Agata Młynarska: Wyjść z piekła rozwodu
- W nowym programie pomoże uporać się z traumą rozstania. – Sama musiałam chować uczucia do kieszeni, żeby zachować dobre relacje z byłym mężem, głównie dla dzieci – mówi dziennikarka.
W "Eks-tra zmianie" wspiera pani osoby po rozwodach. Dlaczego to właśnie pani wyciąga do nich rękę?
Agata Młynarska: - Bo wiem, co czują, sama przez to przechodziłam. Rozwodnicy mają poczucie, że ich świat się skończył! Badania pokazują, że wśród najgorszych wydarzeń w życiu na pierwszym miejscu jest śmierć bliskiej osoby, na drugim rozwód, a na trzecim przeprowadzka.
Wiele osób szuka w takiej sytuacji pomocy?
- Kandydatów do programu raczej nie zabraknie, bo w Polsce rozwodzi się co trzecia para. Dlatego "Eks-tra zmiana" wydaje się być trafionym pomysłem. Dziewczyny po rozwodzie są załamane. Wydaje im się, że nikt już ich nie zechce i nie pokocha. A do tego wszystkiego dochodzi stres pourazowy oraz zachwiane relacje z rodzicami i własnymi dziećmi. Bywa, że traci się też wspólnych przyjaciół. A ja chcę pokazać, że życie po rozwodzie może być nowym rozdziałem. I warto o siebie walczyć.
Co można zrobić?
- Najpierw przyjąć do wiadomości, że trzeba przerwać toksyczną relację i spróbować odzyskać siebie. Rozwód wcale nie musi być czymś aż tak bardzo złym. Przeprowadzony za obopólną zgodą oznacza koniec związku, który się wypalił. Jest to trudne, często skomplikowane i zawsze bolesne. Ale będę przekonywać osoby biorące udział w programie, że w ich życiu może się wydarzyć jeszcze mnóstwo dobrych rzeczy.
A pierwszym krokiem do tego...
- ...są metamorfozy. Ta zmiana dotyczy nie tylko samych uczestniczek, ale też ich otoczenia. To ważny element, bo dzięki niemu można szybko odczuć zmianę. Będziemy przerabiać mieszkania uczestniczek i pozbywać się niepotrzebnych rzeczy, które przypominają dawne czasy. Takie odświeżone, ale znajome wnętrze również pomoże im otworzyć się i wyrzucić złe emocje. Najważniejsze jest jednak wspracie psychiczne, tak by mogły pozytywnie spojrzeć na siebie i swoje nowe życie.
Jednak program nie rozwiąże wszystkich bolączek uczestników. Niektórzy mają bardzo duże problemy z zaakceptowaniem rozstania.
- Dlatego zawsze namawiam, żeby skorzystali z pomocy specjalisty - psychologa lub mediatora. Poziom emocji i złości jest często tak wielki, że traci się panowanie nad sobą. I niestety, bywa, że handluje się dziećmi przy rozwodzie. Chciałabym bohaterom po przejściach dać pozytywnego kopa, żeby zrobili pierwszy krok w nowe życie w poczuciu odzyskanej wiary w swoje możliwości.
Pani pierwszy rozwód był pod tym względem spokojny. To doświadczenie się przydaje?
- Mam bardzo dobre kontakty z moim byłym mężem. Bardzo się lubimy i szanujemy. Przede wszystkim jednak mamy świetne kontakty z naszymi dziećmi, dziś już dorosłymi ludźmi. Myślę, że doświadczenia życiowe miały wpływ na propozycję poprowadzenia przeze mnie tego programu. Wiem, gdzie są najtrudniejsze momenty i na co rozwodnicy muszą uważać. Sama pamiętam, jak wiele własnych uczuć musiałam schować do kieszeni, żeby z byłym mężem zachować dobre relacje. Przede wszystkim zrobiliśmy to z myślą o naszych dzieciach.
A co, jeśli któryś z uczestników przyjdzie do programu z nadmiarem negatywnych emocji?
- Niektórzy nie potrafią powstrzymać własnego ego, bo jest w nich ogromna złość i chęć zemsty. Jeżeli będę u kogoś widziała bardzo złe emocje, to na pewno postaram się namówić tę osobę na terapię. Trzeba za wszelką cenę starać się wyjść z piekła negatywnych i niszczących emocji.
Tomasz Gardziński