Reklama

"Zwerbowana miłość": Kobieta i mężczyzna idą do kina

Dokładnie 10 lat temu - 25 grudnia 2010 - na ekrany polskich kin trafił film Tadeusza Króla "Zwerbowana miłość". Scenariusz filmu oparty był na autentycznych wydarzeniach, które rozegrały się w 1989 roku.

Dokładnie 10 lat temu - 25 grudnia 2010 - na ekrany polskich kin trafił film Tadeusza Króla "Zwerbowana miłość". Scenariusz filmu oparty był na autentycznych wydarzeniach, które rozegrały się w 1989 roku.
Robert Więckiewicz i Joanna Orleańska w filmie "Zwerbowana miłość" /Best Film /materiały prasowe

"Zwerbowana miłość" w reżyserii Tadeusza Króla opowiada o dwóch agentach służb specjalnych: Andrzeja (Robert Więckiewicz) i Siejce (Krzysztof Stroiński), którzy planują misterny międzynarodowy przekręt. Stawką są grube pieniądze i tajne dokumenty. 

Żeby zrealizować intrygę, potrzebują odpowiedniej kobiety - wciągają więc do akcji niczego nie podejrzewającą Annę (Joanna Orleańska). Nieoczekiwanie między Andrzejem i Anną wybucha gorące uczucie. Niestety kobieta odkrywa, że jest tylko pionkiem w grze bezwzględnych agentów.

Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i z pomocą przyjaciółek zrealizować śmiały, niebezpieczny plan.

Reklama

"'Zwerbowana miłość' jest przede wszystkim filmem o miłości" - deklarował reżyser Tadeusz Król.

Scenariusz filmu oparty był na autentycznych wydarzeniach, które rozegrały się w 1989 roku.

"Dotarliśmy do bohaterów opisywanych wydarzeń z tamtych lat. Scenariusz jest prawie wiernym zapisem ich dziwnej historii. Gdy słuchaliśmy tej historii z ust protoplasty postaci Andrzeja, to, co uderzyło nas najbardziej, to fakt, że mówił nie o samym wątku polityczno-kryminalnym, lecz o... miłości. Miłości zgubionej przez przypadek i machinę historii. Dotarliśmy także do filmowej Anny. Ten sam żal. Nigdy nie próbowała szukać Andrzeja, mimo że już wszystko wie... Dopiero wtedy zrozumieliśmy, że scenariusz, że ten film musi być o miłości" - mówił reżyser obrazu.

Tadeusz Król zaznaczał jednak, że wydarzenia historyczno-polityczne i sensacyjny wymiar tej historii były zaledwie "tłem dla tragicznej, fatalistycznej miłości Anny i Andrzeja". "Bo czegóż bardziej my, widzowie, szukamy, niż miłości i po prostu szczęścia...?" - pytał retorycznie reżyser.

To, że film oparty była na autentycznych wydarzeniach spodobało się odtwórcy jednej z głównych ról - Robertowi Więckiewiczowi.

"Fakt, że coś takiego zdarzyło się naprawdę, to dla mnie dodatkowa podnieta. Sądzę jednak, że ingerencja scenarzystów w tę historię była znaczna. Musimy pokazać przede wszystkim to, co lubią ludzie, czyli interesujący wątek romansowy... Żałuję, że nie miałem okazji spotkać się z osobami będącymi pierwowzorami tych postaci" - powiedział Więckiewicz, przyznając równocześnie, że aktorstwo to niebezpieczny zawód, zwłaszcza gdy gra się agenta.

"Teraz mam akurat zwichnięty bark, ale nie warto o tym wspominać. Mała kontuzja, która zaraz zniknie" - ujawnił aktor na premierze obrazu.

Grająca główną rolę żeńską Joanna Orleańska cieszyła się, że jej bohaterka miała okazje zaprezentować widzom wiarygodną metamorfozę

"W polskim filmie niezmiernie rzadko główną osią filmu jest kobieta. Do tego przemiana mojej bohaterki, nie tylko fizyczna, ale też psychologiczna, dawała możliwości zbudowania ciekawej roli. Anna z kolorowego, krzykliwego ptaka staje się świadomą, silną kobietą. Groźnym przeciwnikiem nawet dla agentów służb specjalnych" - mówiła aktorka.

I dodawała, że "Zwerbowana miłość" to uniwersalna produkcja dla wszystkich widzów.

"To film, na który kobiety chętnie wyciągną swoich mężczyzn w święta z domu. One dostaną historię miłosną i zobaczą, jak można zmanipulować kobietę, zaspokajając jej potrzeby. Dla mężczyzn będzie to dobra rozrywka: pościgi, agenci, broń, skok na bank i przestroga: 'Nie igrajcie z uczuciami! Nie wiecie, do czego jest zdolna zraniona kobieta'!" - puentowała Orleańska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zwerbowana miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy