Reklama

Zombie noworodka w "Armii umarłych"? Reżyser tłumaczy

Od ubiegłego piątku na Netfliksie dostępny jest najnowszy film Zacka Snydera („Świt żywych trupów”, „Człowiek ze stali”) zatytułowany „Armia umarłych”. Produkcja od momentu swojej premiery budzi wśród fanów i krytyków skrajne opinie, a jedną z częściej dyskutowanych scen jest ta, jakiej w filmach o zombie jeszcze nie było. Pojawił się w niej zombie noworodek. Teraz reżyser komentuje pojawienie się tego specyficznego bohatera.

Od ubiegłego piątku na Netfliksie dostępny jest najnowszy film Zacka Snydera („Świt żywych trupów”, „Człowiek ze stali”) zatytułowany „Armia umarłych”. Produkcja od momentu swojej premiery budzi wśród fanów i krytyków skrajne opinie, a jedną z częściej dyskutowanych scen jest ta, jakiej w filmach o zombie jeszcze nie było. Pojawił się w niej zombie noworodek. Teraz reżyser komentuje pojawienie się tego specyficznego bohatera.
Zack Snyder na planie "Armii umarłych" /Album Online /East News

"Armia umarłych" opowiada o grupie najemników, która organizuje skok na sejf jednego z kasyn w opanowanym przez zombie Las Vegas. Wśród żywych trupów pojawia się rzadki do tej pory gatunek inteligentnych zombie. Tworzą oni społeczeństwo, którym rządzi Król i Królowa. Owocem ich związku jest zombie noworodek. Nie jest to pierwszy zombie bobas w filmach Snydera. W "Świcie żywych trupów" można już było zobaczyć bobasa zamienionego w zombie na skutek ugryzienia przez żywego trupa. Jednak pierwszy raz w historii kina w "Armii umarłych" obserwujemy narodziny zombie bobasa.

Efektem sceny porodu (czytaj: wyjęcia zombie płodu przez króla z ciała zdekapitowanej królowej) są pytania fanów o to, co sprawiło, że noworodek stał się zombie. Czy może przemienił się w żywego trupa wtedy, gdy ugryziona przez zombie została jego matka? A może został poczęty w efekcie stosunku swoich rodziców? Do tej właśnie sprawy odniósł się Zack Snyder.

Reklama

"Wierzę w to, że gdzieś tam w pewnym momencie doszło do zombie seksu. Słodkiego zombie seksu. Choć w sumie nie wiem, czy był słodki. Myślę, że raczej był dość agresywny. Moja teoria jest taka, że zombie w naszym filmie dążą do świata, w którym nie potrzebują człowieka do prokreacji. To ostateczne ogniwo ewolucji. Są takimi lepszymi nami. Myślę, że to jest właśnie fajne. Przestają niszczyć swoje otoczenie, nie walczą ze sobą, nie są takim zagrożeniem dla innych. Chyba, że nadepnie im się na odcisk, wtedy już nie jest tak fajnie" - powiedział reżyser.

"Dodanie do filmu zombie bobasa było fajne z wielu powodów. Jednym z nich było to, że zmusiło widzów do reakcji. Widzów, którzy myśleli, że o tym gatunku filmowym wiedzą wszystko. Chciałem nawiązać z nimi konwersację. Jak w tej scenie, gdy jeden z bohaterów pyta drugiego o to, jak zabić zombie. Reakcja tego drugiego to reakcja widzów. To jakby przyjaciel zapytał się ciebie o to samo. Spojrzałbyś na niego zdziwiony i powiedział: Serio o to pytasz? Wiadomo, że strzelasz mu prosto w łeb" - wyjaśnił dalej Snyder.

Reżyser postawił sobie za zadanie, by umieścić w swoim filmie coś nowego. Co było trudne zważywszy na fakt, że powstało już mnóstwo produkcji o zombie. "Serial +The Walking Dead" leci już od jakichś dziesięciu lat. Ktoś policzył, ile to zombie-szaleństwa? Nie mówiąc o niezliczonej liczbie filmów" - wylicza Snyder.

A takich produkcji będzie więcej. Zapowiedziany został już prequel "Armii umarłych", którego bohaterem będzie kasiarz Ludwig Dieter. Inny serial animowany opowie o początkach tej zombie pandemii. Z kolei zakończenie "Armii umarłych" zapowiada, że w razie sukcesu filmu, na pewno powstaną jego kontynuacje.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Armia umarłych | Zack Snyder
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy