Reklama

Zofia Merle: Chciała dawać ludziom radość, spotkała ją rodzinna tragedia

Popularna polska aktorka Zofia Merle, która stworzyła niezapomniane kreacje w produkcjach Stanisława Barei: "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", "Miś", "Alternatywy 4" i "Zmiennicy" - kończy 85 lat. "Chcę dawać ludziom radość. Od wielkich rzeczy są autorytety, a Merle jest od rozśmieszania" - mówiła w jednym z wywiadów.


Konrad Swinarski, ojciec katastrofy

Zofia Merle debiutowała w warszawskim teatrze Studenckim Teatrze Satyryków. "Poszłam i tak mnie zagadali, że zostałam! Wciągnęło mnie to na amen i ani się obejrzałam, jak dotarłam do emerytury" - wspomina aktorka.

Do teatru zawodowego przyciągnął ją Konrad Swinarski, obsadzając w "Operze za trzy grosze" w Teatrze Współczesnym.

Reklama

W wywiadzie dla "Vivy!" opowiadała, że do STS-u przyszła dla towarzystwa. "Tak mnie zagadali, że zostałam. Wciągnęło mnie na amen. Myślałam, że skończę na przykład jakąś filologię i pogram sobie w teatrze studenckim. A potem Konrad Swinarski namówił mnie na udział w jego przedstawieniu. On był ojcem tej katastrofy. I potoczyło się i ani się obejrzałam, jak dotarłam do emerytury" - wspominała.

Wiele lat była związana z warszawskim Teatrem Komedia, w roku 1984 Stanisław Tym zaangażował ją do Teatru Dramatycznego w Elblągu. Pracowała z Tymem w wystawianych w Warszawie: "Pralni" (Zmianowa), "Mississippi" (Bufetowa). 

Merle zasłynęła jako aktorka w komediach Stanisława Barei ("Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" (1978), "Miś" (1980), "Alternatywy 4" (1984), "Zmiennicy" (1986). Zagrała też wiele ról filmowych u takich reżyserów jak: Andrzej Barański, Jerzy Antczak, Kazimierz Kutz, Sylwester Chęciński, Łukasz Wylężałek, Andrzej Kondratiuk, Janusz Kondriatiuk. Stworzyła wiele znakomitych kreacji filmowych.

Do ważnych ról w dorobku Merle należą też występy w "Chłopach" (1973) Jana Rybkowskiego, "Nocach i dniach" (1975), w "Niezwykłej podróży Baltazara Kobera" (1988) Wojciecha Jerzego Hasa, "Wszystko, co najważniejsze..." (1992) Roberta Glińskiego, w "Rozmowach kontrolowanych" (1991) Sylwestra Chęcińskiego czy w "Kawalerskim życiu na obczyźnie" (1992) Andrzeja Barańskiego. Bardzo ją ceni także Marek Koterski, u którego pojawiła się w "Dniu świra" (2002) oraz we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (2006).

Zofia Merle: Etatowa sprzątaczka polskiego kina

Ona sama żartuje, że jest etatową bufetową i sprzątaczką w polskich filmach i serialach, bo właśnie tego typu osoby gra najczęściej.

"Chcę dawać ludziom radość. Od wielkich rzeczy są autorytety, a Merle jest od rozśmieszania" - mówiła, dodając z charakterystycznym dla niej poczuciem humoru: "W głębi duszy jestem po prostu gospodynią domową, która sobie dorabia jako aktorka".

Przez ponad 50 lat  Zofia Merle zagrała ponad 200 ról. Najbardziej pamiętne z nich to Genowefa Burczykowa w serialu "Na dobre i na złe", Cyganka z Dworca Centralnego w "Złotopolskich", Magda Kozłowa w "Chłopach" i Maria Kałużna w "Nocach i dniach". 

Po raz ostatni na ekranie pojawiła się w 2009 roku w roli... sklepowej w filmie Rafała Kapelińskiego "Ballada o Piotrowskim".

Aktorka przyznaje, że ma słabość do słodyczy, co doprowadziło ją do nadwagi. "Ponieważ od wielu lat jestem, jaka jestem, to o tym nie myślę" - kwituje. Uważa nawet, że karierę zrobiła nie mimo, ale dzięki swojej tuszy: to przecież jej zawdzięcza, że była tak przekonującą Burczykową w "Na dobre i na złe" czy panią Stenią w "Klanie", nie mówiąc już o wszystkich innych brawurowo zagranych ciotkach i bufetowych. "Jestem gruba na własne życzenie. I mam w głowie: 'Jak bym chciała schudnąć, to proszę bardzo!'. Tylko po co?" - pyta retorycznie.

Rodzinna tragedia Zofii Merle

Kilka lat temu Merle, ze względu na stan zdrowia, wycofała się z życia zawodowego i towarzyskiego. Jak twierdzą jej bliscy, najważniejszym powodem była śmierć syna aktorki, Marcina Mayzela. Zmarł w 2013 roku na raka trzustki w wieku zaledwie 42 lat. 8 lat później aktorka straciła również męża. Jan Mayzel zmarł pod koniec grudnia 2021 roku w wieku 91 lat. 

Stan zdrowia Merle był już wtedy tak poważny, że nie miała siły uczestniczyć w pogrzebie. Od miesięcy nie opuszcza swojego mieszkania. Jak ujawniła przyjaciółka aktorki w rozmowie z "Super Expressem": "Zosia jest bardzo schorowana i nie mogła być na pogrzebie. Mieszka w bloku bez windy i już od pewnego czasu nie wychodzi z domu, bo nie jest w stanie wejść ani zejść po schodach".

Jest jeszcze jeden członek rodziny, o którym aktorka nigdy nie wspomina. O córce z poprzedniego małżeństwa, z którą nie utrzymuje kontaktów zabrania mówić również tym, którzy wiedzą o jej istnieniu. Rodzinną tajemnicę ukryła tak głęboko, że do tej pory nie wypłynął żaden strzępek informacji na ten temat. Na próżno szukać w mediach jakiejkolwiek wzmianki o córce Zofii Merle, co z pewnością dobrze świadczy o dyskrecji jej bliskich. 

Sama aktorka nie chce wracać do wspomnień, nawet tych miłych. Autora książki "Mój mąż jest z zawodu dyrektorem, czyli jak u Barei 2" odesłała z kwitkiem. Rafał Dajbor, który próbował namówić Merle na rozmowę o Stanisławie Barei, otrzymał od niej zaskakująco szczerą odpowiedź.

"Gdy zatelefonowałem do niej z prośbą o wypowiedź do tej książki także odmówiła, ale nie rozłączyła się, tylko przekierowała naszą rozmowę na jakiś obojętny temat. Gdy jednak chciałem się z nią pożegnać, zastanowiła się chwilę i powiedziała: 'Chętnie porozmawiałabym z panem na temat mojej współpracy ze Staszkiem Bareją, ale to wszystko działo się tak strasznie dawno, ze nic już z tego nie pamiętam. Chce, żeby pan wiedział, że od kiedy umarł mój syn, takie słowa jak teatr, film, telewizja, radio, dubbing, estrada i kabaret stały się dla mnie tylko pustymi dźwiękami oznaczającymi sprawy, z którymi nie chce mieć już nigdy więcej nic wspólnego. I to może pan napisać w swojej książce'" - opowiedział Dajbor.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zofia Merle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy