Znany aktor zmagał się z ciężką chorobą. Powrót do pracy nie był łatwy
Stanley Tucci, jedna z gwiazd nadchodzącego thrillera "Konklawe" Edwarda Bergera, udzielił wywiadu dla "Vanity Fair". W trakcie rozmowy zdradził, że udział w filmowym hicie sprzed prawie 20 lat wpłynął negatywnie na jego życie zawodowe. Kolejny raz mierzył się z tym problemem w czasie ciężkiej choroby w 2018 roku.
"Po filmie 'Diabeł ubiera się u Prady' nie mogłem znaleźć pracy i nie potrafiłem tego do końca zrozumieć, ale tak już to bywa" - wyznał Tucci. "Więc brałem się za rzeczy, które niekoniecznie chciałem robić, ale co mi pozostało?".
Wyznanie Tucciego może dziwić. Po filmie "Diabeł ubiera się u Prady" wystąpił między innymi w "Nostalgii anioła". Chociaż produkcja spotkała się z chłodnym przyjęciem, przyniosła mu jedyną w karierze nominację do Oscara.
Aktor przyznał, że w czasie swojej kariery kilka razy miewał gorsze okresy. "Czasem to był tylko interes. A czasem względy osobiste" - kontynuował.
"Sześć lat temu chorowałem i to było jak kij w szprychy dla mojej pracy. Później musiałem powoli wszystko odbudowywać. Musiałem wrócić do pracy. Także dlatego, że potrzebowałem pieniędzy. Być może zacząłem zbyt wcześnie. Nie miałem siły po wszystkich zabiegach, ale nie mogłem czekać i w końcu złapałem swój rytm" - zakończył wątek.
W 2018 roku aktor dowiedział się, że cierpi na nowotwór języka. Udało mu się pokonać chorobę.
W "Konklawe" Tucci zagrał kardynała Belliniego, jedną z najbardziej liczących się osób w wyścigu po papiestwo. Film wyreżyserował Edward Berger, twórca obsypanego Oscarami "Na Zachodzie bez zmian". Premiera w polskich kinach odbędzie się 8 listopada 2024 roku.