Reklama

Żebrowski i Bołądź: Trudny związek

Film "Nad życie" opowiada prawdziwą historię. Historię bez happy endu. Agata Mróz, utalentowana siatkarka chora na białaczkę decyduje się odłożyć przeszczep, żeby urodzić dziecko. Dwa tygodnie po przeszczepie umiera na sepsę. Zostawia nowo narodzoną córkę i męża. W filmie role Agaty i jej męża Jacka zagrali Olga Bołądź i Michał Żebrowski.

Z aktorami w programie "RMF Extra" rozmawiała Marta Grzywacz.

O trudnych scenach

Olga Bołądź: - Dla mnie najtrudniejszą sceną było odejście Agaty do izolatki, tuż przed przeszczepem, kiedy żegna się z mężem i córką. Przygotowując się do roli, słyszałam, jak jej mąż Jacek kiedyś o tym opowiadał i cały czas miałam w głowie ten obraz. Graliśmy z dzieckiem, które było malutkie, może trzytygodniowe. Świadomość słów, które do tego dziecka wypowiadam, fakt, że zostawiam Michała, do którego się przyzwyczaiłam na planie, a potem widok naszych dłoni przykładanych do szyby kiedy on zostaje w świecie, gdzie się wszystko dzieje, a ja w surowej, sterylnej izolatce, z której nie wyjdę dopóki nie będę zdrowa, sprawiało, że po każdym dublu byłam zaryczana.

Reklama

Michał Żebrowski: - Dla mnie trudne emocjonalnie było to, że referowaliśmy prawdziwą historię przed ludźmi, którzy są jej rodziną: córka, mąż, a nawet tata, który zagrał w scenie naszego ślubu. Ale chyba bardzo ważne jest to, że ten film opowiada o miłości, a nie o śmierci.

O pomyśle, żeby beatyfikować Agatę Mróz

Michał Żebrowski: - Nie jest to takie proste, ale nic dziwnego, że tak się ludziom kojarzyło. Była w ciąży, wiedziała, że umiera. Przyjdźcie na film, a przekonacie się, czy była święta czy nie była.

Olga Bołądź: - Postąpiła tak, jak uważała, że będzie najlepiej. Kierowała się sercem i instynktem. Prywatnie podziwiam to, co zrobiła. Uważam ją za bohaterkę, altruistkę, osobę, która może się bała, ale postąpiła w sposób, który uznała za słuszny. Dziś, po czterech latach, patrząc Liliankę, na jej męża, który ma wspaniałą córkę, myślę, że jej decyzja była słuszna.

O pierwszym pokazie filmu

Olga Bołądź: - Pierwszy raz oglądałam ten film na bardzo skromnym pokazie, będąc na sali tylko z moją przyjaciółką. I bardzo dobrze. Mogłam się oswoić z tym filmem, zobaczyć, jak to wyszło. Dzięki temu zapomniałam, że to ja tam gram, nie oceniałam siebie jako aktorki, tego jak wyglądam, jak wypadam w poszczególnych scenach. Po prostu wciągnęła mnie ta historia.

O tym, dlaczego Michał Żebrowski przyjął rolę w filmie "Nad życie"

Michał Żebrowski: - Przeczytałem scenariusz i pomyślałem: Boże, ktoś wreszcie napisał tekst w sposób zrozumiały, wzruszający, przejrzysty. Liczyłem na to, że będzie można zrobić na tej podstawie dobry film. Graliśmy z Olgą te role, żeby powstała opowieść o miłości i nadziei. Film o zwycięstwie, a nie film pogrzebowy.


O trudnym wyzwaniu aktorskim

Michał Żebrowski: - Olga spędziła 10 dni na izolatce, za ścianą byli pacjenci, którzy naprawdę chorowali. Część scen graliśmy przecież w szpitalach. Zwykle ekipę techniczną traktuje się jak intruzów albo jako sensację: O, kręcą film! A do nas podchodzono z szacunkiem, serdecznością i zrozumieniem. To zadanie Olgę kosztowało bardzo wiele. Dlatego w przerwach między dublami staraliśmy się rozmawiać o wszystkim tylko nie o tym. Żeby nie zwariować.

Olga Bołądź: - To było niesamowicie trudne wyzwanie. Ja byłam cały czas chora w tym filmie. Miałam poczucie, że korzystam ze swojego ciała, ze swoich emocji i cała ekipa mnie traktowała jak chorą. Ja byłam tak ucharakteryzowana, tak chodziłam, mówiłam, czułam się cały czas zmęczona, a po filmie trochę mnie to kosztowało, żeby się otrząsnąć, bo to nie jest łatwe kino. Pracowaliśmy w trudnych warunkach, mieliśmy świadomość jak kończy się ta historia i to gdzieś jednak w nas zostawało. Przecież pracujemy na swoim instrumencie, na samych sobie i tego nie robi się za darmo.


O przygotowaniu do roli

Olga Bołądź: - Trenowałam siatkówkę przez kilka tygodni. Bardzo się przejmowałam tą rolą, dlatego sobie nie odpuszczałam. Tutaj muszę wspomnieć o Hani Konarowskiej, która grała moją przyjaciółkę i naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy. Hanka tak się starała, że miała na treningach powybijane palce. Mam 171 cm wzrostu, zabrakło mi do Agaty Mróz 20 cm, dlatego musieliśmy obniżyć siatkę. Moje koleżanki też nie mogły być najwyższe, tylko Żebrowski jest taki wysoki, że to widać. Dlatego miałam specjalną platformę, nosiłam też wysokie buty, bo teoretycznie powinnam być od niego wyższa. Upierałam się, żeby mieć te platformy nawet kiedy leżałam w łóżku, w szpitalu, żeby kołdra kończyła się w innym miejscu, a nie na moich prawdziwych stopach. Natomiast nie uczyłam się mimiki Agaty, bo uznałam, że będę jej marną kopią. Musiałam sama dla siebie tak wejść w tę postać, żeby moje emocje się na nią przekładały. Wzięłam tylko od Agaty charakterystyczne zgarbienie. Siatkarki kulą ramiona, chodzą bardzo specyficznie. Poprzez sposób mówienia i poruszania się starałam się oddać cechy charakteru Agaty, jej pewność siebie, chęć życia i niezgodę na to, że jest chora.

O scenach miłosnych

Olga Bołądź: - Scen miłosnych się krępowałam.

Michał Żebrowski: - Tak, ekipa chciała, żeby te sceny były jak najbardziej autentyczne i - co tu dużo mówić - filmowe. A my, jako ludzie wrażliwi, byliśmy skrępowani. Szczególnie, jeśli po drugiej stronie stoją w dużej grupie życzliwi, ale jednak mężczyźni. Poza tym każde z nas ma życie prywatne, jest z kimś związane... Pomagałem Oldze jak mogłem. Starałem się tak bardzo nie sapać... :)

Olga Bołądź: - Najważniejsze było to, że potrafiliśmy się odprężyć między dublami. Mogliśmy sobie pogadać, poczytać. Ja nie lubię, kiedy ludzie na sobie wiszą . Jeśli nikt nie miał ochoty gadać, to nie byliśmy skrępowani tym, że nie chce nam się podtrzymywać rozmowy.


Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Nad życie | Michał Żebrowski | film | Olga Bołądź
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy