18. Mastercard OFF CAMERA. Mia Wasikowska wskazuje swój ulubiony polski film
Gwiazdą otwarcia 18. edycji festiwalu filmowego Mastercard OFF CAMERA była Mia Wasikowska. Australijska aktorka otrzymała nagrodę "Pod Prąd" podczas gali otwarcia, a następne zaprezentowała film "Wyspa Bergmana" w reżyserii Mii Hansen-Løve. W rozmowie z Interią zdradziła, co oczarowało ją w tej historii. Przyznała także, że polska kultura i kino są jej niezwykle bliskie. Podzieliła się również tytułem swojego ulubionego filmu autorstwa polskiego reżysera.
Urodzona w 1989 roku Wasikowska zdobyła uznanie dzięki występowi w serialu "Terapia" w 2008 roku. Następne odniosła międzynarodowy sukces za sprawą "Alicji w Krainie Czarów" Tima Burtona. W latach 2010-2015 wystąpiła u najważniejszych twórców światowego kina. Współpracowała wtedy z Gusem Van Santem, Park Chan-Wookiem, Jimem Jarmuschem, Davidem Cronenbergiem i Guillermo Del Toro.
Od 2016 roku gra rzadziej, skupiając się przede wszystkim na kinie niezależnym. Ostatnim razem gościła na dużym ekranie za sprawą głośnego "Club Zero" Jessiki Hausner.
Zaprezentowana na otwarcie 18. Mastercard OFF CAMERY "Wyspa Bergmana" Mii Hansen-Løve to historia małżeństwa reżyserów, które przybywa na wyspę Fårö, gdzie swego czasu mieszkał i pracował Ingmar Bergman. Oboje szukają inspiracji do nowych filmów. Reżyserka Chris jest zafascynowana tym miejscem. Wpływa ono na kształt scenariusza filmowego, którego kobieta od dłuższego czasu nie potrafi skończyć. Wasikowska wcieliła się w Amy, główną bohaterkę filmu przygotowywanego przez Chris.
Jakub Izdebsk, Interia.pl: Podczas ceremonii otwarcia festiwalu zdradziłaś, że polska kultura i polskie filmy są bliskie twojemu sercu. Zastanawiałem się, czy są jakieś, które szczególnie cię zainspirowały. Wczoraj wspomniałaś między innymi o Kieślowskim.
Mia Wasikowska: - Tak, moja mama jest Polką, więc darzę wielką sympatią polską kulturę i kino. Bardzo lubię Kieślowskiego. Szczególnie jeden z jego filmów, "Podwójne życie Weroniki". Jest przepiękny i bardzo interesujący.
Zdjęcia do niego powstawały także w Krakowie.
- Rzeczywiście.
Podczas przygotowań do wywiadu, trafiłem także na informację, że "Fortepian" jest jednym z twoich ulubionych filmów. Można nazwać cię filmowym geekiem?
- Uwielbiam "Fortepian"... Przepraszam, spytałeś, czy jestem filmowym geekiem? Byłam nim. Teraz już nie. Niestety.
Spytałem o to, ponieważ był okres, gdy pracowałaś z tyloma autorami filmowymi. To było pięć-sześć lat, od 2010 do 2015 roku. Guillermo Del Toro, Tim Burton, Jim Jarmusch. To brzmi tak niesamowicie, a jednocześnie tak intensywnie... A nawet męcząco.
- Tak, miałam szczęście, że udało m się pracować z wieloma wspaniałymi filmowcami. Miałam ogromne szczęście. To wspaniali ludzie. I wielcy wizjonerzy.
Gdy otrzymujesz scenariusz lub słyszysz pitch filmu, co sprawia, że chcesz zagrać w tym filmie?
- Jeśli jest to coś nowego. Nowy świat lub rzecz, która wyda mi się zniewalająca - w historii lub w postaci, w wizji reżysera. Kocham historie, zresztą jak wszyscy. Jeśli pokocham fabułę, albo oddziałuje ona na mnie w jakiś sposób.
Co było takim elementem w "Wyspie Bergmana", która była filmem otwarcia festiwalu Mastercard OFF CAMERA w tym roku?
- Naprawdę pokochałam tę historię. Polubiłam reżyserkę Mię Hansen-Løve. Uważam, że to piękny film, ponieważ opowiada o kobiecie, która stara się odnaleźć swój głos. Wyrażać siebie, gdy jest w cieniu swojego męża, być może odnoszącego większe sukcesy. To kobieta z wadami i niedoskonałościami, obsesjami i problemami emocjonalnymi. Bardzo to lubię. I uwielbiam sposób, w jaki Mia opowiedziała tę historię.
Jak ci się z nią pracowało?
- Było wspaniale. To cudowna osoba. Jest bardzo młoda, a nakręciła tyle filmów. Na planie wykazuje się prawdziwą pewnością siebie. Pracuje w większość z tą samą ekipą. Mają swoje kody i swój własny język. Mają swój wspaniały sposób współpracy. Było mi tam super miło.
Co ciekawe, "Wyspa Bergmana" to "film w filmie". Wcielasz się w postać, ale w jednej ze scen pojawiasz się także w roli samej siebie.
- Właśnie. To jest w jakimś sensie meta. Życie czasem przecina się z twoimi kreatywnymi przekonaniami. Uważam, że sposób, w jak ta historia ukazuje swoje różne oblicza i zmiany w odbieraniu rzeczywistości, jest piękny.
Jeśli się nie mylę, z powodu problemów z główną rolą męską zdjęcia do filmu zostały rozłożone na dwa lata. Najpierw nakręcono część historii z tobą, a później z Timem Rothem.
- Nie pamiętam dokładnie powodów tej decyzji. Wynikało to trochę z kwestii finansowych, trochę z dostępności aktorów. Niemniej wszystko się zgadza. W jedno lato kręciliśmy moje sceny, w kolejne ekipa wróciła na wyspę Fårö i nakręciła pozostałe. To było zabawne. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z filmem kręconym w ten sposób.
Po tym intensywnym okresie, w którym kręciłaś kilka filmów rocznie, zwolniłaś. Więcej kina niezależnego, mniej filmów w sezonie. To była nagła decyzja, czy przez jakiś czas czułaś, że coś musi się zmienić?
- Trochę jednego, trochę drugiego. Wszystko zależy też od tego, co ci oferują i co wybierzesz. Może byłam w pewnym momencie trochę zmęczona lub wypalona, więc postanowiłam zwolnić. Pracować nieco mniej. Kręcić filmy niezależne, które bywają krótsze.
I skupiłaś się na filmach, które były dosyć... ryzykowne. Uwielbiam "Piercng". Wiedziałem o nim tylko tyle, że nawiązuje do nurtu giallo. Zaczynam oglądać i boję się o bohaterkę. I wtedy: "och, ona nie jest w niebezpieczeństwie, ona jest niebezpieczeństwem".
- Tak, to był szalony film. Sama nie mogę oglądać takich filmów, ale świetnie się bawiłam, wcielając się w tę postać.
Co było w niej najfajniejsze?
- Zawsze dobrze się bawię, grając kogoś szalonego. W prawdziwym życiu wszyscy starają się tacy nie być. Więc gdy dostajesz szaloną postać, to ogromna ulga. Możesz pokazać te wszystkie emocje i nie będziesz odpowiedzialny za to, że kogoś urazisz lub powiesz czegoś nieodpowiedniego. To chyba mój problem. Chciałbym być nieco bardziej lekkomyślna w życiu i z własnymi uczuciami. I z ludźmi.
Przynajmniej możesz taka być w filmach.
- Tyle dobrego.
Po "Club Zero" Jessiki Hausner z 2023 roku zrobiłaś sobie przerwę od aktorstwa. Czym zajmowałaś się w tym czasie?
- Pracowałam nad innymi rzeczami w Australii. To był dziwny czas, przez strajk scenarzystów i aktorów. Niewiele się wtedy działo.
A teraz pracujesz nad filmem "Fing!" z Taiką Waititim. Zdjęcia rozpoczęły się w marcu.
- Właśnie je skończyliśmy.
Zdradzisz coś więcej o tym filmie?
- To naprawdę słodki film dla dzieci. Cieszę się, że byłam jego częścią. To adaptacja książki Davida Walliamsa. Film jest naprawdę słodki, zabawny i dowcipny. To dobry, brytyjski humor.
Taika Waititi słynie z improwizacji. Też tego próbowałaś przy pracy nad tym filmem?
- Nie, ja trzymam się swoich kwestii. Taika tego nie robi. I wykonuje świetną robotę.
18. Mastercard OFF CAMERA odbywa się w Krakowie w dniach od 25 kwietnia do 4 maja 2025 roku.