Reklama

Zawadiacki apel o miłość do życia

27 marca na ekrany polskich kin wejdzie komediodramat "Była sobie dziewczynka" w reżyserii Marka Monheima. To ciepła historia o trudach i urokach okresu dojrzewania.

Charleen niedługo przed swoimi szesnastymi urodzinami jest jedną z tych nastolatek, które zdają się dźwigać problemy całego świata na własnych barkach. Być może to przez jej staż w domu pogrzebowym lub jej uwielbienie twórczości Kurta Cobaina - Charleen zdaje się brnąć w mroczniejsze zakamarki stanu świadomości.

Jej matka podejrzewa, że z córką jest coś nie tak, lecz dziewczyna nie dopuszcza do siebie nikogo. Pewnego dnia Charleen poddaje się melancholijnemu nastrojowi i decyduje się na samobójstwo...

Na szczęście nieudana próba nie przenosi jej do zaświatów, a raczej do świata szpitala. Teraz dopiero pojawia się prawdziwy stres - z jej zwariowaną rodziną, przyprawiającym o gęsią skórkę terapeutą, postępującym zgodnie z podręcznikiem pracownikiem socjalnym, skonsternowaną przyjaciółką i klasą pełną idiotów.

Reklama

Ale chwileczkę, jest jeszcze Linus, szkolny nieudacznik, którego spotkała u terapeuty. Na pewno nienormalny, lecz w jakiś sposób czuły, interesujący i zabawny. Po pierwszym pocałunku z Linusem, Charleen zdaje sobie sprawę z tego, że przeciwieństwem śmierci jest miłość!

W jednej z ról zobaczymy w filmie niemiecką aktorkę i prezenterkę telewizyjną, nominowaną do nagrody Emmy Heike Makatsch ("To właśnie miłość").

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy