Zachwyciła w "Cześć, Tereska" i zniknęła. Już jako nastolatka wiele przeszła
Film "Cześć, Tereska" mógł być przełomem w życiu jego nastoletnich bohaterek. Ich losy potoczyły się zupełnie inaczej i dziś tylko jedna z nich cieszy się rodzinnym szczęściem. I chociaż Karolina Sobczak nie zrobiła kariery na ekranie, to przełamała pasmo rodzinnych problemów.
Chociaż od premiery filmu "Cześć, Tereska" minęło już ponad 20 lat, to produkcja Roberta Glińskiego nadal uważana jest za jeden z najważniejszych filmowych głosów na temat współczesnej rzeczywistości. Film okrzyknięto jednogłośnie najlepszą polską produkcją 2001 roku, a deszcz nagród był tego dobitnym potwierdzeniem. Produkcja otrzymała m.in. Złote Lwy na FPFF w Gdyni (przyznano jej tam również nagrody publiczności i dziennikarzy), Nagrodę Specjalną na festiwalu w Karlowych Warach i Złotą Kaczkę dla najlepszego filmu roku.
Film opowiadał wstrząsającą historię tytułowej bohaterki (w tej roli Aleksandra Gietner), pochodzącej z ubogiej rodziny nastolatki, raz po raz upokarzanej i dręczonej przez najbliższych. Dzięki znajomości z cyniczną Renatką (Karolina Sobczak) Tereska przeobraża się w całkiem inną dziewczynę: traci kontakt emocjonalny z domem, rezygnuje z występów w chórze, lekceważy naukę. Gdy brakuje pieniędzy na papierosy i kosmetyki, zaczyna wraz z Renatą kraść w sklepach, "obrabiać" w szatni szafki koleżanek. Już nie czuje strachu czy wyrzutów sumienia. To wreszcie doprowadza do zbrodni.
Zarówno dla Gietner, jak i Sobczak było to pierwsze aktorskie doświadczenie. Gliński szukał swoich młodych gwiazd nie na castingach, ale w ośrodkach wychowawczych. "One mają już za sobą pewne konflikty ze społeczeństwem, bo sprawiały problemy wychowawcze. Na planie były bardzo prawdziwe, nie przejmowały się kamerą, były sobą i dlatego zagrały. Wniosły też do filmu bardzo dużo od siebie. Przede wszystkim wniosły swój świat, swój język, dialogi, slang, którym się posługują. Ten film musiał być prawdziwy, to było najważniejsze założenie. Tym, co przyświecało tej realizacji, była prawda. Dziewczyny musiały być autentyczne - ich reakcje, spojrzenia, gesty musiały być prawdziwe, a konsekwencją tego jest język, jakim posługują się w filmie, to musiał być po prostu ich język" - mówił przed laty reżyser filmu w rozmowie z Interią.
Początkujące aktorki zostały docenione przez krytyków. I to nie tylko z Polski. Przyznano im wyróżnienia na festiwalu w Chicago, a także amerykańskie Nagrody Specjalne dla Najlepszych Młodych Aktorek w Filmie Zagranicznym. Do Hollywood pojechała jednak tylko Karolina. Chociaż wydawało się, że sukces filmu może otworzyć nastolatkom drzwi do lepszego świata, to tylko jednej z nich udało się wykorzystać swoją szansę. Odtwórczyni głównej roli tak zbliżyła się do kreowanej postaci, że po premierze filmu zaczęła popadać w liczne konflikty z prawem i aż dwukrotnie wylądowała w więzieniu. "Bardzo mi przykro. Wszyscy bardzo chcieliśmy jej pomóc, ale, niestety, nie udało się" - opowiadał Robert Gliński.
Więcej szczęścia miała Karolina Sobczak. Urodzona w roku 1984 roku gwiazda filmu nie miała łatwego życia. Jej bliscy zmagali się z poważnym problemem alkoholowym. Jej samej nie ciągnęło do alkoholu, ale przez uzależnienie rodziców trafiła do ośrodka wychowawczego. Miała zaledwie 16 lat, gdy na świat przyszło jej pierwsze dziecko. Kilka miesięcy później została zauważona przez Glińskiego. Po latach w rozmowie z 'Dzień Dobry TVN" Zbigniew Zamachowski tak wspominał pracę z nastolatką. "Karolina łatwiej przyjmowała ten rygor planu, łatwiej wchodziła w graną postać i myślę, że była bardziej zdyscyplinowana" - cytuje słowa aktora portal Plejada.pl.
Po sukcesie filmu oraz podróży do Stanów, czekał ją brutalny powrót do rzeczywistości. Ojciec jej dziecka nie przejmował się synem. Sobczak nie mogła również liczyć na wsparcie rodziny, więc zamieszkała w domu samotnej matki. Rok po premierze "Cześć, Tereska" jej losami zainteresowała się Karolina Bandera, która stworzyła dokument "Co dalej z tobą, Karolinko?". Ukazała w nim codzienność 18-latki, która robi wszystko, by zapewnić swojemu synowi lepszy byt. "Dla niej to był czas, kiedy mogła się oderwać od codziennej rutyny. Spędzałyśmy razem czas, chciałam pokazać jej życie" - wspominała reżyserka filmu. Karolina Bandera wracała do swojej bohaterki jeszcze dwukrotnie.
Po premierze drugiej części filmu, pomocną dłoń do dziewczyny wyciągnął prezydent Kutna. "Nasz film zobaczył prezydent miasta Kutna i tak naprawdę dzięki niemu dziś żyję. Być może też bym popadła w alkoholizm? Byłam na tyle silna, że nie popadłam, ale on uratował mi życie, wyciągając mnie stamtąd" - przyznała Karolina Sobczak w rozmowie z "Dzień Dobry TVN". Przez chwile próbowała kontynuować aktorską karierę, jednak z marnym skutkiem. Pojawiła się na trzecim planie w serialach "Zaginiona" oraz "Pitbull".
W trakcie produkcji ostatniej części cyklu Bandery, "Życie Karolinki. Rozdział I i II", Sobczak samotnie wychowywała dwójkę dzieci. "Są momenty, że jest bardzo ciężko, że człowiek nie daje rady, że chce się poddać, ma wszystkiego dosyć. Wychowuję dzieci sama, dlatego mam prawo mieć doła. Ale to trwa krótką chwilę, bo za chwilę podchodzą i mówię: 'Mamusia, kocham cię!'" - mówiła przed kamerą. Wszystko wskazuje na to, że udało jej się uniknąć losu koleżanki z planu. Karolina Sobczak niedawno świętowała 40. urodziny i to w gronie najbliższych. Wraz z ukochanym wychowuje obecnie syna oraz dwie małe córki.