Reklama

"Zabić Sekala": Najlepsza rola Olafa Lubaszenki. Schudł 12 kilogramów

W poniedziałek mija 20 lat od premiery filmu "Zabić Sekala" w reżyserii Vladimira Michalka. Główną rolę w czesko-słowackiego produkcji zagrał Olaf Lubaszenko, który za swój występ został nagrodzony na festiwalu w Karlowych Warach oraz otrzymał Czeskiego Lwa i Polską Nagrodę Filmową - Orła.

W poniedziałek mija 20 lat od premiery filmu "Zabić Sekala" w reżyserii Vladimira Michalka. Główną rolę w czesko-słowackiego produkcji zagrał Olaf Lubaszenko, który za swój występ został nagrodzony na festiwalu w Karlowych Warach oraz otrzymał Czeskiego Lwa i Polską Nagrodę Filmową - Orła.
Olaf Lubaszenko w filmie "Zabić Sekala" /© Česká televize /materiały prasowe

Akcja filmu "Zabić Sekala" rozgrywa się w 1943 roku we wsi na Morawach. 

"Zabić Sekala": Lubaszenko kontra Linda

Czarny charakter, tytułowy Sekal (Bogusław Linda), zwany przez współziomków "bękartem", jest nieślubnym synem jednego z miejscowych gospodarzy. Przez wiele lat pogardzany, wreszcie znalazł sposób, by pomścić swoje upokorzenie. W pobliżu stacjonują Niemcy. Nie pojawiają się wprawdzie na ekranie ani razu, lecz ich złowrogą "obecność" daje się wyczuć w atmosferze panującej w Lakoticach, w strachu wypisanym w oczach chłopów. Przyczyną owego lęku jest nie tylko bliskość okupanta, lecz przede wszystkim Sekal, który wysługuje się hitlerowcom, denuncjując niepokornych gospodarzy. Ofiary donosów lądują w obozie koncentracyjnym, Sekal zaś przejmuje ich majątki. W miarę bogacenia się jego apetyt rośnie. Rośnie też, co zrozumiałe, przerażenie gospodarzy, w większości dość zamożnych. Szybko dochodzą oni do wniosku, że jedynym sposobem odzyskania względnego bezpieczeństwa jest zabicie "bękarta".

Reklama

Kto jednak ma tego dokonać? Wybór pada na Jurę Barana (Lubaszenko), kowala przybyłego niedawno do wioski. Jura to były partyzant, poszukiwany przez gestapo, a w dodatku protestant, co w katolickiej wsi nie jest mile widziane. Podobnie jak Sekal, ma opinię "obcego", kogoś gorszego. Niech więc jeden "wyrzutek" zabije drugiego, a chłopi piłatowym gestem umyją ręce. Do takich wniosków dochodzi potajemnie gromada. Pojawia się wszakże poważny problem. Jura nie pali się do zbrodni. Wtedy gospodarze składają mu propozycję nie do odrzucenia. Albo zabijesz Sekala, albo wydamy gestapowcom ciebie i twoją rodzinę. Sekal jest bardzo niebezpieczny, jednak w pojedynku na noże Jura go zabija. Sam jest poważnie ranny i w końcu umiera obok swojej ofiary - bogaci chłopi mu nie pomogą, gdyż nie jest im potrzebny świadek...

Reżyser filmu tłumaczył, że mimo iż akcja "Zabić Sekala" rozgrywa się na Morawach, opowiedziana na ekranie historia jest na tyle uniwersalna, że geograficzna lokalizacja traci na znaczeniu.

"Historia sama w sobie jest modelową sytuacją, która mogłaby mieć miejsce praktycznie w każdej małej wiosce w Europie, w każdym czasie. Nie ma znaczenia czy jest to Austria, Słowacja, Dania, Belgia, Norwegia czy Polska. Miliony ludzi zostało wyrwane z ich codziennego życia. Nigdy przedtem ludzkość nie stanęła przed tak wielką próbą. Nigdy przedtem ludzie nie uświadamiali sobie swoich instynktów samozachowawczych. Zło i przemoc odrzuciły swoje maski. To było konieczne aby bezwarunkowo stanąć przeciwko złu i spróbować je zniszczyć. Nie każdy ma odwagę" - mówił reżyser Vladimír Michálek.

Olaf Lubaszenko schudł do roli 12 kilogramów

W filmie oglądaliśmy trójkę polskich aktorów - obok Olafa Lubaszenki i Bogusława Lindy w drugoplanowej kreacji pojawiła się gwiazda serialu "Złotopolscy" Agnieszka Sitek. To jednak Olaf Lubaszenko, który specjalnie na potrzeby roli schudł 12 kilogramów, święcił największe triumfy, otrzymując nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Karlowych Warach oraz zdobywając Nagrodę Czeskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej - Czeskiego Lwa i Polską Nagrodę Filmową - Orzeł.

"Stworzył postać zamkniętą w sobie, obcą tu, pochmurną, kryjącą jakąś tajemnicę, a zarazem emanującą godnością i duchową uczciwością. Poddany próbie sumienia, pragnie być wierny swym zasadom i twardy, jak jego kowalskie wyroby spod młota i żaru ognia. Wybór i przymus - bohater pomiędzy dwoma biegunami zła, jednostkowego i zbiorowego" - pisał w "Dzienniku Polskim" Władysław Cybulski.

Statuetki Czeskiego Lwa powędrowały również do kompozytora Michała Lorenca i odtwórczyni drugoplanowej roli - Agnieszki Sitek, która - według Cybulskiego - "wniosła na ekran mocne zdecydowanie wiejskiej kobiety i spokojną urodę w typie plasującym się pomiędzy Ofelią a prerafaelickimi Madonnami".

Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodzono "Zabić Sekala" za najlepszy scenariusz, którego autorem był Jiři Křižan - syn zabitego przez komunistów opozycjonisty  i doradca prezydenta Vaclava Havla.

"Zabić Sekala": Deja vu?

"Zabić Sekala" nie przypadł jednak do gustu wszystkich krytykom. Wiesław Kot narzekał na łamach "Wprost" na realizacyjny anachronizm.

"Powstał obraz historyczny - nie tylko dlatego, że pokazuje fabułę sprzed pięćdziesięciu lat, ale też dlatego, że przypomina, jak się robiło filmy trzydzieści lat temu" - pisał recenzent.
I narzekał na wtórność "Zabić Sekala".

"Fabuła grzęźnie raz po raz, akcja utyka, dialogi się rwą. Po przepowiedzeniu sobie głównego wątku, orientujemy się od razu, że sfilmowano scenariusz 'pisany przez kalkę'. Miasteczko zdradzające swego obrońcę to i 'W samo południe', i 'Siedmiu wspaniałych'. Były wyrzutek, który mści swoje krzywdy na rodzinnej społeczności - to 'Wizyta starszej pani' Friedricha Dürrenmatta, a groza szantażu w warunkach okupacyjnych to choćby 'Partytura na instrument drewniany' Stanisława Grochowiaka (w filmie Janusza Zaorskiego). Generalne déja vu" - pisał Kot.

Lubaszenko i Linda zlekceważyli Salmę Hayek

Z premierą filmu na festiwalu w Karlowych Warach związana jest opowiedziana przez Olafa Lubaszenkę anegdotka o Salmie Hayek, która w tym samym roku gościła na tej samej imprezie.

"Podszedł do nas Jiri Bartoska, czyli prezydent festiwalu, w towarzystwie niewysokiej pani: 'No, chłopcy, dobrze, tu przedstawiam wam naszą koleżankę'"- wspominał w swojej autobiografii "Chłopaki niech płaczą" Olaf Lubaszenko.

"Koleżanka przywitała się z nami niezwykle miło, my z nią już mam wrażenie mniej, bo pochłonięci byliśmy ważną rozmową. 'Hey, how are you?' - rzuciłem i natychmiast wróciliśmy z Bogusławem do omawiania niezwykle istotnych spraw. Ona tak jeszcze stała z minutę czy dwie, próbując do nas zagadać. Odpowiadaliśmy 'Yes, yes, okej'. W końcu jednak odeszła. 'See you later, bye' i tyle było naszego miłosnego spotkania. Pomachaliśmy jeszcze na pożegnanie i kolejny raz wróciliśmy do naszej rozmowy" - kontynnuował historię Lubaszenko.

Co działo się dalej? "Po chwili przychodzi Bartoska i pyta: 'A gdzie ona jest?' 'A kto?' - dziwimy się. 'No, Salma Hayek'. 'Co? To była Salma Hayek?' - dziwimy się jeszcze bardziej. 'Ale z was idioci! Ja wam przyprowadzam Salmę Hayek, a wy nawet z nią nie pogadaliście'. 'Ale myśmy nie wiedzieli, nie usłyszeliśmy jej nazwiska!'" - relacjonował aktor.

Lubaszenko skończył anegdotę stwierdzeniem, że Hayek z pewnością nie pamięta tego wydarzenia. Chyba że był to dla niej ten jedyny raz, gdy ktoś nie zwrócił na nią uwagi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Olaf Lubaszenko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy