Zaatakował szefów hollywoodzkich wytwórni. "Chciałbym dostać waszą córkę"
Dwukrotny laureat Oscara za role w filmach "Rzeka tajemnic" i "Obywatel Milk", nie gryzł się w język, gdy podczas wywiadu dla magazynu "Variety" został zapytany o opinię na temat możliwości sztucznej inteligencji i technologii deepfake. Penn jest oburzony propozycjami, jakimi już wkrótce mogą kusić aktorów studia filmowe w kontekście ich "kontynuowania" kariery nawet po śmierci.
Nie ma wątpliwości, że rosnące możliwości sztucznej inteligencji i technologii umożliwiającej cyfrowe kreowanie obrazu są coraz bardziej łakomym kąskiem dla studiów filmowych nastawionych wyłącznie na zysk. Dlatego jednym z postulatów strajkujących obecnie w Hollywood scenarzystów i aktorów jest wprowadzenie ograniczeń w korzystaniu z AI. Scenarzyści boją się bowiem, że mogą stracić pracę, gdy sztuczna inteligencja będzie tworzyć scenariusze. Z kolei aktorzy obawiają się utraty praw do swoich wizerunków i wykorzystywania ich po śmierci.
W gronie przeciwników wykorzystywania wizerunków i głosów nieżyjących aktorów jest Sean Penn. W wywiadzie dla magazynu "Variety" zaprezentował on pomysł, który jego zdaniem zakończy wszelkie debaty na temat używania podobizn i głosów gwiazd kina w produkcjach generowanych przez AI. Aktor przedstawia hipotetyczną sytuację, w której wraz ze swoją ekipą filmową spotyka się z szefami dużych studiów filmowych i ma dla nich propozycję. "Tak więc chcecie zeskanować mój głos i wszystko inne. Dobrze, to już wam mówię, co według mnie będzie sprawiedliwe. Chciałbym dostać waszą córkę, aby móc stworzyć jej wirtualną replikę. Wszystko po to, by zaprosić moich wirtualnych przyjaciół na imprezę, podczas której będą mogli robić z nią wszystko, co tylko zechcą. Możecie spojrzeć do kamery i powiedzieć, że to jest w porządku?" - dopytuje gwiazdor.