Reklama

Za co kochamy Johnny'ego Deppa?

Ten miesiąc należy w polskich kinach do Rozpustnika i Pirata w jednej osobie, a przy tym do najbardziej sympatycznego aktora naszych czasów - Johnny'ego Deppa ("Rozpustnik", "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka"). Mimo że chłopak francuskiej piosenkareczki Vanessy Paradis (żyją bez ślubu!) ma już 43 lata, nadal zaskakuje młodzieńczą werwą i urokiem osobistym. Co sprawia, że Johnny Depp jest tak słodki?

Fakty są wstrząsające. W 2003 roku zwyciężył w sondażu witryny internetowej Handbag.com, w którym Brytyjki wybierały gwiazdora, którego chciałyby najbardziej poznać (podobno zwyciężył dzięki "najlepszym kościom policzkowym w show-biznesie"). Tego samego roku magazyn "People" uznał go za najbardziej seksownego mężczyznę świata.

Rok później Depp zwycięża w rankingu magazynu "In Style" na najseksowniejszego aktora po 40-tce (właśnie mu stuknęła) a chwilę potem prestiżowy brytyjski "Empire" daje mu 5 miejsce na liście najbardziej seksownych gwiazd wszech czasów (no, ale przegrać z Marilyn Monroe to nie wstyd)!

Reklama

Co sprawia, że ten ekstrawagancki miłośnik kapeluszy i tytoniu, wcale nie młodzieniaszek, cieszy się tak oszałamiającą popularnością, że nawet wygrywa w 2004 roku plebiscyt witryny IMDB na najbardziej "klikalnego" gwiazdora?

Wydaje się, że Johnny posiada ten rzadki gwiazdom filmowym czar i bezpretensjonalny urok, który sprawia, że nie sposób go nie lubić. Z jednej strony jest typem łobuziaka (znane afery z demolowaniem pokojów hotelowych), z drugiej ojcem dwójki dzieci i oddanym towarzyszem życia Vanessy Paradis, która podobno odmieniła jego życie i wyciągnęła go z narkotyków i alkoholu (wcześniej Depp był prawie zaręczony z Kate Moss oraz "kręcił" z Winoną Ryder).

Depp z nieskrywaną pogardą wypowiada się zresztą o samej Ameryce i od kilku lat mieszka we Francji - będąc dobrze wychowanym, ale jednak enfant terrible Hollywood. I mimo, że czego by się nie tknął,

przemienia się w złoto, to jeszcze ani razu w swej karierze nie otrzymał Oscara!

A przecież występuje z powodzeniem w tak różnych produkcjach jak "dziecięcy" "Charlie i fabryka czekolady", "sentymentalny" "Ed Wood", gdzie wcielił się w najgorszego reżysera świata, czy wreszcie thriller "Dziewiąte wrota" Romana Polańskiego. Nawet skazywana z góry na komercyjną porażkę, wcale nie ambitna produkcja "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły", dzięki Johnny'emu stałą się już filmem kultowym.

Johnny udowodnił bowiem, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi, i nawet w tak bezbarwnej i nijakiej "Czekoladzie" Lasse Hallstroma potrafi wszystkich ująć, grając aż trzy utwory na gitarze (w filmie gra Cygana).

Dlatego, gdy w "Rozpustniku" Laurence'a Dunmore'a, w którym wciela się w postać Johna Wilmota, wypowiada w prologu kwestię: "Na pewno mnie nie polubicie" - bohater jego to bowiem niezbyt sympatyczna postać - jakoś trudno mu uwierzyć. Ciężko bowiem nie lubić Johnny'ego Deppa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Johnny Depp | piraci | piraci z karaibów | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy