Z potworem w roli głównej
Spośród sześciu premier tego tygodnia stawiamy na największy azjatycki przebój ostatnich lat - horror science fiction "The Host: Potwór". A co piszą o nim polscy krytycy?
"Bardzo ciekawy film, który jest jednocześnie horrorem (z cyklu gigantyczny potwór atakuje!), czarną komedią, rodzinnym melodramatem, a do tego jeszcze zawiera bardzo wyraźne podteksty polityczne o antyamerykańskiej i antyrządowej wymowie. Dziwna mieszanka o egzotycznym zapachu, ale smakowita".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Bong z wywrotową odwagą otwiera różne poziomy odbioru, wprawia w konfuzję, dostarczając jednocześnie porządnej rozrywki. Schemat filmu z potworem w głównej roli jest dla niego naczyniem bez dna, które można napełnić dosłownie wszystkim, co tylko się wymyśli, byle tylko zachować chwiejną równowagę między pozornie znoszącymi się elementami. Prosty przepis, ale działa!"
"Pan Vig traktuje kamerę nonszalancko - tym bardziej staje się "filmowy", im bardziej się o to nie stara. Pernille Rose Gronkjaer pyta go o kobiety, seks czy rodziców, ale wie, że najważniejsze jest to, co niedopowiedziane. I właśnie dlatego tak przekonująco wypada jej film - dokument o niecukierkowej starości i przygotowującym się do śmierci samotniku, który zbyt późno zrozumiał, czego w jego życiu zabrakło.".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Dokument Gronkjaer ma wszystkie cechy wspaniałego kina: wyrazistych, zapadających w pamięć bohaterów i atrakcyjną historię. Czasami jest gorzki i ironiczny, najczęściej jednak wzruszający. Na taki efekt w dokumencie pracuje się bardzo długo. istotnie, młoda reżyserka spędziła z bohaterami sześć lat".
Łukasz Maciejewski, "Dziennik"
"Film ma dobry wygląd (kostiumy, wnętrza, krajobrazy itd.) i ogląda się go nieźle, ale i bez specjalnych emocji. Jak na tak romantyczne uczucie obrazowi brakuje intensywności: to bardziej pochwała wytrwałości niż historia obsesji. Nawet tak wybitny aktor jak Bardem, ogrywający swoje cierpienie głównie przygarbieniem i opuszczeniem ramion, nie jest tu specjalnie przekonujący. (...) Solidne w sumie kino, ale magii w nim za grosz".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Film Newella to murowany światowy przebój. Który w dodatku przywraca wiarę w kino epickie, kino wielkiego opowiadania, nie musi być głupawą wycieczką historyczna z mniej lub bardziej umięśnionymi hollywoodzkimi gwiazdami w rolach głównych .Podczas seansu czuć magię opowieści".
Magdalena Michalska, "Dziennik"
"Fani Milli Jovovich będą usatysfakcjonowani. W kolejnej części Resident Evil jako genetycznie zmutowana Alice nie dość, że skacze z wysokości, siecze tasakami, zatrzymuje gigantyczną falę ognia i ostrymi ciosami miażdży krwiopijczych zombies, to jeszcze występuje w wersji zmultiplikowanej. (...) [i] bez względu na okoliczności Jovovich ma zawsze bezbłędny makijaż, nosi gustownie dobrane ubrania i włosy, jakby właśnie wyszła od hollywoodzkiego stylisty. W Hollywood nie ma przebacz - nawet zagłada musi być sexy".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Próby dramatyzacji akcji, nadania jej apokaliptycznego wymiaru katastrofy rodzaju ludzkiego, kończą się patetyczną śmiesznością. Podobnie jak usiłowanie nadania sensu motywacjom bohaterki, wynoszące ją z poziomu biologicznego automatu, rządzonego instynktem przetrwania do stereotypu uświadomionej co do ludzkiej natury mścicielki".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"
"Jak na amerykańską animację przygodowo-komediową - a gatunek ten znajduje się obecnie w rozkwicie - to taki sobie. Ale i tak ma dostatecznie dużo atutów, aby zdobyć publiczność: w tym jasnym i słonecznym Metropolis jest całkiem przyjemnie - zwłaszcza chmurną jesienią. (...) Gorzej z samą fabułą. Pomysł romansu między człowiekiem a pszczołą (na szczęście platonicznego) to jednak o jeden most za daleko"
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Po znakomitym, ale adresowanym prawie wyłącznie do dorosłej publiczności Shreku Trzecim, spece od animacji z Dreamworks postawili na film dla dzieci. (...) Dzieci nacieszą [więc] oko staroświecka animacją, a dorośli będą mogli pośmiać się z satyry na korporacje i prawników".
Magdalena Michalska, "Dziennik"
"Jedna klisza goni następną, zdarzają się cuda, ale też całkiem krwawe porachunki. Film obejrzeć można jednak głównie z powodów patriotycznych - część zdjęć kręcono w polskich Tatrach, bo Kajol obawiała się ponoć niebezpiecznych dolin Jammu i Kaszmiru, gdzie terrorystyczne ataki nie są bynajmniej efektowną fikcją".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Facet znika a film zmienia się w kino akcji. Co prawda wątek sensacyjny rozłazi się jak sweter a aktorzy ze śmiertelnie poważnymi minami wygłaszają długi i drętwe gadki. ale kto by się tym przejmował, gdy nasz terrorysta po siedmiu latach, w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach przyrody odnajduje drogę do domu ukochanej".
Diana Rymuza, "Dziennik"