Reklama

Wypowiedź Russella Crowe'a ocenzurowana w telewizji

Żart Russella Crowe'a, który podczas gali wręczenia nagród Australijskiej Akademii Filmu i Telewizji wspomniał o akcie "sodomizacji" na grającej z nim w filmie "Romper Stomper" (1992) Jacqueline McKenzie, wywołał spore kontrowersje. Aktor twierdzi jednak, że nie zamierzał nikogo obrazić.

Żart Russella Crowe'a, który podczas gali wręczenia nagród Australijskiej Akademii Filmu i Telewizji wspomniał o akcie "sodomizacji" na grającej z nim w filmie "Romper Stomper" (1992) Jacqueline McKenzie, wywołał spore kontrowersje. Aktor twierdzi jednak, że nie zamierzał nikogo obrazić.
Russell Crowe podczas gali Australijskiej Akademii Filmu i Telewizji /Mark Metcalfe /Getty Images

Russell Crowe pojawił się na gali wręczenia nagród Australijskiej Akademii Filmu i Telewizji, by wręczyć statuetkę dla najlepszego azjatyckiego filmu roku.

Wspomnienie erotycznego aktu, jaki zdarzył się między Crowe'em i McKenzie w trakcie pracy nad filmem "Romper Stomper", nie spodobało się jednak szefom telewizji transmitującej galę, którzy zdecydowali się na wycięcie wystąpienia aktora z ostatecznej wersji transmisji.

Crowe rozpoczął swoja przemowę od stwierdzenia: "Dokonałem aktu sodomii na Jacquie McKenzie na planie 'Romer Stomper'". Australijski gwiazdor kontynuował, przybliżając techniczne szczegóły związane z odgrywaniem przez aktorów scen erotycznych. Konkluzja wystąpienia Crowe'a była taka: mimo iż tylko symulował z McKenzie seks, obecna na planie matka aktorki była przekonana, że aktor zgwałcił jej córkę.

Reklama

"Tak czy siak, to była tylko historia o ludzkiej wrażliwości" - zakończył swoje wystąpienie.

Po wycięciu jego mowy w telewizyjnej transmisji show, Crowe poczuł się w obowiązku wyjaśnić, o co mu chodziło.

"Aktorzy i aktorki, w związku z charakterem wykonywanego przez siebie zawodu, często biorą udział w zawstydzających, dziwacznych i ekstremalnych  wydarzeniach. Ironia losu polega na tym, że wrażliwość wymagana do wykonywania tego zawodu musi iść w parze z umiejętnością pozbycia się wstydu i strachu i gotowością do stawienia czołu upokorzeniu" - wyjaśnił Crowe.

"Jacquie i ja przetrwaliśmy ten moment naszych rozpoczynających się dopiero karier, ponieważ opiekowaliśmy się sobą nawzajem. Nasza przyjaźń pogłębiła się w ciągu kolejnych lat, potrafiliśmy przejść nad tą historią do porządku dziennego. Sposób, w jaki ją wspomniałem, miał na celu sprowokować żartobliwą reakcję. Moim celem było rozbawienie ludzi. Szczególnie Jacqueline" - przyznał aktor.

"Nie chciałem nikogo urazić, nie był to też komentarz dotyczący innych spraw" - zakończył Crowe.

WENN
Dowiedz się więcej na temat: Russell Crowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy