Wymarzone role Willema Dafoe
Willem Dafoe ("Żyć i umrzeć w Los Angeles", "Stan zagrożenia", "Dzikość serca", "American Psycho") nie jest typową kapryśną hollywoodzką gwiazdą i taka sytuacja bardzo mu odpowiada. Wybiera role bardzo starannie, nie zważając, czy zagra w superprodukcji, czy filmie niskobudżetowym. Najważniejsze są dla niego postaci, w które się wciela.
"Najbardziej interesują mnie outsiderzy, postaci z marginesu - są najciekawsi. Ci wszyscy wyjęci spod prawa, parszywe charaktery, skomplikowane jednostki - to najlepsi bohaterowie, byle tylko w niczym nie przypominali spokojnego sąsiada" - wyznał aktor.
W ubiegłym tygodniu Dafoe został nominowany do Złotego Globu za rolę w filmie "Shadow of the Vampire" E. Eliasa Merhige'a. Jest to opowieść o realizacji klasycznego filmu z 1922 roku "Nosferatu - symfonia grozy". Podczas jego produkcji miało miejsce wiele tajemniczych wypadków - kilku członków ekipy zmarło w niewyjaśnionych okolicznościach, część zaginęła. Jest to także historia skomplikowanych relacji łączących reżysera F.W. Murnau'a z aktorem odtwarzającym główną rolę - Maxem Schreckiem.
"Historia opowiedziana w filmie czasami może wydać się śmieszna, niedorzeczna, ale stawia ważne pytania o rolę artysty, jego miejsce w społeczeństwie. Ukazuje także złożone stosunki pomiędzy reżyserem i jego aktorami" - wyjaśnia Dafoe.
W przyszłym roku aktor ma w planach udział w dwóch filmach - "Morality Play" Paula McGuigana i "Edges of the Lord" Yurka Bogayevicza. Natomiast w 2002 roku zobaczymy go w roli Zielonego Goblina w filmowej adaptacji przygód człowieka-pająka "Spiderman", nad którą pracuje Sam Raimi.