Reklama

"Wykolejona": Monogamia nie istnieje

Niewielu współczesnych filmowców ma tak wyostrzone oko i ucho, niewielu taką antropologiczną wrażliwość, niewielu wreszcie potrafi tak bezbłędnie wyłapać najbardziej charakterystyczne elementy współczesnej rzeczywistości, a do tego wzmocnić te obserwacje o tak charakterystyczny komediowy rys. Przed nami "Wykolejona", nowy film w reżyserii Judda Apatowa, twórcy "40-letniego prawiczka" i "Wpadki".

Niewielu współczesnych filmowców ma tak wyostrzone oko i ucho, niewielu taką antropologiczną wrażliwość, niewielu wreszcie potrafi tak bezbłędnie wyłapać najbardziej charakterystyczne elementy współczesnej rzeczywistości, a do tego wzmocnić te obserwacje o tak charakterystyczny komediowy rys. Przed nami "Wykolejona", nowy film w reżyserii Judda Apatowa, twórcy "40-letniego prawiczka" i "Wpadki".
Amy Schumer i Bill hader w scenie z filmu "Wykolejona" /materiały dystrybutora

Również w swoim nowym filmie - "Wykolejona" - Apatow przedstawia postać nietuzinkową, portret naszych czasów, kobietę, która nie przeprasza i nie ma skrupułów, nawet jeśli czasem powinna je mieć. W tytułową postać wciela się Amy Schumer, jedna z najzabawniejszych kobiet Ameryki. Ale najzabawniejszych w znaczeniu - inteligencji, przewrotności oraz przede wszystkim szczerości przekazu. A i to nie wszystko, Schumer uchodzi za artystkę nieskruszoną, za nic ma poprawność polityczną i obyczaje. Bezlitośnie wykpiwa hipokryzję naszych czasów. Taka jest również w filmie "Wykolejona" na podstawie scenariusza jej autorstwa.

Reklama

Główna postać filmu Amy (Schumer) już w dzieciństwie poznała największą prawdę o świecie, w którym przyszło jej żyć. Wielokrotnie słyszała ją od ojca (Colin Quinn): Monogamia nie istnieje. Smutna sentencja stała się życiowym credo Amy. Jest dziennikarką, ma świetną pracę, dobrze zarabia i chce jednego - bawić się. Po swojemu, na własnych warunkach, bez pardonu. Za nic ma romantyczne uniesienia i opowiastki rodem z komedii romantycznych. Przygotowując materiał do kolejnego artykułu, poznaje utalentowanego, odnoszącego sukcesy Aarona Connersa (Bill Hader), lekarza sportowców. I po raz pierwszy w jej życiu świat nagle chwieje się w posadach. Pan doktor zdecydowanie bardzo ją lubi. Taką jaka jest. Ostrą, twardą, pewną siebie, bezczelną, nie liczącą się z nikim i niczym.

W filmie zobaczymy również Brie Larson ("21 Jump Street"), która wciela się w młodszą siostrę Amy, znaną z telewizyjnego show Saturday Night Live Vanessę Bayer (przyjaciółka i koleżanka z redakcji) oraz laureatkę Oscara - Tildę Swinton - w roli Dianny, znerwicowanej, bezpardonowej szefowej Amy. Nie lada gratka czeka też fanów sportu - na ekranie zobaczymy samego LeBrona Jamesa jako najlepszego przyjaciela Aarona.

Judd Apatow w trakcie podróży do pracy miał w zwyczaju słuchać radiowego show Howarda Sterna, gdzie któregoś dnia pojawiała się młoda stand-uperka, twórczyni "Inside Amy Schumer", programu komediowego, który stał się hitem wśród publiczności oraz zyskał niezwykle przychylne oceny krytyków. To właśnie radiowe żarty Schumer tak zaintrygowały reżysera, ale nie tylko one. Amy, bez skrępowania, łamiąc wszelkie tabu, opowiadała tam o swoim życiu seksualnym, rodzinie, związkach, a nawet o walce jej ojca ze stwardnieniem rozsianym. Im dłużej słuchał nieskrępowanej niczym Schumer, tym bardziej był zafascynowany.

Co jest grane? Sprawdź w kalendarzu premier filmowych

Reżysera, którego filmy pozwoliły najgorętszym gwiazdom komediowym ostatnich lat rozbłysnąć na firmamencie (by wymienić choćby Steve’a Carella, Setha Rogena czy Kristen Wiig), tak bardzo wciągnęła opowieść Schumer, że został w samochodzie długo po tym, jak dojechał na miejsce. - Od razu pomyślałem, że to ktoś, kto potrafi opowiadać historie, kto sprawdziłby się w kinie. Amy jest bardzo uczciwa, dosadna, ale i krucha. A to typ komedii, jaką lubię. Ludzkiej komedii.

Początkowo Schumer chciała napisać typową komedię, jednak Apatow zaproponował nowy kierunek: - Zasugerowałem jej, by scenariusz był bardziej osobisty, rozmawialiśmy o niej, o jej życiu, związkach, powodzeniach i niepowodzeniach. I tak powstała historia, którą przedstawiamy w filmie.

Amy Schumer obiecała sobie, że włoży w scenariusz sto procent siebie. Wiele zdarzeń, które zobaczymy na ekranie, wydarzyło się naprawdę, choć, naturalnie, na potrzeby scenariusza, zostały one udramatyzowane lub celowo przesadzone. To historia młodej mieszkanki Manhattanu, która właściwie ma wszystko - świetną pracę, piękne mieszkanie i faceta, który poświęca jej więcej uwagi niż ona jemu. Jej życie toczy się według dwóch prostych zasad: Nie zostawiaj im numeru swojego telefonu i nigdy, nigdy nie zostawaj na noc.

- Każdy z nas zna kogoś takiego jak postać Amy. To jedna z tych szalonych dziewczyn, które nie myślą o ustatkowaniu. Bawią się lepiej niż my i nigdy za to nie przepraszają - mówi jeden z producentów filmu, Barry Mendel. - To ta dziewczyna, która dystansuje się od ludzi poprzez różne relacje, krótkie związki bez zobowiązań, okłamuje ludzi, pije, pali, unika intymności - dodaje Judd Apatow.

Amy rzeczywiście robi, co chce, nawet jeśli dopuszcza konsekwencję, że skończy sama. Amy Schumer: - Powiedziałabym, że ona naprawdę uważa, że jest szczęśliwa i nie dzieje się nic złego. Z zewnątrz widzimy jednak, że się miota, że nic tak naprawdę nie idzie dobrze, rzecz w tym, że ona tego nie wie.

Na drugim biegunie znajduje się siostra Amy, Kim (Brie Larson), zamężna, rozpoczynająca nowe dojrzałe życie, od którego tak bardzo chce uciec Amy. Przypomina to historię z prawdziwego życia Schumer - jej prawdziwą siostrą jest scenarzystka i producentka Kim Caramele. Podobnie jak w filmie, ich ojciec, hołdujący niegdyś rozrywkowemu trybowi życia, spędza czas w domu spokojnej starości, cierpiąc na stwardnienie rozsiane. Ich skomplikowane relacje z nim także zostały włączone do scenariusza.

A jednak w życiu Amy nadchodzi punkt zwrotny. Szefowa wysyła ją, by przygotowała materiał o sporcie, o którym nie ma pojęcia. Przygotowując się do napisania tekstu, poznaje dr. Aarona Connersa (Bill Hader), lekarza sportowego. I właściwie nie zdarza się wiele, tyle tylko, że Amy zakochuje się w nim. Spodziewa się spotkać typowego snoba, gwiazdora zachłyśniętego własną pozycją, a tymczasem poznaje pełnego uroku, ciepłego mężczyznę, który jest jej ciekaw. Jest zabawny, inteligentny i patrzy na nią w sposób, w jaki nie patrzył wcześniej żaden mężczyzna. Amy na początku nie rozpoznaje symptomów zakochania, które jest jej obce. Jest przestraszona, próbuje żyć dalej na swój sposób. Stopniowo otrząsa się z szoku posiadania obok kogoś, kogo można nazwać bratnią duszą.

Apatow: - Wszystko, co wiemy o Connersie, to, że prawdopodobnie nie ma szczególnego doświadczenia z kobietami, a przed sześcioma laty spotykał się z kimś przez pięć tygodni. Jest więc odwrotnością, zaprzeczeniem tego, kim jest Amy, co stanowi doskonały punkt wyjścia dla całej historii.

Do roli Aarona wybrano Billa Hadera, gwiazdę show "Saturday Night Live", znanego także z filmów "Supersamiec", "Chłopaki też płaczą", "40 lat minęło". - Przez lata szukałem filmu, w którym w roli głównej mógłbym obsadzić Hadera, z tym jego błyskotliwym poczuciem humoru. I to właśnie ta rola - przekonuje Apatow.

- Kiedy przeczytałem scenariusz, a wiedziałem, że to komedia, byłem porażony tym, jak bardzo głęboki i szczery jest ten film. Długo zresztą byłem przekonany, że Judd proponuje mi rolę drugoplanową, szwagra Amy. Zwykle otrzymuję takie role - tłumaczy Hader. - W każdym innym filmie w roli głównej wystąpiłaby Anne Hathaway albo Kate Hudson, a rola Amy byłaby wątkiem pobocznym. To taka postać, którą pokazuje się w opozycji do głównej bohaterki. Tymczasem Judd przedstawia opowieść właśnie o takiej dziewczynie.

W filmie doskonale uchwycono rozdźwięk między obojgiem bohaterów i ich światami. Aaron to oddany swej profesji lekarz, należący do Lekarzy bez Granic, podczas gdy Amy jest zajęta rozmienianiem swego życia na drobne. W filmie jest charakterystyczna scena, o której opowiada Hader: - Leżą obok siebie, i nagle on mówi do niej "Jesteśmy parą, jestem twoim chłopakiem, ty moją dziewczyną". To coś, co nigdy jej nie spotkało. Ona próbuje go zbyć, mówiąc "Pracujemy razem, a więc nie powinniśmy tego robić". Ale on jest nieustępliwy: "Nie, nie, nie, lubimy się i spotykamy. Są na to naukowe dowody".

Silna więź łączy Amy z jeszcze jednym mężczyzną - jej ojcem, Gordonem, który nie do końca wie, jak przeprosić Amy i Kim za to, jak je wychował. W postać Gordona wciela się znany z show "Saturday Night Live" Colin Quinn, który w Stanach Zjednoczonych jest jedną z największych gwiazd komedii, słynnym standuperem. - Kiedy pisałam scenariusz, wiedziałam, że to on musi zagrać ojca Amy. Oczywiście, odpowiedział, że jest na to stanowczo zbyt młody, niemniej nie potrzebowaliśmy nawet zdjęć próbnych - zdradza Schumer.

W filmie zobaczymy również laureatkę Oscara Tildę Swinton w roli Dianny, redaktorki naczelnej magazynu, w którym pracuje Amy. Jej ambicją jest nauczenie mężczyzn XXI wieku tego, kim są, jak powinni się ubierać, jak jeść, a nawet - jak współżyć i cudzołożyć! Magazyn słynie z tytułów typu "Co twój telefon mówi o twoim ptaszku" albo "Co kryje się w twoim jaskiniowcu". Czy trudno było przekonać laureatkę Oscara do udziału w komedii? - Wiele lat temu Tilda powiedziała mi, że chciałaby zagrać w moim filmie. Kiedy czytałem scenariusz, zobaczyłem, że Dianna wygląda zupełnie jak Swinton. A więc zadzwoniłem z propozycją - mówi reżyser.

Swinton wygląda w filmie zupełnie inaczej od postaci, które do tej pory kreowała na ekranie. - To był pomysł Judda, na co dzień nie podkreślam oczu makijażem, nie jestem opalona, nieczęsto mam długie włosy. Pomyślałam jednak - dlaczego nie? - opowiada Swinton. - Tilda jest taka inteligentna! I naprawdę zabawna! Kiedy widzisz ją na planie, myślisz tylko o tym, jak wielką jest aktorką - przyznaje Apatow.

W filmie zobaczymy także LeBrona Jamesa, wielką gwiazdę sportu, jednego z najbardziej utytułowanych koszykarzy ligi amerykańskiej, na co dzień grającego w Cleveland Cavaliers. Sportowiec wciela się w postać najlepszego przyjaciela Aarona. To nie pierwsze spotkanie Hadera i Jamesa. Panowie współpracowali na planie "Saturday Night Live" w 2007 roku, kiedy to LeBron był honorowym gospodarzem show.

- Zaproponowali, abym zagrał samego siebie. Pomyślałem, że to da się zrobić. Naturalnie byłem przekonany, że wystąpię jako gwiazda sportu, a moje kwestie ograniczą się do przewidywalnych słów "Hej, to ja, LeBron, jestem koszykarzem". Tymczasem dowiedziałem się, że naprawdę muszę grać. Najlepszego przyjaciela głównej męskiej postaci filmu - podsumowuje "LBJ".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wykolejona
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy