Wstrząsająca historia oparta na faktach. Jego chora ambicja zniszczyła rodzinę
W piątek na ekranach polskich kin zadebiutowali "Bracia ze stali", oparta na faktach historia wielkich ambicji, triumfów i rodzinnej klątwy. To opowieść o amerykańskiej rodzinie, miłości podszytej rywalizacją i sukcesie, którego nie unieśli na swoich barkach niepokonani na ringu bracia Von Erich.
Za epickim widowiskiem, jakim są bez wątpienia "Bracia ze stali", stoi filmowa drużyna marzeń: wyspecjalizowany w thrillerach psychologicznych Sean Durkin ("Gniazdo"), operator "Syna Szawła" Mátyás Erdély i fantastyczne aktorskie trio: łamacz nastoletnich serc Zac Efron ("Podły, okrutny, zły"), Jeremy Allen White - gwiazda serialu "The Bear" oraz Harris Dickinson ("W trójkącie"). W filmie wystąpili również: Stanley Simmons, Lily James oraz Maura Tierney.
"Bracia ze stali" to mieszanka wściekłości, wzruszenia i śmiechu, gwarantująca emocjonalny nokaut. Surowy teksański ojciec - głowa rodu Von Erich - zrobi wszystko, by jego synowie osiągnęli w sporcie to, czego on sam nie zdołał. Za kulisami wrestlerskich widowisk, na punkcie których w latach 80. XX wieku oszalała Ameryka, kryją się jednak brutalne treningi, złamane charaktery, przekreślone marzenia i poturbowane braterskie relacje. Rodzicielskie ambicje okazują się przekleństwem synów - na Von Erichów spada cios za ciosem. Czy niezwyciężeni dotąd bracia unikną wiszącego nad nimi fatum?
Najnowszy przebój studia A24 to rozpisana na dekady, widowiskowa saga mierząca się z amerykańskim snem, opowieść o surowym wychowaniu i cenie, jaką płacą dzieci, gdy rodzina zmienia się w nastawioną na zysk korporację. "Bracia ze stali" kierują reflektory na ring, jakim bywa rodzinny dom, gdzie toczy się najważniejsza z walk: o miłość, uznanie, uwagę.
Jak to w przypadku historii opartych na faktach bywa, wszystko zaczęło się od prawdziwej fascynacji i przypadkowego odkrycia, czego rezultatem są potem zazwyczaj dalsze prace scenariuszowe i reżyserskie. Jak doszło do tego, że pochodzący z Kanady, dorastający w Anglii Sean Durkin zafascynował się amerykańskim wrestlingiem i odkrył braci Von Erich?
"Byłem dziewięciolatkiem z Anglii z obsesją na punkcie wrestlingu. Oglądałem wrestling w telewizji, kupowałem wszystkie związane z nim magazyny i VHS-y, jakie tylko mogłem znaleźć. Von Erichów odkryłem za sprawą jednej z takich starych kaset pod koniec lat 80. Zakochałem się w ich energii" - opowiedział reżyser i scenarzysta "Braci ze stali". Dziecięca fascynacja została z Durkinem na dłużej i dała o sobie znać w 2015 roku. Na pytanie producentki Tessy Ross czy jest jakiś projekt, o realizacji którego szczególnie marzy, Sean Durkin nie wahał się z odpowiedzią: "Od razu pomyślałem o Von Erichach" - wspominał.
To pytanie zapoczątkowało wieloletnie prace nad "Braćmi ze stali". Sam scenariusz powstawał siedem lat. Reżyser przyznaje, że w fascynujących życiorysach Von Erichów zauważył znamiona greckiej tragedii. "Braci ze stali" nazywa "amerykańską grecką tragedią". "Ta rodzina przeszła tak wiele, że wyzwaniem było zdecydować, co ma znaleźć się na ekranie" - dodał w trakcie organizowanej przez studio A24 wirtualnej konferencji prasowej.
Co ciekawe, Amerykanie Zac Efron i Jeremy Allen White nie wiedzieli zbyt wiele o wrestlingu oraz "klątwie rodziny Von Erich" zanim dołączyli do produkcji. Wiedzą i zamiłowaniem do tej dyscypliny prześcignął ich Brytyjczyk Harris Dickinson. "Oglądałem gale wrestlingu w Londynie, kiedy tylko była taka okazja" - wspominał.
Bracia Von Erich byli supergwiazdami wrestlingu lat 70. i 80. XX wieku. "Byli niczym bogowie. Jak superbohaterowie z komiksów" - komentował Jeremy Allen White w jednym z materiałów promujących film.
Aktorzy musieli nie tylko fizycznie upodobnić się do swoich bohaterów, ale i nabrać siły, która pozwoliłaby im na wierne odtworzenie scen walk, które w całości były realizowane z ich udziałem. Na planie wspomagał ich wrestler Chavo Guerrero Jr., którego rodzina ma bogate tradycje wrestlerskie. Jego ojciec walczył u boku nestora rodu Von Erichów - Fritza. Dla Zaca Efrona, któremu przypadło najwięcej scen pojedynków na ringu, rola Kevina była "jednym z największych wyzwań w karierze". Gwiazdor przyznał, że po zakończeniu zdjęć wszyscy aktorzy zyskali ogromny szacunek do wrestlingu i podziw do tego, jak ciężko Von Erichowie pracowali na swój sukces.
"Nie będę kłamał, dropkick mnie przerażał" - dodał Dickinson, odnosząc się do charakterystycznego rodzaju kopnięcia używanego w wrestlingu, który polega na wyskoku i kopnięciu w locie przeciwnika obiema nogami, po czym następuje efektowny upadek. Jeremy Allen White opowiedział o miesiącach ciężkich przygotowań na czele z treningami siłowymi i lodowymi kąpielami. Aktor znany przede wszystkim z serialu "The Bear" został zapytany o porównanie intensywności kuchni z intensywnością ringu. "Obie branże są pełne rywalizacji i mogą generować wiele stresu i niepokoju" - przyznał.
Po seansie filmu nasuwa się pytanie, czy w proces realizacji filmu zaangażowany był sam Kevin Von Erich. "Podjąłem decyzję, by nie kontaktować się z Kevinem w trakcie pracy nad filmem. Miałem do dyspozycji godziny wywiadów z jego udziałem. Wiedziałem, że będę mógł odezwać się do Kevina dopiero wtedy, gdy sam odpowiem sobie na pytanie, jaki film pragnę zrobić. Uwielbiałem go, gdy miałem 9 lat, wiedziałem, że gdy go poznam, pokocham go jeszcze bardziej" - zdradził Sean Durkin.
Spotkanie z Kevinem Von Erichem wspomina odtwarzający jego postać Zac Efron: "Rozmowa z Kevinem była jednym z najbardziej satysfakcjonujących momentów mojego życia. Pokochał 'Braci ze stali' przede wszystkim za pokazanie braterskich relacji. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy".
Aktorzy są zgodni co do tego, że bardzo szybko zdołali zbudować wiarygodną relację, która utrzymywała się w trakcie zdjęć i poza planem. "Zbudowanie więzi okazało się bardzo proste" - powiedział Allen White. "Zyskałem kilku nowych braci" - dodał z uśmiechem Efron.
Ekranowa przemiana tego ostatniego zrobiła największe wrażenie, a kreacja Kevina Von Ericha określana jest rolą jego życia. "Atletyczna budowa ciała Zaca rzuca się w oczy. Ale Kevin ma w sobie łagodność, którą u Zaca też widać" - wyznał Durkin.
Transformacja fizyczna wiązała się nie tylko z upodobnieniem się do odgrywanej przez Efrona postaci, ale przede wszystkim ze zdobyciem siły, która pozwoliłaby aktorowi na odgrywanie wrestlerskich pojedynków. "Fizyczność Kevina była naprawdę wyjątkowa. On zmienił wrestling. Wiedziałem, że to będzie dla mnie najtrudniejsza rzecz do opanowania. Więc włożyłem w to wszystko, co miałem" - mówił Efron.
Jak to z historiami opartymi na faktach bywa, często najbardziej interesującym aspektem jest bliskość tego, co na ekranie, do prawdy. Nic dziwnego, że podczas premiery filmu w Dallas wszystkie oczy były zwrócone na prawdziwego Kevina Von Ericha. "To rola dla niego. Pasuje do niej jak nikt" - przyznał wrestler. Sam Efron wspomniał, że pochwała od Von Ericha była dla niego najważniejsza ze wszystkich komentarzy dotyczących jego roli.
Gwiazda "Braci ze stali" zdobyła jednak uznanie nie tylko byłego wrestlera. Zagraniczna prasa prześcigała się w zachwytach nad jego kreacją: "Zac Efron dał występ życia" (Indiewire), "urodził się, aby zagrać tę rolę" (Hollywood Creative Alliance), "to jego szczytowa forma" (Rolling Stone), "przeszedł transformację na miarę Roberta De Niro we 'Wściekłym byku'" (Variety).
Sam aktor ujawnił, że podczas przygotowań do roli musiał ćwiczyć kilka razy dziennie i zyskał prawie 10 kilogramów masy mięśniowej. W rozmowie z Variety powiedział: "To był jeden z głównych celów, a podczas przygotowań całe życie wymyka się spod kontroli. Konieczność bycia doskonałym... stała się obsesją".
Dodał, że fizyczna metamorfoza ciała pomogła mu lepiej wcielić się w postać. Dodatkowo zmieniła się także jego fryzura. Wszystkie te działania sprawiły, że w nowej roli trudno go rozpoznać.
W jednym z ostatnich wywiadów dla "METRO" wyznał, że spędzanie sporej czasu na planie w samej bieliźnie było dla niego "irytujące". "Musisz po prostu stać na ringu przed całym tłumem w samej bieliźnie. I tak naprawdę nic się nie dzieje, wszyscy patrzą na ciebie. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Zastanawiasz się, gdzie położyć ręce? Na biodrach? Nie możesz spojrzeć w górę i po prostu uciec wzrokiem. To było trochę krępujące" - wyznał.