Wspomnienie o Ewie Sałackiej
"Odeszła najbliższa mi osoba. Nie wiem, jak teraz będę żyć". Tak po nagłej śmierci aktorki Ewy Sałackiej powiedziała jej bliska przyjaciółka, Małgorzata Potocka - aktorka, reżyserka, szefowa łódzkiego ośrodka TV. Ewa Sałacka zmarła w niedzielę, 23 lipca, w wyniku szoku jakiego doznała po ukąszeniu osy. Aktorkę pamiętamy z filmów "Och, Karol" czy "Sztuka kochania".
"Odeszło mi już parę bliskich osób. Kiedy umarł ojciec, myślałam, że potem nie można żyć. Ale człowiek jest tak skonstruowany, że nagle otrzymuje siłę - po to, by wypełnić lukę, jaka zostaje po śmierci bliskiej osoby. Bliscy zawsze odchodzą za wcześnie dla tych, którzy zostają" - mówi wstrząśnięta śmiercią przyjaciółki Potocka.
Małgorzata Potocka wspomina początek przyjaźni z Ewą Sałacką.
"Obie byłyśmy na wydziale aktorskim, ja zostałam jeszcze na reżyserskim. Obie byłyśmy młode i piękne, ale Ewa była zjawiskowa. Biła od niej i uroda, i magia. Od razu przypadłyśmy sobie do serca, bo obie byłyśmy normalne. Bez afektacji, bez udawania".
"Straciłam rodziców, nie miałam siostry ani brata. Nie mam męża. Pragnę mieć kogoś tylko dla siebie. Dzieci nie obarcza się własnymi problemami. Chroni się je przed sobą, przed własnymi fobiami. Wszystkie te emocje, jakie w człowieku siedzą, domagają się wyjścia, ukojenia. Ja szukałam go u Ewy. Była moim, a ja jej spowiednikiem".
"Nie musiałyśmy widywać się codziennie. Byłyśmy jak dzieci, które nie muszą bez przerwy siedzieć na kolanach rodziców, bo wystarczy im świadomość, że ci rodzice są. Siedziałyśmy w swoich klatkach, a kiedy była potrzeba,otwierałyśmy je dla siebie. Nasza przyjaźń była bezwarunkowa".
Aktorka wspomina także jak postrzegana była Ewa Sałacka przez otoczenie.
"Ludzie pamiętają, że była piękna. Ale jej najbliżsi, mąż i córka, najbardziej widzieli w niej dobroć. Ludzie teraz nie są, albo rzadko są dobrzy. Ewa - czy w związku, czy w przyjaźni - była zdolna poświęcić się na sto procent. Jej poczucie humoru nie miało granic. Potrafiłam z jej mężem i przyjaciółmi płakać do łez, kiedy ona z moimi córkami dowcipkowała na mój temat. Wrosła w moją rodzinę, w moje córki. To duża sprawa - żeby tak zaakceptować przyjaciółkę matki. Kiedy wracałam do domu skądkolwiek, moja córka Weronika zwykle mówiła: - Dzwoń do Sałaty!".
Małgorzata Potocka mówiła także o talencie aktorskim Ewy Sałackiej, którego nie miała szansy pokazać.
"To prawda, nie był wykorzystany. Nie mamy rynku filmowego ani teatralnego, brak rynku sztuki. Dlatego mamy masę ludzi niewykorzystanych. A z drugiej strony, oglądając filmy czy seriale widać, jak występujący w nich ludzie mało niosą w sobie magii, jak brakuje im wartości".
"Ewa była kobietą, którą się pamięta. Wszędzie na świecie byłaby pierwszoplanową gwiazdą noszoną na rękach. Ale ona nigdy nie walczyła o siebie. Nie miała nikogo, kto by się o nią szarpał w zawodowych sprawach, a była zbyt delikatna, żeby to robić sama. A w życiu wiedziała, że jest Witek, który ją chroni".