Reklama

Witold Sobociński: Najwybitniejszy polski operator. "Pięknie fotografował kobiety"

Jacek Bromski nazwał go "najwybitniejszym polskim operatorem filmowym", Krzysztof Zanussi dodawał, że "pięknie fotografował kobiety". W niedzielę mija dokładnie pięć lat od śmierci Witolda Sobocińskiego, autora zdjęć do m.in. do "Trzeciej części nocy" Andrzeja Żuławskiego, "Wesela" i "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy" czy "Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa.

Jacek Bromski nazwał go "najwybitniejszym polskim operatorem filmowym", Krzysztof Zanussi dodawał, że "pięknie fotografował kobiety". W niedzielę mija dokładnie pięć lat od śmierci Witolda Sobocińskiego, autora zdjęć do m.in. do "Trzeciej części nocy" Andrzeja Żuławskiego, "Wesela" i "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy" czy "Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa.
Witold Sobociński na planie filmu Andrzeja Wajdy "Wesele" /Renata Pajchel /Agencja FORUM

Witold Sobociński zmarł 19 listopada w Konstancinie-Jeziornie w wieku 89 lat. Urna z jego prochami spoczęła w rodzinnym grobie na warszawskich Powązkach Wojskowych obok syna Piotra, który zmarł na zawał w 2001 roku w Vancouver podczas realizacji filmu "24 godziny" oraz żony Jadwigi Sobocińskiej. 

Witold Sobociński: Rytm i obraz

Witold Sobociński urodził się 15 października 1929 r. w Ozorkowie koło Łodzi. Był jednym z najwybitniejszych polskich filmowców, autorem zdjęć o światowej sławie. Jego dorobek obejmuje ponad 90 filmów fabularnych, dokumentalnych i seriali. Rozgłos międzynarodowy przyniosły Witoldowi Sobocińskiemu już zdjęcia do jednej z pierwszych etiud, utrzymanego w stylu włoskiego neorealizmu filmu "Łodzie wypływają o świcie" (reż. R. Ber, 1955), w którym ukazał jedność człowieka i żywiołów.

Reklama

W 1955 r. ukończył studia na Wydziale Operatorskim łódzkiej Filmówki. W czasie studiów występował jako muzyk w zespole jazzowym Melomani, założonym przez Jerzego Matuszkiewicza - grał m.in. na perkusji i puzonie. Słuch muzyczny, poczucie rytmu i umiejętność improwizacji znalazły wyraz w sztuce operatorskiej. Rytm i harmonia, dynamika i subtelność obecne w kompozycji obrazu filmowego były ważnymi wyróżnikami zdjęć Witolda Sobocińskiego.

W latach 1955-59 był realizatorem światła i operatorem kamery w ośrodku TVP w Łodzi, a następnie - od 1959 do 1964 roku - operatorem filmów dokumentalnych w WF "Czołówka".

W roli operatora Sobociński zadebiutował w 1967 r. na planie filmu Jerzego Skolimowskiego "Ręce do góry" (wraz z Andrzejem Kostenką). Rok później pracował jako operator na planie obrazu "Wszystko na sprzedaż" Andrzeja Wajdy. Już w tych pierwszych produkcjach wprowadził oryginalne, autorskie formy wypowiedzi operatorskiej, ukazujące doświadczenie wewnętrzne postaci. Kolejne filmy realizował m.in. z Krzysztofem Zanussim, Jerzym Kawalerowiczem, Romanem Polańskim, Jerzym Wójcikiem.

W sztuce operatorskiej Witolda Sobocińskiego bardzo dużą rolę odgrywały kolor i światło. Nadawał barwie funkcję dramaturgiczną. Tworzył zestawienia barwne dotyczące poszczególnych scen, opowiadające o świecie zewnętrznym i przestrzeni wewnętrznej postaci. W doborze barw inspirował się malarstwem różnych epok. Przykładem są m.in. filmy "Trzecia część nocy" (reż. A. Żuławski, 1971), "Szpital przemienienia" (reż. E. Żebrowski, 1978), "Widziadło" (reż. M. Nowicki, 1983), "O-bi, o-ba: Koniec cywilizacji" (reż. P. Szulkin, 1983).

Głowa rodu operatorów filmowych

Do szczytowych osiągnięć sztuki filmowej, ze względu na koncepcję barwną i sposób ukazania przestrzeni należą zdjęcia do filmów "Wesele" (reż. A. Wajda, 1972) i "Sanatorium pod klepsydrą" (W.J. Has, 1973).

Witold Sobociński poszukując formy obrazu, przestrzegał zasady nie powtarzania rozwiązań, które zastosował we wcześniejszych filmach. Dążył do stworzenia oryginalnej, niepowtarzalnej formy artystycznej w każdym realizowanym dziele. Wybrany styl zachowywał w całym filmie zgodnie z przyjętymi założeniami estetycznymi.

Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w uznaniu wybitnych osiągnięć w działalności artystycznej i za zasługi w pracy dydaktycznej (1998), Nagrodą Międzynarodową za całokształt twórczości przyznaną przez Amerykańskie Stowarzyszenie Operatorów Filmowych (2002), Polską Nagrodą Filmową "Orzeł" za Osiągnięcia Życia (2007), medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" (2008), Platynowymi Lwami za całokształt twórczości w Gdyni (2012), Nagrodą Specjalną Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych PSC (2014) oraz Nagrodą Stowarzyszenia Filmowców Polskich za wybitne osiągnięcia artystyczne (2017).

Od 1980 roku był profesorem w PWSFTiTv w Łodzi, mistrzem dla kilku pokoleń polskich operatorów. Był głową rodu operatorów filmowych: ojcem zmarłego w 2001 roku operatora Piotra Sobocińskiego, dziadkiem operatorów Piotra Sobocińskiego jr. i Michała Sobocińskiego.

Pięknie fotografował kobiety

Krzysztof Zanussi uważał, że Sobociński, "był - jak wielcy artyści - człowiekiem niełatwym". "Często miał konflikty z producentami, z aktorami, ale moim zdaniem te wszystkie konflikty były warte rezultatów, które osiągał. Przede wszystkim był naprawdę wielkim pasjonatem tego, co robił, artystą bezwarunkowym we wszystkim. Niesłychanie kochał tę pracę, był jej całkowicie oddany, widział piękno w tym, co fotografuje. Pięknie fotografował kobiety. To była jego namiętność, robił to wspaniale. Stąd nawet aktorki, które miały mu za złe jego złośliwość i język, ulegały potem, widząc materiały, na których wyglądały zawsze piękniej aniżeli w rzeczywistości" - wspomniał Zanussi.

Według reżysera Sobociński wyróżniał się również "ogromnym zaangażowaniem". "Był prawdziwym filmowcem, tzn. zajmował się filmem, a nie samymi zdjęciami i wchodził we wszystko, co w danym filmie było ważne. Był bardzo blisko aktorów. Sam miał ogromne talenty aktorskie, więc czasem nawet był niebezpieczny dla aktorów, potrafił ich przedrzeźniać albo pokazać, jak powinni zagrać, by było to lepsze. Był artystą oddanym w pełni swojemu zawodowi" - powiedział.

"Witold Sobociński widział piękno świata, filmował je, widział nędze i przepych, brak i nadmiar, kochał życie w jego dynamice. Horacjańska sentencja 'carpe diem' nie była mu obca. Lubił ludzi, szczególnie młodych, sam zresztą był duchowo młody do samego końca. Kochał jazz, był jednym z najważniejszych twórców polskiego jazzu. To dzięki nim, zaraz po nocy stalinowskiej mógł wybuchnąć ten jazz w całej pełni (...) Wielu ludzi mówi, że Witold dał im moc. Jakkolwiek chcemy to rozumieć, na pewno dawał motywację do działania i siłę do rozwoju i pracy. Człowiek chciał być przy nim 'jakiś', nie 'byle jaki'" - mówił na pogrzebie artysty ksiądz Andrzej Luter.

Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski nazwał Sobocińskiego "najwybitniejszym polskim operatorem filmowym". I przypomniał, że jego "wrażliwość wizualna znalazła odbicie w ponad 70 filmach, pośród których są takie arcydzieła jak 'Wszystko na sprzedaż', 'Sanatorium pod Klepsydrą', 'Wesele', 'Śmierć prezydenta' czy 'Ziemia obiecana'. Świadczą one najlepiej o wszechstronności jego talentu" - mówił Bromski.

Dodał też, że podczas swojej wieloletniej kariery Sobociński pracował z takimi mistrzami jak Has, Kawalerowicz, Polański, Wajda czy Zanussi. "Wszyscy oni podkreślali, że Witek był pełnoprawnym współautorem reżyserowanych przez nich filmów. W swojej pracy nie ograniczał się jedynie do obrazu, ale angażował się w cały proces powstawania dzieła filmowego. Czynnie wspomagał reżyserów, narzucając swoje jazzowe poczucie rytmu. Jego stosunek do pracy nad filmem na pewno bardzo przyczynił się do utrwalenia tej polskiej tradycji ścisłej współpracy reżysera z operatorem, rzadko spotykanej gdziekolwiek indziej na świecie" - powiedział Bromski dodając, że Sobociński uczył przyszłych operatorów jak "robić film, a nie go tylko fotografować".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy