Reklama

Winona Ryder: Znów na topie

O Winonie Ryder, będącej aktorskim i modowym symbolem lat 90., znów jest głośno. Po latach przerwy od hollywoodzkiego blichtru aktorka wróciła w wielkim stylu za sprawą roli w błyskotliwym serialu "Stranger Things" oraz udziale w kampanii reklamowej znanej odzieżowej marki.

O Winonie Ryder, będącej aktorskim i modowym symbolem lat 90., znów jest głośno. Po latach przerwy od hollywoodzkiego blichtru aktorka wróciła w wielkim stylu za sprawą roli w błyskotliwym serialu "Stranger Things" oraz udziale w kampanii reklamowej znanej odzieżowej marki.
O Winonie Ryder ponownie jest głośno /Emma McIntyre /Getty Images

Winona Ryder zaliczana jest do grona najciekawszych aktorek swojego pokolenia, której szczyt popularności przypadał na ostatnią dekadę minionego stulecia. Uwagę krytyków przykuła jednak już nieco wcześniej, za sprawą występu u boku takich sław, jak Geena Davis, Alec Baldwin i Michael Keaton w filmie "Sok z żuka". Kolejne role, m.in. w obrazach "Noc na ziemi" czy "Przerwana lekcja muzyki" zaczęły przynosić Ryder coraz większą popularność oraz ugruntowały jej pozycję w branży. Po latach przerwy, w 2016 roku dzięki roli w bijącym rekordy popularności serialu "Stranger Things" wróciła na szczyt, reaktywując karierę

Reklama

Winona Ryder w czasach swojej największej popularności była również niekwestionowaną ikoną stylu. Jej codzienny uniform - kultowe jeansy z wysokim stanem, skórzana kurtka i koszulka z nadrukiem znanego zespołu muzycznego - był swoistym synonimem grunge'owego luzu i niewymuszonej zadziorności, którymi chętnie inspirowały się kobiety w Ameryce, ale i poza jej granicami.

Aktorka nie dziwi się, że charakterystyczny dla końcówki minionego stulecia styl znów wraca do łask. "Myślę, że jest to coś nieuniknionego w modzie. Trendy się powtarzają, mniej więcej co 20-25 lat - to normalne. Coś, co było na czasie dawno temu nagle przedostaje się znów do głównego nurtu, tak jak obecnie stylizacje inspirowane latami 90." - stwierdza Ryder. I dodaje, że nie wszystkie elementy ówczesnej mody były według niej wartościowe. "Trudno mi mówić o wpływie lat 90., ponieważ ja to przeżyłam, więc widzę to inaczej niż młodsze pokolenie. Dobrze jest ostrożnie wybierać trendy - w latach 90. było też dużo tych złych" - przekonuje.

Gwiazda zaznacza, że czymś, co najmilej wspomina w odniesieniu do mody tamtych czasów, jest jej niebywała dostępność. "Modne były wówczas rzeczy, które były po prostu dostępne - jak choćby flanelowe koszule, na które stać było niemal każdego. To było wspaniałe w tym sensie, że każdy mógł sobie pozwolić na bycie modnym, bycie na czasie. A potem projektanci zaczęli szyć flanelowe koszule za 500 dol., a my reagowaliśmy niedowierzaniem..." - zdradza Ryder.

Pomimo niezaprzeczalnego wpływu na ówczesną modę, aktorka nigdy nie była jednak widoczna w kampaniach reklamowych. Dlaczego? Jak sama przyznaje, jest wybredna w kwestii tego, co promuje. W czasie całej kariery reklamowała wszak tylko trzy marki - Marc Jacobs, Rag&Bone, a teraz H&M. W najnowszej kampanii szwedzkiego giganta odzieżowego gwiazda występuje razem z Elizabeth Olsen. W wypełnionym tańcem wideo, będącym pochwałą kobiecej siły i przyjaźni, aktorki zachwycają w malowniczej scenerii zmysłowego i tętniącego życiem Buenos Aires. Dla Winony Ryder to bez wątpienia doskonała okazja do przypomnienia widzom, że jest nie tylko utalentowaną aktorką, ale i wciąż zjawiskowa kobietą, której stylem inspirować się mogą kolejne pokolenia fanek.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy