Wiktor Zborowski: Jestem trochę ponurakiem i wielkim pesymistą
Choć teatr był mu bliski od najmłodszych lat, chciał zostać koszykarzem lub lekarzem. Nie wierzył, że zda do szkoły teatralnej. A jednak się udało. Wiktor Zborowski jest jednym z najbardziej lubianych aktorów komediowych. Jednak ostatnio jest o nim głośno z powodu afery szczepionkowej. "Miała być potrzebna i mądra akcja, a wyszło koszmarnie" - przyznał aktor, który 10 stycznia obchodzi 70. urodziny.
"Jestem trochę ponurakiem i wielkim pesymistą. Ale pesymistom zdecydowanie łatwiej się żyje. Jeśli coś nie idzie tak jak trzeba, zawsze z niekłamaną satysfakcją mogą stwierdzić: A nie mówiłem!" - mówi o sobie aktor.
Wiktor Zborowski urodził się 10 stycznia 1951 roku w Warszawie. PWST ukończył w 1973 roku. Debiutował w "Czterdziestolatku". Mówi, że był "skazany" na scenę. Jego dziadkowie poznali się podczas pracy w amatorskim teatrze (babcia grała, dziadek był suflerem). W dodatku jego wujem jest Jan Kobuszewski, a ciotką Hanna Zembrzuska.
"Wujek Kobuszewski przestrzegał, że taka postura może być problemem w zawodzie. Wzrost 197 cm wujek nazywał trudnymi warunkami zewnętrznymi. Ale dodał też, że gdyby sam decydował, wysoki wzrost nie byłby przeszkodą w szkole teatralnej. Tym dodał mi skrzydeł" - wspomina Wiktor Zborowski.
Największą popularność zdobył rolami w takich filmach, jak "C.K. Dezerterzy", "Ogniem i mieczem", "Stara baśń", "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" i "Pokot". Nie wszyscy wiedzą, że aktor jest autorem hasła "Teraz Polska".
Jego żona Maria Winiarska oraz jedna z córek - Zofia Zborowska są aktorkami [córka Hanna nie jest aktorką - red,]. Zofia występuje w serialu "Barwy szczęścia", brała również udział w programie Polsatu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo".
Czy od początku chciał być aktorem?
"Nigdy nie nosiłem się z zamiarem zostania aktorem, choć jako dziesięcioletni chłopak występowałem w teatrze w sztuce "Rewolwer". Traktowałem to jako świetną zabawę - głównie w rekwizytorni pełnej toporów, halabard, mieczów i zbroi. Potem w ogóle nie myślałem o aktorstwie. Grałem w koszykówkę i chciałem zdawać na AWF. Tymczasem tuż po powrocie z Mistrzostw Europy, a przed I Ligą, zerwałem więzadła. Był rok 1968. W tamtych czasach oznaczało to koniec kariery. Lekarze nie bardzo wiedzieli, jak mi pomóc i dopiero dwa lata później świetny chirurg sportowy dr Jerzy Moskwa podjął się operacji" - mówił Zborowski z wywiadzie dla "Tele Tygodnia".
Wtedy Zborowski postanowił zdawać do Szkoły Teatralnej.
"Na ryzyk-fizyk postanowiłem zdawać. Podejrzewałem, że z uwagi na nietypowy wzrost i tak nie zostanę przyjęty. W tamtych latach 197 cm szokowało. Nawet nieszczególnie bym się martwił. Ale ku mojemu zaskoczeniu... zdałem" - wspominał w jednym z wywiadów.
Po debiucie w "Czterdziestolatku" szybko przyszły inne role, które pokazały, że aktor ma wspaniała umiejętność rozśmieszania widzów. Warto wymienić takie tytuły, w których zagrał, jak "C.K. Dezerterzy", "Kogel-mogel", "Galimatias, czyli Kogel-mogel 2", "Sztuka kochania", "Kuchnia polska", "Goodbye Rockefeler".
"Rzeczywiście sporo mam tego rodzaju filmów w dorobku. Nigdy się przed nimi nie broniłem i nie bronię nadal. Za każdym razem, gdy drzwi z napisem "komedia" miały się na dobre zatrzasnąć, ktoś na to w ostatniej chwili nie pozwalał: a to Krzysiek Zaleski, a to Jerzy Gruza, a to Gucio Holoubek czy ostatnio Agnieszka Holland [aktor zagrał w filmie "Pokot" - red.]" - opowiada Zborowski.
Aktor znany jest również ze swej działalności proekologicznej. Co robi? Od ponad 10 lat zbiera... śmieci.
"Wszedłem któregoś dnia do mojej ukochanej Puszczy Piskiej i z przerażeniem odkryłem, że znalazłem się na śmietniku. Zacząłem zbierać odpady, zanosić je do kontenerów na parkingach leśnych i tak mi zostało. Kryśka Janda, która podziela moją pasję, sprezentowała mi kijek ze szpikulcem, żebym nie musiał się schylać. Zbieram więc. Wzbudzam duże zainteresowanie, zwłaszcza w sezonie grzybiarskim. Ludzie widzą mnie z pełnymi torbami, patrzą zazdrośnie, zaglądają do nich. Wtedy ich zatyka - to nie grzyby! Odśmiecam las" - mówi.
Wiktor Zborowski uwielbia grę w tenisa i wędkuje. Z żoną wybudowali dom na Mazurach i gdy tylko ma ochotę, wsiada w samochód i wyjeżdża na ryby. Wielką pasją aktora jest również golf.
"Żadna dyscyplina nie stawiała mi tak strasznego oporu technicznego i mentalnego jak golf. To jest po prostu piekielnie trudna gra. A poza tym w golfa gra na świecie 160 mln ludzi. I jest to gra dżentelmenów, a ja po prostu jestem dżentelmenem" - mówi aktor.
Jest bardzo spokojnym. "Nie ścigam się, nie usiłuję walczyć na bezczelność, na hucpę, na łokcie, na kolana, na lizusostwo... Ja wiem co jest ważne, a co nieważne. A przynajmniej wydaje mi się, że wiem" - wyznał w wywiadzie dla magazynu " Świat i Ludzie".
Ostatnio o aktorze zrobiło się głośno przy okazji afery szczepionkowej. Wiktor Zborowski znalazł się na liście osób zaszczepionych poza kolejnością przeciwko Covid-19 z puli szczepionek Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Aktor w rozmowie z Polsatem przyznał, że "nie czuł, że wpycha się do kolejki".
"Po prostu zostałem przez WUM zaproszony do pewnej akcji, nie zabiegałem o to. Uznałem, że akcja jest ważna, więc zrobiłem to, choć myślałem, że będę się szczepić w drugiej połowie stycznia. WUM wystosował zaproszenie do teatru, do Krystyny Jandy, teatr to koordynował" - wyjaśniał aktor.
"Miała być potrzebna i mądra akcja, a wyszło koszmarnie. Ja nie czułem, że się gdzieś wpycham czy sobie coś załatwiam" - dodał.
Wśród aktorów, reżyserów i piosenkarzy, którzy potwierdzili fakt zaszczepienia się znaleźli się m.in. Krystyna Janda, Olgierd Łukaszewicz, Radosław Pazura, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Magda Umer, Wiktor Zborowski i Krzysztof Materna.
W jednostkach związanych z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym trwa obecnie szczegółowa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia.