Reklama

Wielkie oczekiwanie

Najsłynniejszy twardziel polskiego kina powraca na ekran! I jak na niezłomnego bohatera przystało, znowu będzie walczył ze złem. Wszystkimi sposobami, jakie uzna za stosowne.

Marek Kaszewski to inspektor Komendy Głównej Policji w Łodzi. I bohater nowego 13-odcinkowego serialu kryminalnego Dwójki "Paradoks". Ma niepokorny charakter i lubi chodzić własnymi ścieżkami, nic więc dziwnego, że nie jest ulubieńcem zwierzchników.

- Moim zdaniem będzie to ambitny, mroczny serial - zapowiada odtwórca głównej roli Bogusław Linda. Dobrze by było, gdyby te słowa się sprawdziły.

Życie zaczyna się po sześćdziesiątce

Bo Linda to wciąż aktor kultowy. Kiedy w czerwcu obchodził 60. urodziny, materiały o nim nadały wszystkie liczące się serwisy informacyjne. Przypomniały nie tylko jego najlepsze role, ale też wspomniały, że w tym roku z sukcesem zadebiutował jako reżyser teatralny sztuką "Merylin Mongoł" z Agatą Kuleszą i Marcinem Dorocińskim w rolach głównych.

Reklama

I wcale nie epatowały informacjami, że ostatnie lata nie była dla niego najlepsze. Bo aktor nie miał szczęścia do ról. - Nie trafia do mnie żaden poważny scenariusz, żadna normalna rola - skarżył się w jednym z wywiadów.

Grał, bo musiał utrzymać rodzinę, choć nie wybierał, niestety, najlepiej (wystarczy wspomnieć serial "I kto tu rządzi?"). Zawiedzeni fani nie mogli pogodzić się z tym, że ich ulubieniec bawi się na ekranie w gosposię domową, zamiast, jak przystało na twardziela, biegać po mieście ze spluwą w ręku.

- Zacząłem przeglądać internet i dała mi do myślenia ilość inwektyw pod moim adresem. Postanowiłem odpuścić i nie pokazywać się za często. Byłem mocno podłamany. Dopiero potem mądrzy ludzie powiedzieli mi, że tego się nie czyta - opowiadał.

I dodawał: - Najbardziej boli mnie przypisywanie ról do mojego charakteru. Arogancki brutal, głupi ch..., tandetny aktor. Gorzej być nie może. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego na świecie, jak ktoś dobrze gra, to jest chwalony, a u nas bywa na odwrót?

Artysta to nie zawód

A on o byciu aktorem od dawna ma wyrobione zdanie. - Niektórzy twierdzą, że aktorstwo jest dla nich powołaniem życiowym, w związku z czym powstają legendy tego zawodu mówiące, że jest się ważnym w społeczeństwie, że przekazuje się coś ważnego, że jest się wyżej od jakiegoś 'szarego urzędniczyny'. Artystą się nie jest non stop. Artystą się bywa. I to krótko - twierdzi.

Z jednej strony stara się robić wszystko jak najlepiej, z drugiej nie ukrywa, że często musi walczyć z opanowującym go lenistwem. I chęcią używania życia, zamiast marnowania go na pracę.

W końcu ma tyle innych zainteresowań! Choćby sporty ekstremalne, żeglarstwo, jazdę konną, nurkowanie czy judo. Na pytanie, czemu ma takie, a nie inne hobby, odpowiada: - Dla adrenaliny. Przygody. Zawsze tego potrzebowałem. Choć oczywiście miewałem czasem refleksje w stylu: Po co tu lazłem?!

Miejmy nadzieję, że nie zada sobie tego pytania po emisji serialu "Paradoks". Bo na razie wszystko wskazuje na to, że może to być całkiem udana produkcja.

Czy rolą inspektora Kaszewskiego Linda powróci do pierwszej ligi? - Ja wiem, że szczyt popularności mam już za sobą. Apogeum przypadło na lata 90. - mówi samokrytycznie. Ale przecież kino nie takie powroty widziało...

Ewa Gassen-Piekarska

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Bogusław Linda | twardziel | oczekiwania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy