Reklama

Wielkie kinowe wesela

Na ekrany polskich kin trafiła niedawno komedia "Wielkie wesele", z Robertem De Niro, Diane Keaton i Susan Sarandon w rolach głównych. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć najciekawsze, naszym zdaniem, filmowe wesela. Sprawdźcie, na jak wiele sposobów można opowiedzieć o tym jednym z najważniejszych dni w życiu.

Rożne kraje, różne obyczaje, różne języki, różne wesela... Kino poszukuje odmienności kulturowych, innych sposobów spojrzenia na znaną widzom tematykę. To właśnie te aspekty sprawiają, że film jest wyjątkowy.

Oto najciekawsze, najbardziej różnorodne historie, których najważniejszym elementem jest właśnie wesele.

"Cztery wesela i pogrzeb" (1994)

Niewątpliwym klasykiem filmów z weselem w roli głównej jest ta brytyjska produkcja, podczas której zobaczymy aż cztery uroczystości ślubne. Zdarza się tu również jeden pogrzeb, ale atmosfera daleka jest od żałobnych refleksji na temat przemijania. "Cztery wesela i pogrzeb" to wyśmienita komedia romantyczna, z zapadającą w pamięć świetnie dobraną obsadą. Niepoprawny Hugh Grant i piękna Andy MacDowell zachwycili Brytyjczyków, a zaraz potem cały świat. Lekki humor i świetne kreacje aktorskie sprawiły, że produkcja stała się największym kinowym hitem lat dziewięćdziesiątych.

Reklama

"Mamma Mia!" (2008)

Meryl Streep i Pierce Brosnan w musicalu? To był ciekawy eksperyment, który stał się kinowym przebojem. Zamieszkująca małą grecką wyspę, niegdyś buntownicza Donna (Meryl Streep), prowadzi mały hotelik, w którym niebawem odbędzie się wesele jej jedynej córki. Dziewczyna, w tajemnicy przed matką, postanawia odszukać swego ojca i zaprosić go na ślub. Nie wie jednak, który z trzech byłych narzeczonych Donny jest jej tatą. Zaprasza więc wszystkich... Atmosfera się zagęszcza, kiedy na wyspie pojawiają się trzej mężczyźni, a Donna o niczym nie wie... Do tego rewelacyjna muzyka zespołu Abby w wykonaniu hollywoodzkich gwiazd. W roli panny młodej zobaczyć mogliśmy debiutującą w wielkiej produkcji Amandę Seyfried.


"Wesele" (2004)

Czyli jak taka uroczystość wygląda w Polsce? Wojciech Smarzowski już nie raz zaskoczył widzów, przede wszystkim swoją niezwykle trafną i brutalną analizą naszego społeczeństwa. "Wesele" to jeden z najmocniejszych polskich filmów ostatnich lat. To opowieść o miłości i o pieniądzach. A właściwie... o miłości do pieniędzy. Film przyniósł autorowi wielkie uznanie krytyków, a polscy widzowie, chociaż wstrząśnięci historią, polubili alkoholowy klimat opowieści Smarzowskiego. Charakterystyczne postacie, ciekawe osobowości, prawdziwe sytuacje i doskonała kreacja Mariana Dziędziela sprawiają, że wchodzimy w dziwny polski świat, który jak nam się wydaje jest wynikiem wyobraźni reżysera. Oglądając "Wesele" trudno mieć jednak złudzenia...

"Monsunowe wesele" (2001)

Wesele to zabawa, rozmach i promieniujący szczęściem ludzie. Co może lepiej wpisywać się w tę regułę, jeśli nie bollywoodzka produkcja? "Monsunowe wesele" - w typowy dla indyjskiego kina sposób - łączy filmowe gatunki: musical, melodramat i komedię. Przy okazji zbliżającego się wesela, na które przybywają do Delhi krewni z całego świata, wychodzą na jaw sekrety rodzinne, które sprawiają, że długo przygotowana uroczystość staje pod znakiem zapytania. Mira Nair, mająca w swym dorobku "Kamasutrę" i "Salaam Bombai", nakręciła pełną humoru i błyskotliwych obserwacji opowieść o współczesnych Indiach - kraju, gdzie tradycja, sięgająca kilku tysięcy lat, styka się z nowoczesnym światem.

"Moje wielkie greckie wesele" (2002)

"Moja rodzina nie była zainteresowana poznaniem mojego chłopaka, ponieważ nie był Grekiem. Nie dlatego, że mieli coś przeciwko niemu. Po prostu dzielili ludzi na Greków i nie-Greków" - wspomina Nia Vardalos, odtwórczyni głównej roli w filmie "Moje wielkie greckie wesele". Bohaterami opowieści są greccy imigranci, którzy stają przed trudną decyzją - czy to dyshonor, aby Greczynka wyszła za mąż za Amerykanina? W filmie nie ma prześmiewczego tonu, jest za to ciepłe spojrzenie na Greków, którzy sami śmieją się ze swoich wad. To opowieść o miłości, która przekracza granice kulturowe i społeczne. Do tego wspaniała, głośna muzyka i bohaterowie, którym żywiołowości i temperamentu odmówić nie można.

"Czarny kot, biały kot" (1998)

"Crna mačka, beli mačor", czyli "Czarny kot, biały kot" to film bez wątpienia wyjątkowy. W latach 90. rozśmieszał do łez i zachwycał widzów w różnych zakątkach świata. Emir Kusturica, reżyser urodzony w Sarajewie, ma w naszym kraju ogromną rzeszę fanów. Jego zwariowana wizja świata przepełniona jest energią i rubasznym humorem. Bohaterem "Czarnego kota..." jest pechowiec i nieudacznik, który musi nakłonić swego 17-letniego syna do ożenku z karłowatą siostrą miejscowego gangstera. W filmie pełno cygańskiej muzyki i biesiadnego szaleństwa. Ścieżka dźwiękowa z tej produkcji i muzyka Gorana Bregovica to swego czasu był obowiązkowy element każdej imprezy.

"Ślubne wojny" (2009)

To pozycja głównie dla piękniejszej części widowni. Dwie serdeczne przyjaciółki marzące o wystawnym ślubie i księciu z bajki, zaplanowały najważniejszy dzień w życiu do ostatniej łyżeczki w srebrnej zastawie. Co mogłoby je skonfliktować? Wydawałoby się, że nie ma takiej rzeczy. A jednak... Okazuje się, że niezależnie od siebie, obie mają zamiar wyjść za mąż tego samego dnia. Obie dziewczyny robią wszystko, aby to właśnie jej wesele przebiło świetnością uroczystość przyjaciółki. Taka rywalizacja musi zakończyć się katastrofą... Świetna hollywoodzka komedia, ze wspaniałymi rolami Kate Hudson i Anne Hathaway.

"Gnijąca panna młoda" (2005)

Oświadczyny i ślub z nieumarłą dziewczyną? Trudno, słowo się rzekło. Takie rozterki doskwierają głównemu bohaterowi "Gnijącej panny młodej". Obecność animowanego filmu w naszym zestawieniu może zaskoczyć, ale to nie byle jaka animacja, a plastyczny majstersztyk Tima Burtona. Po raz kolejny twórca "Eda Wooda" współpracuje z Johnnym Deppem i Heleną Bonham Carter, tyle, że tym razem nie oglądamy ich na ekranie, a słyszymy jak użyczają swych głosów cudacznym bohaterom, wyciągniętym rodem ze stylistyki klasycznego horroru lat trzydziestych. Niczego jednak nie musimy się bać, Burton zaprasza nas po prostu do coraz to dziwniejszych światów swej wyobraźni.


"Przyjęcie weselne" (1993)

Kiedy wymienimy jednym tchem filmy takie, jak "Hulk", "Przyczajony tygrys ukryty smok" czy "Tajemnica Brokeback Mountain" na pierwszy rzut oka nie widzimy pomiędzy nimi szczególnego podobieństwa. Jest jednak inaczej. Poza postacią Anga Lee, wybitnego reżysera, który płynnie porusza się pomiędzy filmowymi gatunkami, są również pewne wyznaczniki typowej dla niego tematyki. Tę z pozoru niewidoczną nić ujawnia film "Przyjęcie weselne", opowiadający o jednym z bardziej nietypowych wesel w kinie. Bohaterowie to Tajwańczyk i Amerykanin - para gejów, mieszkająca razem w USA. Sytuacja komplikuje się, kiedy jeden z mężczyzn dowiaduje się, że tajwańscy rodzice mają dla niego kandydatkę na żonę. Młody Tajwańczyk i jego amerykański partner szykują jakiegoś fortelu, dzięki któremu srogi i tradycyjny ojciec głównego bohatera będzie z niego dumny, a i filmowa para również będzie nadal cieszyć się wolnością. Film ten otworzył Lee drogę do Hollywood.

"Duma i uprzedzenie" (2005)

Trudno o równie klasyczną historię i o piękniejszy sposób jej opowiedzenia. "Duma i uprzedzenie", z kanonu angielskiej literatury pióra Jane Austen, po raz kolejny przywędrowała na kinowe ekrany w 2005 roku, ale jeszcze nigdy nie zrealizowana została z takim rozmachem i pieczołowitą dbałością o kostiumy z epoki. Klasyczna opowieść o miłości i wynikających z niej nieporozumieniach rozgrywa się w podzielonej klasowo Anglii XVIII wieku. Książka i film opowiadają o trudnym związku pana Darcy'ego i pięknej, ale biednej Elizabeth, których miłość musi pokonać różnice społeczne i skostniałą obyczajowość. W głównej roli wystąpiła Keira Knightley, zaś reżyserii podjął się Joe Wright, znany z doskonale zrealizowanych adaptacji literatury dziewiętnastego wieku.


Ślubów w kinie nie brak. Taka uroczystość jest w roztańczonym "Królewskim weselu" (1951) z Fredem Astairem, rozpoczyna też klasyczną trylogię "Ojca chrzestnego" (1972), jest również ważnym elementem "Melancholii" (2011) Larsa non Triera.

Filmy, które przypomnieliśmy, to jedynie przykłady obrazów, które silnie wpisują się w gatunek "weselnej" kinematografii. Zapewne każdy z nas ma swoje ulubione weselne filmy czy sceny, może jest to nawet nagranie z własnego ślubu? Jakie są zatem Wasze ulubione kinowe wesela?

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Poczytaj nasze recenzje!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy