Wiecznie drugoplanowy
Jerzy Bończak to mężczyzna, który nie boi się przyznać do swoich słabości. Choć nie gra głównych ról, jest znakomitym aktorem.
Szczupły i niezbyt wysoki aktor jest jednym z najbardziej charakterystycznych mistrzów drugiego planu.
- Łatwiej jest zagrać główną rolę niż drugoplanową. Epizod to kondensacja. Powiem nieskromnie, że do tego potrzeba bardzo dobrych aktorów - śmieje się Bończak.
On zawsze gra perfekcyjnie, nawet jeśli na ekranie pojawia się tylko przez moment. Jego talent mogliśmy podziwiać w takich filmach, jak: "Miś", "Miłość ci wszystko wybaczy", "Wielki Szu" czy "Psy". Równie wspaniałe kreacje aktor stworzył w serialach: "Kariera Nikodema Dyzmy" oraz "Alternatywy 4".
W pewnym momencie, mimo olbrzymiego talentu, jego kariera niemal się załamała. Wszystko przez nałóg alkoholowy. Na szczęście, dzięki wsparciu bliskich udało mu się. Od kilku lat Jerzy Bończak nie pije.
- Zauważyłem, że alkohol zaczął przeszkadzać mi w wykonywaniu zawodu. A dla mnie praca oraz rodzina to najważniejsze rzeczy w życiu - deklaruje aktor.
Od 36 lat tworzy udane małżeństwo z Ewą Bończak. Razem przeszli wiele życiowych zakrętów, pierwszy z nich zdarzył się tuż po ślubie.
- Kiedy założyłem obrączkę, skończyły się wszystkie propozycje pracy. Przez miesiąc nikt nie zadzwonił. Powiedziałem do żony, że zdejmuję obrączkę. Następnego dnia posypały się oferty - śmieje się aktor.
My wciąż czekamy na jego nowe role. Może tym razem pierwszoplanowe?