WFF: W finale "Ida" i Seigner
Ponad 200 filmów z przeszło 50 krajów można było obejrzeć podczas zakończonej w niedzielę, 20 października, 29. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Główną nagrodę - Warsaw Grand Prix w Konkursie Międzynarodowym - zdobył film "Ida". Wśród gości imprezy znalazła się m.in. znana francuska aktorka i wokalistka Emmanuelle Seigner.
Warszawski Festiwal Filmowy to, zdaniem specjalistów z branży, jedna z kilkunastu najważniejszych tego typu imprez na świecie, obok m.in. Cannes, Berlina i Wenecji.
Swoje filmy artyści prezentowali m.in. na festiwalowych konkursach. Laureatów nagród wyłoniono w sobotę, przedostatniego dnia festiwalu. Najważniejszy konkurs międzynarodowy wygrał film polski, "Ida" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego.
"Za rewelacyjne połączenie scenariusza, reżyserii, zdjęć, gry aktorskiej i muzyki, z którego powstał piękny i delikatny film, portretujący polskie powojenne społeczeństwo lat 60., zmagające się z własnymi demonami" - podkreśliło w werdykcie jury konkursu międzynarodowego, uzasadniając nagrodę przyznaną za "Idę".
Akcja "Idy" toczy się na początku lat 60. XX wieku. Anna, młoda nowicjuszka, sierota wychowywana w zakonie (w tej roli debiutująca na ekranie Agata Trzebuchowska) przed złożeniem ślubów musi poznać Wandę Gruz (gra ją Agata Kulesza), swoją jedyną żyjącą krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje też tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny. Konfrontacja ze straszną przeszłością stanie się dla przyszłej zakonnicy próbą wiary.
Pozostałe nagrodzone na WFF filmy to m.in. "Jestem lepszy od ciebie" chilijskiego reżysera Che Sandovala, turecki "Yozgat Blues" Mahmuta Fazila Coskuna, "Japoński piesek" z Rumunii w reż. Tudora Cristiana Jurgiu i duńsko-islandzki "Fiord wielorybów" Gudmundura Arnara Gudmundssona.
Komedia "Jestem lepszy od ciebie" (nagroda w konkursie Wolny Duch) opowiada o kilku nocach z życia niejakiego Cristobala. Bohater szuka w tym czasie kobiety, która "podreperuje stan jego ego".
"Yozgat Blues" (nagroda Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej FIPRESCI) to historia nauczyciela muzyki ze Stambułu. Nauczyciel, aby sobie dorobić, śpiewa stare francuskie piosenki w centrum handlowym. Pewnego dnia dostaje propozycję pracy w miasteczku Yozgat. Dla typowego mieszczucha będzie to wielka zmiana. Na dodatek jedna z uczennic prosi, by zabrał ją ze sobą. Mężczyzna nie jest zachwycony, ale dziewczyna jedzie, by zapewniać mu drugi wokal podczas występów.
Starszy mężczyzna, bohater filmu "Japoński piesek" (nagroda w konkursie dla pierwszych i drugich filmów w dorobku twórców), traci podczas powodzi żonę, dom i oszczędności życia. Po tych wydarzeniach mieszka sam, wiodąc monotonne życie. Ma tylko jedno marzenie: by podłączono mu do domu prąd. Wszystko zmienia się, gdy po latach nieobecności do starego ojca przyjeżdża z wizytą syn, mieszkający na stałe w Japonii. Razem z synem przyjeżdżają piękna Japonka Hiroku oraz dziecko. Lunch w stylu japońskim, podlewany rumuńskim winem, przełamuje pierwsze lody.
"Fiord wielorybów" (nagroda w konkursie filmów krótkometrażowych) to opowieść o dwóch braciach, mieszkających z rodzicami na odległym fiordzie.
Francuska aktorka i wokalistka Emmanuelle Seigner, żona Romana Polańskiego, przyjechała do Warszawy w związku z festiwalową, pozakonkursową projekcją nowego filmu Polańskiego "Wenus w futrze". Bohaterów komedii jest dwoje: Thomas (zagrał go Mathieu Amalric) i Vanda (Seigner). Thomas, reżyser, szuka aktorki do swojej sztuki. Żadna nie spełnia jednak wymagań. Gdy, zrezygnowany, chce dać za wygraną, do teatru wbiega Vanda, prawdziwy huragan nieobliczalnej energii.
Opowiadający o okrucieństwie wojny estońsko-gruziński dramat "Mandarynki", który wyreżyserował Zaza Urushadze, zdobył Nagrodę Publiczności - dla najlepszej, zdaniem widzów, produkcji fabularnej - na zakończonym w niedzielę 29. Warszawskim Festiwalu Filmowym.
"Jesień w Abchazji jest piękna - zalesione wzgórza, morze, w sadach dojrzewają mandarynki. Ale jesień w 1992 roku jest inna. Abchazja walczy o odłączenie się od Gruzji. Trwa wojna. Ludzie uciekają. W jednej z wiosek zostają tylko dwaj mieszkańcy, bezstronni Estończycy. Markus nie uciekł, bo chce zebrać mandarynki z sadu, chociaż Ivo, jego sąsiad, jest przeciwny zbiorom w czasie wojny. Tymczasem działania wojenne są coraz bliżej, aż trafiają pod ich drzwi" - tak film "Mandarynki" opisują organizatorzy WFF.
Kiedy ucichną strzały, Ivo znajdzie ocalałego z potyczki rannego Ahmeda. Mimo niebezpieczeństwa, zabierze go do domu i opatrzy. Kiedy Markus będzie grzebać zabitych Gruzinów, również znajdzie wśród nich jednego żywego. Każdy z plantatorów mandarynek będzie miał pod swoim dachem rannego żołnierza.
"Mandarynki" doceniło również jury obradujące podczas 29. edycji WFF. W sobotę, przedostatniego dnia imprezy, podczas gali rozdania festiwalowych nagród obraz Urushadzego uhonorowano nagrodą za najlepszą reżyserię. "Reżyserowi filmu udało się opowiedzieć prostą, ale jednocześnie mocną historię, tworząc ciepły, delikatny, słodko-gorzki świat" - podkreśliło w uzasadnieniu jury Konkursu Międzynarodowego.
29. edycja WFF, organizowana w Kinotece i Multikinie Złote Tarasy, trwała od 11 października. Do Warszawy przyjechało ponad 200 przedstawicieli filmowego środowiska, wśród nich reżyserzy i aktorzy m.in. z: Japonii, Chin, Tajlandii, Ekwadoru, Filipin, Chile, Argentyny, Australii, Meksyku, Kanady, USA, Iranu, Izraela, Rosji, Ukrainy, Serbii, Rumunii, Bułgarii, Finlandii, Francji, Belgii, Niemiec, Słowacji, Czech, Szwajcarii.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!