Wenecja 2020: Claudio Noce pisze list do ojca; Nicole Garcia prezentuje mroczną opowieść o miłości
W piątek na festiwalu filmowym w Wenecji premiera "Padrenostro" Claudio Noce - zainspirowanej doświadczeniem twórcy opowieści o pokoleniu, którego głos i emocje były lekceważone. Jest to również pełen miłości list syna do ojca. W pierwszych dniach imprezy pokazano też m.in. "Lovers" Nicole Garcii - mroczną opowieść o miłości.
Valeria, potomka tytułowego ojca, poznajemy jako dojrzałego mężczyznę, który podczas jazdy metrem rozpoznaje w przedziale znajomą twarz. Niespodziewane spotkanie wzbudza w nim niepokój. Bohater wraca myślami do lat 70., kiedy jako 10-letni chłopiec mieszkał wraz z ojcem Alfonsem (Pierfrancesco Favino), matką Giną (Barbara Ronchi) i młodszą siostrą w pięknym domu w Rzymie. Jego punktem odniesienia był tata - elegancki, silny mężczyzna, który podejmował wszystkie decyzje. Najczęściej nieobecny, ale od czego jest wyobraźnia? Chłopiec uwielbiał spędzać wolny czas na rozmowach z wyimaginowanym przyjacielem. Wiedział, że w końcu ojciec wróci do domu, przytuli go i pogłaszcze po głowie.
Nadszedł jednak dzień, który zachwiał poczuciem bezpieczeństwa chłopca i całej rodziny. Alfonso został postrzelony przed własnym domem przez grupę terrorystyczną, a Valerio i Gina byli świadkami tej sceny. Od tej pory dziecko panicznie obawiało się o życie ojca. Lęk potęgowała cisza ze strony rodziców, którzy nie chcieli otwarcie porozmawiać z nim o tym zdarzeniu. Valerio czuł jednak instynktownie, że wciąż coś jest nie tak. Ojciec zawsze nosił w teczce pistolet, był otoczony przez mężczyzn w garniturach, a koledzy w szkole twierdzili, że to Alfonso jest winny strzelaniny. W tym momencie na drodze Valeria pojawia się kilka lat starszy Christian, który opowiada chłopcu, że śpi pod drzewem. Nastolatek całymi dniami samotnie włóczy się po ulicach miasta, a pytany o swoich rodziców odpowiada żartobliwie lub wcale. Między bohaterami stopniowo nawiązuje się nić przyjaźni. Christian jest już stałym gościem w domu Valeria, gdy okazuje się, że wszelkie założenia, jakie Valerio miał na jego temat, były błędne.
Claudio Noce, laureat Nagrody Jamesona za krótkometrażowy film "Aria", powrócił na wenecki festiwal po 15 latach. Podczas konferencji prasowej poprzedzającej premierę "Padrenostro" przyznał, że realizacja filmu była bolesnym i długim procesem, który miał przynieść mu ukojenie. W latach ołowiu, w 1976 r., kiedy jego ojciec został postrzelony, twórca miał niespełna dwa lata. "Nosiłem się z zamiarem napisania tej historii od dawna. Początkowo nie miałem przekonania, że powinienem do tego wracać, odtwarzać szczegółowo wydarzenie, które najchętniej całkowicie usunąłbym z pamięci mojej i moich najbliższych" - mówił.
Zaznaczył przy tym, że "Padrenostro" nie ma wymowy politycznej i nie jest obrazem historycznym. "Powstało wiele filmów poświęconych okresowi wzmożonego terroryzmu we Włoszech. Nie chciałem robić kolejnego. Wolałem pokazać, jak wyglądało dzieciństwo w tamtych czasach. Sądzę, że to się udało. Jeżeli mój film zawiera przesłanie polityczne, to jedynie takie, że jesteśmy przedstawicielami pokolenia 50-latków, które nie było świadomymi uczestnikami historii. Byliśmy przez dorosłych pomijani, lekceważeni. Nikt nie pytał, jak się czujemy. Dorastaliśmy w poczuciu osamotnienia" - wyjaśnił Noce.