Reklama

Wampir ze szkolnej ławy

Lucy Fry to gwiazda wchodzącej właśnie na ekrany kin "Akademii wampirów" - filmu będącego osobliwym połączeniem komedii, horroru, kina akcji i dramatu o udrękach dojrzewania.

Bycie śmiertelniczką to koszmar

W obrazie Marka Watersa nie brak starć, eksplozji, wymyślnej choreografii w scenach wykorzystujących sztuki walki - co dla całej obsady oznaczało konieczność podjęcia iście kaskaderskich wyzwań. Dla całej obsady - ale nie dla Fry...

- W moim przypadku cała sztuka polegała na tym, żeby stać z boku i piszczeć - z nieukrywanym smutkiem w głosie relacjonuje Lucy, z którą umówiłem się na telefoniczny wywiad. - Bardzo chciałam być w środku tego całego zamieszania i uczestniczyć w wymianie ciosów, ale nic z tego. Jednym słowem, bycie śmiertelniczką to koszmar!

Reklama

"Akademia wampirów" to adaptacja pierwszej części bijącego rekordy popularności cyklu powieściowego dla nastolatków pióra Richelle Mead. Lucy Fry przypadła rola Lissy Dragomir - pokojowo nastawionej idealistki będącej przedstawicielką Moroi (śmiertelnych, łagodnych z natury wampirów). Lissa jest księżniczką Moroi. U jej boku wiernie trwa jej najlepsza przyjaciółka i opiekunka, Rose Hathaway (Zoey Deutch), która jest Dhampirem (to znaczy półwampirem, półczłowiekiem). Zadaniem Dhampirów jest strzec Moroi.

Lissa i Rose uczą się w Akademii Świętego Vladimira - tajemnej szkole z internatem. Podejmują jednak decyzję o opuszczeniu uczelnianych murów, kiedy staje się dla nich jasne, że grozi im tam niebezpieczeństwo. Niestety, wkrótce przekonają się, że nie jest łatwo uciec przed zagrożeniem. Dziewczęta ponownie znajdą się w Akademii. Miejsce to okaże się być istnym kotłem, w którym buzują namiętności i kiełkują uczucia, ale też rozkwita zło, małostkowość i zawiść.

Sztuczne kły i... penisy

- Lissa jest wrażliwa i uczuciowa - mówi o swojej bohaterce 21-letnia, pochodząca z Australii aktorka. - Widz poznaje ja w momencie, kiedy zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami. Jest bardzo wrażliwa. Postanawia uciec z Akademii, bo boi się tego, co widzi i słyszy wokół siebie; boi się mroku, który tam zalega. Towarzyszy jej Rose, której zadaniem jest ją chronić, ale mimo to Lissa pozostaje słabą istotą.

- Kiedy po uciecze zostaje sprowadzona z powrotem, Lissa zaczyna rozumieć, że musi znaleźć w sobie siłę i przeciwstawić się swoim wrogom, czyli Strzygom, złym, nieśmiertelnym wampirom. Na początku jest z nią źle, ponieważ staje twarzą w twarz z wszystkim, czego się obawiała. Ta sytuacja odsłania mroczne oblicze jej natury. Ale też dzięki temu Lissa zrozumie, że coś w jej życiu musi się zmienić. Udaje jej się uskutecznić tę zmianę i zarazem odkryć, kim tak naprawdę jest, jakimi mocami włada i jaki ma potencjał - dodaje artystka.

W "Akademii wampirów" Lucy Fry z dumą prezentuje sztuczne kły, których noszenie - jak sama mówi - sprawiało jej ogromną frajdę. O wiele większym wyzwaniem były dla niej jednak liczne sceny kręcone z użyciem blue boxa. Kiedy rozmowa zbacza na ten temat, Lucy przypomina się pewna anegdota, którą przytacza ze śmiechem.

- Miałam już wcześniej styczność z blue boxem, ponieważ w mojej rodzinnej Australii grałam różne fantastyczne postacie obdarzone nadprzyrodzonymi mocami - mówi aktorka, która w serialach "Lightning Point" i "Mako Mermaids" wcielała się odpowiednio w kosmitkę i syrenę.

- Tu potrzebna jest duża wyobraźnia, zwłaszcza w scenach takich, jak ta, w której uciekam przed nieistniejącym psem, generowanym później komputerowo. Do pomocy miałam dwie makiety psów wycięte z kartonu. Gość, który je przygotowywał - Szkot - błysnął poczuciem humoru i "obdarzył" psy gigantycznymi penisami. Musiałam się mocno starać, żeby się nie śmiać. Ciężko było na poważnie traktować takie zagrożenie, ale, koniec końców, chyba mi się udało - podsumowuje.

"Nowa twarz"

"Akademię Wampirów" wyreżyserował Mark Waters, twórca "Wrednych dziewczyn" (2004). Oprócz Lucy Fry, w filmie występują: Danila Kozlovsky jako Dimitri, ukochany Rose; Sami Gayle jako Mia, przedstawicielka Moroi, która nie jest zbyt zachwycona powrotem Lissy do Akademii, ponieważ spotyka się z jej byłym chłopakiem, Aaronem (w tej roli Edward Holcroft) i Sarah Hyland jako szpiegująca Lissę Natalie.

Nie zabrakło też uznanych aktorów: widzowie zobaczą Olgę Kurylenko w roli dyrektor Ellen Kirovej, Joely Richardson jako królową Tatianę Ivashkov i Gabriela Byrne'a jako ambitnego ojca Natalie, Victora Dashkova.

Fry pochlebnie wypowiada się o reżyserze i całej ekipie, ale szczególnie ciepło mówi o Zoey Deutch, córce reżysera Howarda Deutcha i aktorki Lei Thompson. Dziewczyny nie znały się wcześniej; spotkanie na planie "Akademii Wampirów" było ich pierwszym - ale wspólna praca i związany z nią niemal codzienny kontakt zaowocowały przyjaźnią.

- Ulżyło nam, kiedy już stało się dla nas jasne, że przypadłyśmy sobie do gustu. Byłyśmy przecież skazane na siebie na planie. To prawdziwe szczęście, że istotnie się zaprzyjaźniłyśmy. Po ogłoszeniu obsady przyleciałam do Los Angeles, żebyśmy mogły się lepiej poznać. Zaczęłyśmy wspólnie spędzać czas - i tak to się zaczęło. Potem przenieśliśmy się na zdjęcia do Londynu, gdzie narodziła się między nami prawdziwa zażyłość. Takie podróże mają już to do siebie... Mam wielką nadzieję, że zagramy razem w kolejnej części "Akademii Wampirów" - opowiada Lucy.

Fry, urocza niebieskooka blondynka, dla większości kinomanów będzie "nową twarzą". Jej zawodowa historia nie różni się zanadto od opowieści jej kolegów po fachu, ale w jej głosie słychać autentyczną pasję i świeżość, niepozbawione uroku.

- Postanowiłam zostać aktorką, bo podoba mi się idea opowiadania różnych historii poprzez grę - mówi Australijka, której następnym filmem będzie komedia "Now Add Honey" z udziałem Portii De Rossi.

- Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała. W szkole zasugerowano mi, że powinnam zapisać się na kurs dykcji i aktorstwa, bo nikt nie był w stanie usłyszeć, co mówię. Szybko okazało się, że uwielbiam grać. Pokochałam wyzwania związane z tym zawodem i gorączkę, która towarzyszy nieustannemu przemieszczaniu się i wcielaniu w różne postaci - wyznaje.

- Każdego dnia mogę przekraczać granice mojej własnej osobowości. To właśnie jest ta magia, którą uwielbiam - kończy 21-latka.

© 2014 Ian Spelling

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Akademia wampirów | fry | wampir
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy