W zgodzie z samym sobą
Właśnie zaczął pracę jako juror w "Bitwie na głosy". To nietypowa dla niego rola, ale typowych nie ma...
To, że zgodził się na udział w show, zapewne zdziwiło niejednego widza. Ale miał ku temu poważne powody. Ot, choćby ten, że wbrew pozorom Zamachowski na śpiewie się zna.
Nie dość, że sam od tej czynności nie stroni, to jeszcze uczy innych w łódzkiej szkole filmowej. Poza tym - skoro w zasadzie coraz mniej grywa w filmach (niedawno dostał rolę w "Pokłosiu" Władysława Pasikowskiego) - co innego ma robić?
Faktycznie, trudno go zobaczyć w najnowszych hitach kinowych, nie grywa też w popularnych serialach (to już jego wybór). - Może nie powinienem się do tego przyznawać, ale to nie ja zrezygnowałem z filmu, tylko film ze mnie. Liczę, że to nie jest stan permanentny i kiedyś się odmieni - mówi z nadzieją.
Ciekawych propozycji ma coraz mniej. Paradoksalnie być może przyczyną tego jest jego wygląd. Jak sam twierdzi, młodzieńca już nie zagra, a na dziadka się jeszcze nie nadaje. Musi czekać na swój czas.
A skoro nie pokazuje się w telewizji, ma świadomość, że coraz mniej ludzi pamięta jego twarz. - Zaczynam być coraz mniej rozpoznawalny. Ale nie rozpaczam z tego powodu - zapewnia.
Z braku ciekawszych propozycji bierze się za to, czego dotąd nie robił. Taką rzeczą jest właśnie udział w "Bitwie na głosy". Nie bez znaczenia zapewne jest też fakt, że za każdy odcinek oceniania uczestników programu dostanie podobno 12 tysięcy złotych (przewidziano ich 10).
A pieniądze teraz bardzo mu się przydadzą. Aktor zakochał się z wzajemnością w prezenterce Monice Richardson. Uczucie wybuchło podczas kręcenia jednego z odcinków programu "S.O.S. dla świata" i jest tak silne, że oboje postanowili zakończyć swoje małżeństwa (on z aktorką Aleksandrą Justą, ona ze szkockim pilotem Jamiem Malcolmem) i wreszcie zamieszkać razem.
Tyle że rozwód kosztuje, szczególnie, kiedy jest się ojcem czworga dzieci. A Zamachowski zobowiązał się podobno płacić na swoje latorośle alimenty w wysokości 18 tysięcy złotych. I choć chce być dobrym tatą, uznał, że i jemu należy się coś od życia.
- Czymkolwiek by to miało skutkować, to będę raczej żył w zgodzie ze sobą, a nie z tym, co się powinno lub co trzeba - powiedział kiedyś w jednym z wywiadów. Teraz potwierdza te słowa w praktyce.
Ewa Gassen-Piekarska