W nowym "Mission: Impossible" miała wystąpić odmłodzona cyfrowo Julia Roberts
Dwa tygodnie temu na ekranach polskich kin zadebiutowała hollywoodzka superprodukcja "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One". Reżyser siódmej części kultowego cyklu ujawnił w najnowszym wywiadzie, że miał plan zatrudnienia Julii Roberts, by nakręcić z jej udziałem scenę przedstawiającą wydarzenia z przeszłości głównego bohatera. Ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowano z powodów finansowych. Jak powiedział Christopher McQuarrie, realizacja tego ujęcia wymagałaby komputerowego odmłodzenia aktorki, a to bardzo kosztowna technologia.
14 lipca kinową premierę miała najnowsza, siódma już odsłona popularnej filmowej serii "Mission: Impossible". W filmie zatytułowanym "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" agent Ethan Hunt i jego zespół ruszają do arcyniebezpiecznej misję - trafiają na trop zabójczej broni, która - jeśli trafi w niepowołane ręce - może doprowadzić do globalnej zagłady. Prócz wcielającego się w głównego bohatera Toma Cruise’a do swoich ról powrócili Simon Pegg, Rebecca Ferguson i Ving Rhames. W obsadzie znaleźli się także Vanessa Kirby, Pom Klementieff, Henry Czerny oraz polski aktor Marcin Dorociński.
Lista gwiazd mogła być jednak dłuższa. Christopher McQuarrie chciał bowiem obsadzić także Julię Roberts. W niedawnej rozmowie z magazynem "Total Film" reżyser zdradził, że pierwotnie film miała otwierać sekwencja przedstawiająca wydarzenia z młodości agenta Hunta, które rozegrały się około 1989 roku. "Mieliśmy pomysł na sporą retrospekcję, w której chcieliśmy zastosować cyfrowe odmładzanie postaci (...) Zastanawialiśmy się czy to dobre rozwiązanie, czy może jednak dość kiepskie. Ostatecznie uznałem, że w takich sekwencjach nie skupiam się na narracji, tylko cały czas myślę o aktorze, który nagle staje się kimś znacznie młodszym" - powiedział laureat Oscara.
Szczegóły tego pomysłu McQuarrie ujawnił w odcinku specjalnym podcastu "Empire Spoiler Specials". Reżyser wyznał, że chciał, aby w owym niezrealizowanym fragmencie filmu oprócz Cruise'a i Czerny'ego wystąpiła Julia Roberts. Aktorka miała wcielić się w dawną ukochaną głównego bohatera. "Zastanawiając się nad koncepcją, pomyśleliśmy, że powinno to zostać nakręcone w stylu, w jakim utrzymany był film 'Szybki jak błyskawica' Tony’ego Scotta. Spojrzałem więc wstecz, usiłując wybrać odpowiednią aktorkę, która w tamtym czasie była najbardziej pożądaną gwiazdą. Wtedy doznałem olśnienia: to musi być Julia Roberts, ówczesna 'Pretty Woman'!" - relacjonował reżyser.
McQuarrie ostatecznie uznał, że nie chce rozpraszać uwagi widzów. "Bałem się, że wszyscy będą się koncentrować tylko na sztucznie odmłodzonych twarzach Toma, Henry’ego i Julii" - podkreślił filmowiec. Ale najważniejszym powodem rezygnacji z tego pomysłu były niebotyczne koszty cyfrowego odmłodzenia aktorów. "Dostałem rachunek, zanim jeszcze uwzględniono w budżecie ich pensje. Gdybyśmy umieścili dwoje lub troje aktorów w takiej sekwencji, do zakończenia zdjęć kosztowałoby to tyle, co zbudowanie pociągu" - stwierdził reżyser nawiązując do widowiskowej sceny filmu, w której rozpędzony pociąg spada w przepaść.