Reklama

Val Kilmer nie żyje. Tych 5 faktów mogłeś o nim nie wiedzieć

Val Kilmer nie żyje. Legendarny aktor, którego pamiętamy m.in. z "Top Gun", "Gorączka" i "The Doors" miał niezwykle barwną karierę pełną zaskakujących zwrotów akcji. Czy wiedziałeś, że to on miał grać główną rolę w "Dirty Dancing"? Oto pięć mało znanych faktów o hollywoodzkim gwiazdorze.

Hollywood w żałobie. Nie żyje Val Kilmer

Z samego rana świat obiegła druzgocąca wiadomość. W wieku 65 zmarł Val Kilmer. O śmierci artysty poinformował "New York Times". O odejściu aktora media poinformowała córka aktora, Mercedes Kilmer. 

Val Kilmer odszedł w wieku 65 lat po zapaleniu płuc, pozostawiając po sobie szereg kultowych ról. Choć świat zna go jako charyzmatycznego Icemana z "Top Gun" czy hipnotyzującego Jima Morrisona z "The Doors", niewielu wie, że jego kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Wiedzieliście, że to on miał wcielić się w główną rolę w "Dirty Dancing", a kultową propozycję zagrania w "Top Gun" początkowo odrzucił? Oto pięć zaskakujących faktów o aktorze, które udowadniają, jak nieprzewidywalny był jego filmowy los.

Reklama

5 sekretów Vala Kilmera, które mogą cię zaskoczyć: Aktor nie chciał grać w "Top Gun"

Rola Icemana w "Top Gun" to jedna z najważniejszych w karierze Vala Kilmera. Stała się tak kultowa, że do dziś poznają ją kolejne pokolenia, a kinomaniacy wciąż cytują jego kwestie. Nic więc dziwnego, że gdy po latach powstała kontynuacja filmu, fani mieli nadzieję na jego powrót. I faktycznie - Kilmer ponownie wcielił się w swoją ikoniczną postać.

Mało kto jednak wie, że niewiele brakowało, a w ogóle nie zagrałby w "Top Gun". Początkowo nie chciał przyjąć roli, uznając scenariusz za mało interesujący, jednak zmusiły go do tego zobowiązania kontraktowe. Ostatecznie film okazał się przełomem w jego karierze, ale los miał dla niego pewien zwrot akcji. W swojej autobiografii Kilmer przyznał, że gdy tworzono sequel, musiał błagać producentów o miejsce w scenariuszu. Gdy Tom Cruise poparł jego udział, doszło na ekranie do spotkania głównych bohaterów - momentu, na który czekali fani na całym świecie.

To Val Kilmer miał być gwiazdą "Dirty Dancing"

"Dirty Dancing" to jedna z najbardziej kultowych historii miłosnych w kinie ostatnich dekad. Film tak bardzo podbił serca widzów, że do dziś wiele par wybiera choreografię i muzykę z finałowej sceny jako swój pierwszy taniec na ślubie. 

A jak wyglądałaby ta produkcja, gdyby w rolę Johnny'ego nie wcielił się Patrick Swayze, lecz Val Kilmer? Według informacji podanych przez portal IMDb, to właśnie Kilmer jako pierwszy otrzymał propozycję zagrania głównego bohatera. Odrzucił ją jednak, ponieważ nie chciał być postrzegany wyłącznie jako "przystojniak".

Val Kilmer do końca życia będzie żałować odrzucenia tych ról

Mało kto wie, że Val Kilmer odrzucił role, które później okazały się kultowe. Mógł wystąpić w "Diunie" z 1984 roku oraz w "Blue Velvet". Ostatecznie angaże trafiły do Kyle’a MacLachlana. W przypadku "Blue Velvet" Kilmer uznał scenariusz za zbyt wyzywający i natychmiast go odrzucił - nie wiedząc, że miał do czynienia z wczesną wersją, która różniła się od ostatecznej. Jak przyznał później, była to jedna z decyzji, których żałował do końca życia. 

Nic dziwnego, że nie mógł przeboleć również rezygnacji z pracy na planie "Diuny". W końcu film był hitem, a obecnie doczekał się już dwóch kontynuacji. 

Niektórzy go nie znosili. Kto złożył mu obietnicę, że już nigdy go nie zatrudni?

Podczas pracy nad "Batman Forever" reżyser Joel Schumacher początkowo widział Vala Kilmera w roli głównej w swoim kolejnym filmie, "Czas zabijania". Wydawało się, że aktor ma otwartą drogę do kolejnej znaczącej kreacji, jednak ich współpraca na planie "Batman Forever" szybko zamieniła się w koszmar. Relacje między reżyserem a Kilmerem stały się tak napięte, że Schumacher postanowił nigdy więcej z nim nie pracować.

Konflikt między nimi był na tyle poważny, że Schumacher publicznie oskarżył Kilmera o bycie niezwykle trudnym we współpracy. W wywiadach mówił nawet, że aktor jest niestabilny emocjonalnie, co rzekomo utrudniało realizację filmu. Ostatecznie rola trafiła do Matthew McConaugheya. 

Val Kilmer i sztuczna inteligencja

Nie jest tajemnicą, że w ostatniej dekadzie swojego życia Val Kilmer podupadł na zdrowiu. Usłyszał też druzgocącą diagnozę - rak. Choroba odebrała mu głos i możliwość swobodnego jedzenia oraz oddychania. Aktor nie mógł jednocześnie spożywać posiłków i oddychać, o czym sam niejednokrotnie mówił. To dlatego musiał mieć podawane posiłki w płynnej formie poprzez specjalną rurkę. 

Choć choroba nałożyła na niego wiele ograniczeń, jedną rzecz udało się uratować. Jego głos. Z pomocą przyszła sztuczna inteligencja. Londyńska firma Sonantic stworzyła dla Vala Kilmera syntetyczny głos, wykorzystując archiwalne nagrania aktora. Narzędzie, zwane "Photoshopem dla głosu", miało pomóc mu w codziennej komunikacji i ułatwić powrót do zawodu.

"Chcieliśmy podarować mu coś, co pozwoli mu nadal tworzyć i się rozwijać" - mówił John Flynn, współzałożyciel firmy. 

Syn Kilmera nie krył wzruszenia, gdy po latach usłyszał głos ojca. Sam aktor nazwał ten projekt „wyjątkowym prezentem” i przyznał, że utrata głosu po walce z rakiem była dla niego największym wyzwaniem.

ZOBACZ TEŻ: 

Hollywood wspomina Vala Kilmera. "Jeden z najlepszych"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Val Kilmer | Top Gun | Top Gun Maverick | Dirty Dancing | Patrick Swayze | Diuna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Przejdź na