"Twórca": Ludzkość kontra sztuczna inteligencja. Najlepsze science fiction epoki?
Zbliża się premiera "Twórcy" - bardzo głośnego filmu science fiction w reżyserii Garetha Edwardsa, zrealizowanego przy współpracy z 20th Century Studios, New Regency i Entertainment One. Okrzyknięty przez zagranicznych dziennikarzy "arcydziełem" i "filmem science fiction epoki", widowiskowy thriller pojawi się w kinach już 29 września.
Gareth Edwards (reżyser m.in. "Łotra 1. Gwiezdnych wojen - Historie" i "Godzilli") gatunkiem science fiction zafascynowany jest od najmłodszych lat. Bogactwo wyobraźni i miłość do efektów specjalnych widać w każdej minucie jego najnowszego dzieła. "Twórca" to historia przyszłości o starciu ludzi ze sztuczną inteligencją, która nie pozostawia widza obojętnym. Adresuje bowiem wszelkie lęki współczesnego człowieka związane z postępem i dalszym rozwojem cywilizacji.
Edwards prezentuje wizję starcia dwóch światów, które tyle samo łączy, co i dzieli. I niestety różnice te, gdy nierozumiane czy źle zinterpretowane, mogą być bardzo niebezpieczne. By oddać złożoność człowieczeństwa oraz sztucznej inteligencji, Edwards zatrudnił do ról głównych doskonałych aktorów z różnych zakątków świata oraz kultur (w tym debiutującą, młodziutką Madeleine Yuna Voyles). Jest to film dogłębnie poruszający, bo stawia pytanie o rolę i miejsce człowieka w przyszłym świecie.
Na ekranie widzimy wojnę, która toczy się pomiędzy ludźmi a siłami AI. Były agent służb specjalnych Joshua (John David Washington), którego żona (Gemma Chan) zaginęła w niejasnych okolicznościach, zostaje zrekrutowany do wytropienia i zlikwidowania nieuchwytnego architekta zaawansowanej technologii (Madeleine Yuna Voyles). Poszukiwany przez elitarnych agentów, tajemniczy twórca jest autorem broni, która może nie tylko zakończyć od lat trwającą wojnę, ale też zniszczyć cały gatunek ludzki. Powierzone Joshule i jego ekipie zadanie byłoby znacznie prostsze, gdyby nie fakt, że ich przeciwnikiem okazuje się być sztuczna inteligencja w postaci... małego dziecka.
- Gareth Edwards bez wątpienia chciał zrobić film, który zapadnie w pamięci widzów, będzie czymś istotnym w panteonie kina SF - pisze dla Interii Artur Cichmiński. - Przekaz jest głęboki (...) Szkoda tylko, że wyrażony z tyloma błędami, dramaturgicznym niedbalstwem, fabularnymi dziurami. I to uwiera, nie pozwala w pełni cieszyć się tym niemałym przedsięwzięciem. Doświadczamy, owszem, sprawnego widowiska, które chwilę po wyjściu z kina jeszcze niesie się miłym wspomnieniem. Później jednak świadomość przywołuje te wszystkie skróty czasowe, swoiste perpetuum mobile, dziwne i zaskakujące ciągi przyczynowo-skutkowe. I tak czar pryska, z dużej chmury mały deszcz. Szkoda, mogło być bardzo dobrze, wręcz wybitnie, a jest na granicy poprawności - dodaje recenzent Interii.
"Twórca" w kinach już od 29 września.