Twórca filmu "Mieszkańcy Ziemi" odniósł się do porwania zakładników na Ukrainie
To było jedno z najbardziej absurdalnych i przerażających wydarzeń związanych z kinem w ostatnich latach. Kilka dni temu na Ukrainie porywacz uwięził trzynaście osób i wyświetlił im dokumentalny film "Mieszkańcy Ziemi", a później zażądał od prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, żeby polecił go rodakom. Od tego uzależnione było uwolnienie zakładników. Wszystko ostatecznie skończyło się szczęśliwie. Teraz głos w całej sprawie zabrał reżyser "Mieszkańców Ziemi", Shaun Monson.
Koszmar trzynastu osób przetrzymywanych w autobusie przez porywacza Maksima Kriwosza trwał dwanaście godzin. Zakończyło go opublikowanie przez prezydenta Ukrainy na Facebooku informacji zachęcającej do obejrzenia filmu "Mieszkańcy Ziemi".
To dokument z 2015 roku, którego narratorem jest Joaquin Phoenix. Film dotyczy wykorzystywania zwierząt przez ludzi. Kriwosz wybrał go nieprzypadkowo. Ten 44-letni mężczyzna jest działaczem na rzecz praw zwierząt. Kilka razy wszedł już w konflikt z prawem.
Informacja o tym wydarzeniu dotarła do reżysera filmu Shauna Monsona. "Mój film nie popiera ani nie akceptuje aktów terroru. Jego przesłaniem jest współczucie dla wszystkich stworzeń. Treścią filmu jest trwająca na całym świecie rzeź miliardów bezbronnych zwierząt, która nie tylko jest szkodliwa dla zdrowia ludzi, ale też jest główną przyczyną zmian klimatycznych" - poinformował twórca "Mieszkańców Ziemi" w oświadczeniu przysłanym redakcji magazynu "Variety".
"Nie powinniśmy reagować terrorem, by ludzie otworzyli oczy na inny terror. Nasze myśli kieruję w stronę wszystkich porwanych, ich rodzin, jak również władz, które sprawiły, że nikt nie ucierpiał. Obyśmy mogli ruszyć do przodu bez przemocy skierowanej w stronę nas wszystkich" - zakończył swoje oświadczenie Monson.