Reklama

Tomasz Kot: Sekret jego sukcesu

"Bogowie" wynieśli go na szczyt! Dzięki roli Zbigniewa Religi wyjechał z Gdyni z nagrodą. Teraz nikt nie wątpi, że Tomasz Kot jest nie tylko najwyższym, ale i najlepszym aktorem w Polsce.

Po raz pierwszy jechał na festiwal filmowy w Gdyni z tak pozytywnym nastawieniem. Krytycy obstawiali go jako tegorocznego pewniaka do nagrody za pierwszoplanową rolę męską. On sam też czuł, że zrobił kawał dobrej roboty. Film "Bogowie" okazał się triumfatorem festiwalu, a Tomasz Kot wrócił do domu ze statuetką.

- Gdy przygotowywałem się do "Bogów" wiedziałem, że ważna będzie charakterystyka fizyczna - mówi aktor. Godzinami oglądał fotografie swojego bohatera i przed lustrem ćwiczył miny. Po mistrzowsku opanował też charakterystyczny sposób garbienia się oraz chodu lekarza.

Reklama

Ponieważ zdjęcia były kręcone m.in. pod autentycznym domem Religów, to sąsiedzi, którzy doskonale pamiętali kardiochirurga, byli pod wrażeniem gry Kota. - Sąsiadka przyszła i mówi: 'Zobaczyłam go od tyłu, idącego, i się przeraziłam, bo myślałam, że to Zbyszek!' - wspomina Anna Religa.

Trudnym, a wręcz niebezpiecznym wyzwaniem dla aktora okazał się nikotynowy nałóg profesora. - Jeszcze miesiąc po zdjęciach miałem głęboki kaszel - wspomina Kot. - Czasami trzy paczki dziennie szły - przyznaje.

Przygotowując się do roli Ryszarda Riedla w filmie "Skazany na bluesa", całkowicie zatopił się w roli. Nauczony tamtym doświadczeniem jest teraz ostrożniejszy. Zresztą nie ma czasu, żeby przez kilka miesięcy po zdjęciach "wychodzić" z roli.

- Wiesz, ile ja się muszę w pracy naudawać? W cywilu lubię więc być totalnym sobą i wybieram opcję jak najnormalniejszą - mówi. Jego żona Agnieszka Olczyk zawodowo zajmuje się fotografią. Mają dwoje dzieci: 7-letnią Blankę oraz 4-letniego Leona.

Rodzina trzyma się z dala od show-biznesu. Sam aktor też niechętnie pojawia się na "ściance". - Nie kręcę się tam, gdzie kręcą się ludzie, których spotykam w pracy... - mówi.

"Bogów" wciąż możemy oglądać w kinach, a tymczasem trwają prace nad dwoma kolejnymi filmami z jego udziałem. Pierwszy to "Discopolo" w reżyserii Macieja Bochniaka (prywatnie męża grającej główną rolę w tym filmie Joanny Kulig). Kotowi przypadła znów rola "boga", tyle że w branży muzycznej. Jako najpotężniejszy producent na rynku decyduje, kto zrobi karierę, a kto przepadnie z kretesem.

W październiku aktor pojawił się również na planie filmu "Życie jest piękne", którego fabuła nawiązuje do życiorysu aktora Tadeusza Szymkowa. Wszystko wskazuje na to, że Tomasz Kot jeszcze nie raz nas zadziwi.

Marzena Juraczko

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Kot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy