To zaszczyt być nominowanym do Oscara? Samuel L. Jackson ma inne zdanie
W wywiadzie dla Associated Press Samuel L. Jackson poruszył temat Oscarów. Aktor w 2022 roku otrzymał honorową statuetkę za całokształt twórczości. Wcześniej był nominowany za drugoplanową rolę w "Pulp Fiction". Nawiązał do powtarzanego twierdzenia, że "zaszczytem jest sama nominacja". Jackson ma nieco inne zdanie.
"Jestem w tym biznesie długo i wiem, że jeśli ktoś mówi: 'to zaszczyt być nominowanym', to wcale tak nie myśli" - powiedział aktor. "Wygrać, to jest zaszczyt".
"Będziesz nominowany, a potem ktoś ci powie: 'tak, tak, pamiętam'. Większość z nich o tym zapomina. W ogóle to konkurs, do którego sam się nie zgłosiłeś. Nie poszedłem tam przed komisję z tekstem: 'A teraz zrobię moją scenkę'" - kontynuował Jackson. Jego tyrada bardzo rozbawiła Michaela Pottsa, kolegę z planu "Lekcji gry na pianinie".
"Nominują cię, a potem ktoś cię pyta: 'za co miałeś nominację? Jaki to był tytuł'? A gdy jest po wszystkim, nie pamiętają nawet, kto wygrał" - zakończył.
Jackson nigdy nie ukrywał swoich emocji w sprawie nagród. W 2023 roku w rozmowie z "Vulture" został zapytany o swojego honorowego Oscara. "On nie jest honorowy. Zapracowałem na niego. Zasłużyłem na niego. Mogę wskazać cztery role, za które powinienem wygrać, mogłem wygrać albo chociaż dostać nominację, ale jest dobrze, jak jest. Mam swojego [Oscara]. Jest mój. Moje imię jest na nim" - mówił wtedy.
Jackson był także jedną z niewielu osób, które nie kryły swego rozczarowania, gdy przegrały oscarową rywalizację. W 1995 roku był nominowany za drugoplanową rolę w "Pulp Fiction". Przegrał z Martinem Landau, który w "Edzie Woodzie" wcielił się w Belę Lugosiego, legendarnego odtwórcę roli Draculi. Gdy odczytano nazwisko zwycięzcy, Jackson głośno zaklął, co zarejestrowały kamery.