"To właśnie miłość": ten film prawie zakończył się katastrofą
To od lat jedna z najpopularniejszych świątecznych komedii romantycznych w historii kina. Mało jednak brakowało, żeby film "To właśnie miłość" zakończył się katastrofą. Co się stało? Opowiedział o tym w jednym niedawnych wywiadów reżyser kultowej produkcji Richard Curtis.
"To właśnie miłość" (2003) to jedna z najpopularniejszych świątecznych komedii romantycznych w historii. Dla wielu widzów na pewno stanowi pozycję obowiązkową w świąteczny czas. Film opowiada 10 historii miłosnych, które rozgrywają się w Londynie w okresie przedświątecznym. Bohaterowie szukają miłości, tracą ją, kochają, czasem to uczucie ich zawodzi, czasem poddawane próbie.
Jednak reżyser tej popularnej produkcji, Richard Curtis, wyznał niedawno, że niewiele brakowało, był projekt zakończył się katastrofą.
Praca nad filmem była dla reżysera "drogą przez mękę". W niedawnym wywiadzie dla portalu "IndieWire" artysta wyjawił, że ta wielowątkowa historia była tak złożona, że projekt niemal poniósł fiasko.
"W przypadku 'To właśnie miłość' dziwne jest to, że kiedy skończyliśmy pracę nad nim, była to katastrofa" - powiedział portalowi twórca, a jego wypowiedź cytuje PAP. Obawiał się, iż widz ostatecznie nie zaangażuje się w żadną z filmowych historii i film nie spodoba im się jako całość.
Wyjaśnił, że aby nadać obrazowi ostateczny kształt, potrzebne było kolejnych sześć miesięcy mozolnego montażu, który ostatecznie uratował tytuł. Choć, jak dodaje, kiedy napisał scenariusz do tej komedii i przeprowadził próby czytane, te wypadły świetnie i nie przeczuwał, że kłopoty czają się za rogiem.
"Ten film był dla mnie prawdziwą lekcją" - puentuje Curtis.