Reklama

To był przełom w polskim kinie! Wcześniej nikt tak nie kręcił

13 lutego 2004 roku do kin wszedł film "Nigdy w życiu!" w reżyserii Ryszarda Zatorskiego. Tym samym rozpoczął on trend na rodzime komedie romantyczne, który zdaje się trwać do dziś. Drodzy Czytelnicy, tak to się zaczęło.

W pierwszej dekadzie XXI wieku zwykło się żartować, że kino polskie żyje nurtami. Najpierw widzów fascynowały historie sensacyjne i bandyckie, a ich popularność zapoczątkowały "Psy" Władysława Pasikowskiego. Później Olaf Lubaszenko rozpoczął okres popularności komedii gangsterskich. Te zostały wyparte przez adaptacje lektur szkolnych. Ich miejsce w końcu zajęły komedie romantyczne, a wszystko za sprawą sukcesu "Nigdy w życiu".

Reklama

"Nigdy w życiu!" nie było pierwszą polską komedią romantyczną

Nie oznacza to, że rodzimi twórcy wcześniej nie eksperymentowali z tym gatunkiem. Zdarzyło im się dosłownie dwa razy. W 1997 roku Robert Gliński nakręcił "Kochaj i rób co chcesz". Trzy lata później do kin weszli "Zakochani" Piotra Wereśniaka. Jednak te filmy nie odniosły sukcesu, który zachęciłby polskich twórców do realizacji kolejnych przedstawicieli tego gatunku. 

Tymczasem "Nigdy w życiu" okazało się niesamowitym hitem frekwencyjnym. Film oparty na powieści Katarzyny Grocholi obejrzało 1,62 mln widzów. W czym tkwiła tajemnica produkcji Zatorskiego?

"Nigdy w życiu!": Jaka była tajemnica sukcesu filmu?

Po latach widzimy, że historia Judyty — czterdziestoletniej rozwódki, która po odejściu męża buduje dom pod Warszawą, poznaje mężczyznę swojego życia i rozpoczyna drugą młodość — była zestawem motywów fabularnych i zastosowań estetycznych, które w przyszłości stały się kliszami rodzimych komedii romantycznych, a także niektórych seriali obyczajowych. Pocztówkowe plenery oczarowały widzów, mimo że często nie miały dużo wspólnego z rzeczywistością. Natomiast pozbawiona konfliktów historia spokojnie się rozwijała, by w finale przypomnieć sobie, że może jednak warto byłoby mieć jakąś stawkę.

Był to także jeden z pierwszych filmów świadomie skierowanych głównie do żeńskiej części publiczności. Jego scenarzystka, Ilona Łepkowska, wprost mówiła, że jest zmęczona większością oferowanych jej produkcji, często powstających z myślą o męskim odbiorcy. 

"Nigdy w życiu!": Kto starał się o rolę Judyty?

O rolę Judyty starało się kilkadziesiąt aktorek, między innymi Dorota Segda i Agnieszka Krukówna. Ostatecznie wybrano Danutę Stankę. Aktorka wspominała jednak, że początkowo producenci chcieli obsadzić młodszą aktorkę. Nie zważali na to, że Stenka była wtedy w wieku książkowej Judyty. Jej kandydaturę poparła jednak Grochola, co zapewniło aktorce angaż.

Niektórzy wypominali odtwórczyni głównej roli, wtedy kojarzącej się przede wszystkim z dramatycznym repertuarem, występ w komercyjnej produkcji. Należy jednak zaznaczyć, że rola Judyty była wyjątkowa jak na polski rynek. Nic dziwnego, że o występ w "polskiej Bridget Jones" starały się o nią największe gwiazdy. 

Złoty czas polskich komedii romantycznych

Jeszcze w 2005 roku nic nie wskazywało, że oto dokonał się przełom. Jednak zaledwie rok później do kin weszła kontynuacja przygód Judyty pod tytułem "Ja wam pokażę!", zrealizowana z nowymi twórcami i niemal zupełnie nową obsadą, a także "Tylko mnie kochaj" z Zatorskim za kamerą. Reżyser w następnym sezonie popełnił "Dlaczego nie". Liczba komedii romantycznych zaczęła się zwiększać, a niektóre z ich elementów stały się szybko obiektem żartów — jak plakaty z białym tłem lub powtarzający się odtwórcy głównych ról.

Polskie komedie romantyczne towarzyszą nam do dziś. Nigdy nie byłem fanem "Nigdy w życiu!", ale nie będę zaprzeczał, że w pewnym sensie był to film przełomowy dla naszego kina. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nigdy w życiu! | Ryszard Zatorski | Danuta Stenka | Ilona Łepkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy