Reklama

Tego filmu wszyscy się wstydzili? Zapewnił im wieczną sławę

Zmarły w piątek Ryan O'Neal stworzył kilka ról, które przeszły do historii kina. Przełomowym momentem w jego karierze było zagranie w melodramacie "Love Story". Chociaż dziś film Artura Hillera uznawany jest za kultowy, w momencie premiery nawet twórcy nie pokładali w nim wielkich nadziei. Ta produkcja "znajduje się na własnej czarnej liście, ale nie rozumiem dlaczego" - mówił O'Neal.

Zmarły w piątek Ryan O'Neal stworzył kilka ról, które przeszły do historii kina. Przełomowym momentem w jego karierze było zagranie w melodramacie "Love Story". Chociaż dziś film Artura Hillera uznawany jest za kultowy, w momencie premiery nawet twórcy nie pokładali w nim wielkich nadziei. Ta produkcja "znajduje się na własnej czarnej liście, ale nie rozumiem dlaczego" - mówił O'Neal.
Ali MacGraw i Ryan O'Neal na planie "Love Story" /ullstein bild/ullstein bild /Getty Images

Historia "Love Story" narodziła się w głowie Ericha Segala, nauczyciela akademickiego, który wykładał grekę i łacinę. Swój scenariusz sprzedał Paramount Pictures po tym, gdy wcześniej odrzuciły go wszystkie inne duże studia. Gdy ruszyły prace nad filmem, wytwórnia poprosiła go, by na bazie "Love Story" stworzył też powieść. Ledwie 131-stronnicowa książka ukazała się w walentynki 1970 r, odnosząc wielki sukces, jeszcze przed premierą filmu. Historia miłości pochodzącego z bogatej rodziny studenta Harvardu, który żeni się z ubogą studentką, mimo sprzeciwu rodziców, została przeniesiona na ekran przez Arthura Hillera.

Reklama

"Love Story": Ryan O'Neal musiał pokonać 1000 innych aktorów

To, że rolę Jennifer Cavalieri zagra Ali MacGraw - modelka i początkująca aktorka, było przesądzone. Wszak prywatnie była dziewczyną producenta filmu Roberta Evansa. Ten postanowił zająć się tym projektem, gdyż MacGraw zakochała się w scenariuszu "Love Story", a on chciał się jej przypodobać.

Wyzwaniem było obsadzenie roli Olivera Barretta. Propozycję zagranie tej postaci odrzucili Beau Bridges, Michael Douglas, Jon Voight i Peter Fonda. Nieznany szerzej Ryan O'Neal musiał pokonać w castingu około 1000 rywali. Tak naprawdę Hiller zatrudnił go, ponieważ skończyły mu się inne opcje, a data rozpoczęcia prac nieuchronnie się zbliżała.

O'Neal wspominał, że podczas zdjęć próbnych pocałował się tak intensywnie z MacGraw, że był pewny, iż angaż ma już w kieszeni. Później dowiedział się od przyjaciela, że aktorka całowała się tak samo również z jego konkurentami.

Film otworzył też drzwi do kariery Tommy'emu Lee Jonesowi. Był to jego debiut filmowy. Jones grał studenta Harvardu, sam będąc absolwentem tej uczelni. Erich Segal, kreśląc postać Oliviera, inspirował się Jonesem, gdyż ten był "typem atlety i macho, ale z sercem poety".

"Love Story": Ryan O'Neil jako jego bohater

Pozostając przy kwestii Harvardu, to właśnie realizacja "Love Story" sprawiła, że władze uniwersytetu mocno ukróciły kręcenie na jego terenie filmów komercyjnych. Prace miały zakłócać życie studentom i doprowadzić do zniszczenia mienia (sztuczny śnieg uszkodził kilka drzew). Ekipa "Love Story" została wyrzucona z campusu już po tygodniu. Większość kolejnych filmów rozgrywających się na Harvardzie kręcono w innych pobliskich szkołach.

Film zdobył siedem nominacji do Oscara, w tym dla najlepszego filmu, najlepszej aktorki i najlepszego aktora. Ostatecznie zgarnął jedną statuetką - za muzykę. Nagroda trafiła do rąk francuskiego kompozytora, Francisa Laia. Poruszający motyw główny z filmu, z subtelną melodią fortepianu, jest nucony do dziś.

O'Neal częściowo powtórzył dramatyczne losy Barretta. W tym sensie, że zarówno jego filmowa partnerka, jak i ta w prawdziwym życiu - Farrah Fawcett, przegrały walkę z rakiem i zmarły. Z kolei on sam chorował na białaczkę i raka prostaty. Zmarł 8 grudnia w wieku 82 lat.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Love Story | Ryan O'Neal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama