Tadeusz Janczar: Genialny wrażliwiec
- Był prekursorem aktorstwa filmowego - mówił o nim Andrzej Wajda. Grał wspaniale. Tadeusz Janczar miał aparycję hollywoodzkiego amanta. Niestety, wojenne wspomnienia wywarły wpływ na jego psychikę.
Tadeusz Musiał (Janczar to pseudonim artystyczny - panieńskie nazwisko matki, które po latach przyjął jako własne) urodził się w 1926 roku. Surowy ojciec był wojskowym. Matka, kobieta łagodna, zajmowała się domem. Przymykała oko na wybryki Tadeusza i jego starszej o dwa lata siostry Janiny. To siostra była najlepszym przyjacielem przyszłego aktora.
Miał zaledwie 13 lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Jak wielu rówieśników, był w Szarych Szeregach, potem wstąpił do Armii Krajowej. Walczył w Kompanii "Dęby", która działała w Rembertowie, przybrał konspiracyjny pseudonim "Wiąz". Jego ojciec został rozstrzelany przez Sowietów pod Oszmianą 18 września 1939 roku. Dwa lata później ukochana 17-letnia siostra zmarła na gruźlicę. Tadeusz zatrudnił się w fabryce zabawek, a zarobione pieniądze oddawał mamie.
We wrześniu 1944 roku do Rembertowa wkroczyły wojska radzieckie. Aresztowano wówczas wielu żołnierzy AK, wywożono ich w głąb ZSRR. Janczar uratował się, wstępując do Wojska Polskiego. Wojenny szlak zaprowadził go z I Dywizją. im. T. Kościuszki aż do Berlina.
To właśnie w wojsku rozpoczął swoją aktorską karierę - występował w dywizyjnej trupie teatralnej, kierowanej przez Włodzimierza Błachyja, radzieckiego podporucznika. Recytował wiersze i śpiewał piosenki. Już po wojnie, po rekomendacji przełożonego, dostał się do trzyletniej Szkoły Dramatycznej Janusza Strachockiego, która mieściła się w dwupokojowym mieszkaniu przy al. Waszyngtona w Warszawie. Ukończył ją w 1947 roku, a rok później zdał egzamin eksternistyczny w łódzkiej PWST. Potem występował w teatrach w Olsztynie, Łodzi i stolicy.
Na dużym ekranie zadebiutował dopiero po trzech latach występów na scenie. Zaczął od niewielkich ról w "Załodze" i "Żołnierzu zwycięstwa". Występ w tym drugim filmie miał dla niego duże znaczenie. - Grałem młodego chłopaka, który z partyzantki trafia do wojska, jest jakby podopiecznym generała Świerczewskiego, a następnie już po wojnie zostaje dowódcą strażnicy WOP-u gdzieś w Bieszczadach - wspominał Janczar i podkreślał, że był to epizod, który znał z własnej wojennej biografii.
Później Aleksander Ford powierzył mu pamiętaną do dziś rolę Kazka w "Piątce z ulicy Barskiej". Właśnie na planie "Piątki..." spotkał się z Andrzejem Wajdą, który był asystentem Forda i tuż po premierze zaczął kręcić swój debiutancki film - "Pokolenie". Rolą Jasia Krone aktor pokazał nowy, niezwykle oszczędny styl gry. - Tak jak on nie grał przedtem nikt - przyznał po latach reżyser, nazywając Janczara pierwszym polskim aktorem filmowym. - Zbliżył się wówczas do stylu aktorów amerykańskich. Zwłaszcza Fonda w filmie "Grona gniewu" do złudzenia przypomina mi Janczara. W obu wypadkach nie ma w nich nic z kreacji. Jest to prawda w swojej najczystszej formie - dodał Wajda.
Kiedy zapadła decyzja o kręceniu "Kanału", Wajda wybrał Tadeusza Janczara do roli podchorążego "Koraba". Ta postać wymagała od niego, podobnie jak w "Pokoleniu", sprawności fizycznej i cierpliwości. Aktorzy przez wiele godzin musieli grać w wodzie w zainscenizowanych kanałach. - Było tam nieopisanie zimno - wspominał Janczar pracę na planie. - Pojono nas spirytusem z herbatą, żeby choć trochę rozgrzać. Udział w "Kanale" był dla niego przełomem. Stał się aktorem ogromnie popularnym, uważano go za idealnego odtwórcę postaci romantycznych, obciążonych tragiczną przeszłością. Być może także dlatego, że Janczar osobistą wrażliwością naznaczał wszystkie postaci, które tworzył.
Dopiero rola w "Pożegnaniach" Wojciecha Jerzego Hasa była dla aktora okazją do zmiany wizerunku, do pokazania innych cech swojego warsztatu. Udowodnił, że jest aktorem wszechstronnym, a romantyczny wizerunek był jedynie etapem jego zawodowej drogi. Tryskał energią i temperamentem. Odnosił sukcesy. Mógł przebierać w scenariuszach. Był w dobrej formie. I nagle z dnia na dzień stracił chęć do życia...
W 1962 roku u szczytu popularności zniknął z ekranu. Pracę uniemożliwiła mu ciężka choroba. W tamtym czasie występował tylko w teatrze i radiu (m.in. jako Stach w kultowym słuchowisku "Matysiakowie"). Nie umiał sobie poradzić z duchami przeszłości - dramatycznymi wspomnieniami z czasów młodości. Zmagał się z coraz większymi problemami psychicznymi. U aktora zdiagnozowano chorobę afektywną-dwubiegunową.
- Cierpiał na bezsenność. Stopniowo ogarniał go lęk, bał się wychodzić na scenę - relacjonowała tamte trudne chwile jego druga żona, aktorka Małgorzata Lorentowicz (z pierwszego związku miał syna, dziś także aktora, Krzysztofa Janczara).
Przed kamerę wrócił w 1969 roku główną rolą w "Znakach na drodze" Andrzeja Piotrowskiego. Zagrał też m.in. w "Krajobrazie po bitwie" Andrzeja Wajdy, "Chłopach" Jana Rybkowskiego, "Romansie Teresy Hennert" Ignacego Gogolewskiego, "Nic nie stoi na przeszkodzie" Huberta Drapelli. Bardzo dużą popularność przyniosła mu rola doktora Kazanowicza w serialu "Dom". Ostatnią sceną, w jakiej wystąpił Tadeusz Janczar, było samobójstwo serialowego doktora Kazanowicza. Reżyser musiał go wielokrotnie prosić, aby zgodził się zagrać moment, w którym bohater wyskakuje przez okno. Aktor był już wtedy chory na raka i sam cztery razy próbował odebrać sobie życie. Zmarł 31 października 1997 roku. Pochowano go na warszawskich Powązkach.
Joanna Bogiel-Jażdżyk
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tadeusz Janczar urodził się 25 IV 1926 roku w Warszawie. Zaczynał na scenie i to teatr był miłością jego życia. Za kreacje w spektaklach Teatru TV dostał Złoty Ekran. Niezapomniany Stach w słuchowisku radiowym "Matysiakowie". Choroba przedwcześnie przerwała jego aktorską karierę. Zmarł 31 X 1997 roku.