Reklama

Tadeusz Fijewski: Drugoplanowe role, wojenne traumy, rodzinny sekret

W niedzielę mija 45 lat od śmierci Tadeusza Fijewskiego, wybitnego drugoplanowego aktora, którego pamiętamy z ról w "Chłopach" i "Lalce". Aktor skrywał sekret, o którym jego rodzina dowiedziała się dopiero po jego śmierci.

W niedzielę mija 45 lat od śmierci Tadeusza Fijewskiego, wybitnego drugoplanowego aktora, którego pamiętamy z ról w "Chłopach" i "Lalce". Aktor skrywał sekret, o którym jego rodzina dowiedziała się dopiero po jego śmierci.
Tadeusz Fijewski /Aleksander Jałosiński /Agencja FORUM

Tadeusz Fijewski na zawsze pozostanie w pamięci widzów jako aktor charakterystyczny. Drobny, niewysoki mężczyzna zachwycał szczególnie w rolach drugoplanowych, grając postaci nieoczywiste, często zmagające się z problemami i refleksyjne. Gdyby nie on, ekranizacje "Chłopów" czy "Lalki" nigdy nie byłyby takie same. Fijewski niewątpliwie był aktorem wszechstronnym, w wielu produkcjach świetnie spisywał się w rolach komediowych. Wystarczy choćby przypomnieć jego tytułową kreację w filmach o panu Anatolu czy Czereśniaka w "Czterech pancernych i psie". I choć na co dzień tryskał energią i poczuciem humoru, to głęboko skrywał liczne wojenne traumy. 

Reklama

Tadeusz Fijewski: Suchy, niewysoki, kościsty

Aktor przyszedł na świat 14 lipca 1911 roku w Warszawie. Urodził się w rodzinie malarza pokojowego, Wacława Fijewskiego. Wraz z dziesięciorgiem rodzeństwa wychowywał się w najbiedniejszej wówczas dzielnicy Warszawy - na Powiślu. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem. Na szczęście dzięki sąsiadowi udało się zasilić domowy budżet - zabrał on bowiem małego Tadzia do Teatru Polskiego, w którym poszukiwano statystów - dzieci. Tadeusz od początku przejawiał wielki talent aktorski, dlatego też w teatrze występował później regularnie, za każdy dzień przynosił do domu dwa złote. Stanowiło to wówczas dość duże zasilenie portfeli rodziców.

W późniejszym czasie, już jako nastolatek, pojawiał się na deskach Teatru Ateneum oraz w kinie Capitol. Grał głównie młodych chłopców, ze względu na idealne do tego warunki zewnętrzne. Drobna, szczupła sylwetka, jasne blond włosy, wysoki głos i delikatne rysy twarzy sprawiły zresztą, że aż do trzydziestki Fijewski grywał czternastolatków albo... staruszków.

Fijewski marzył, by zostać profesjonalnym aktorem, dlatego też w 1928 roku przystąpił do eksternistycznego egzaminu przed komisją ZASP. Niestety nie zdał go z powodu braku gruntownego wykształcenia. Wtedy postanowił nadrobić niedostatki w edukacji i zgłosił się ponownie kilka lat później. W 1935 roku dostał się do Państwowego Instytutu Szkoły Teatralnej w Warszawie, by po raz kolejny podejść do eksternistycznego egzaminu. Tak wspominał Fijewskiego kolega ze studiów - Erwin Axer:

Jeszcze przed wojną aktor zagrał sporo ról teatralnych i filmowych, m.in. w "Pawle i Gawle" Mieczysława Krawicza.

Wojenna zawierucha

Wojna zastała aktora, gdy wrócił z sosnowieckiego teatru do stolicy. Fijewski miał niezwykłego pecha - stał się ofiarą jednej z pierwszych warszawskich łapanek. Szybko został przetransportowany do obozów koncentracyjnych. Najpierw trafił do Dachau, następnie do Oranienburgu. W obozach spędził razem ze swoim przyjacielem - Jerzym Kaliszewskim, blisko półtora roku. W tym czasie matce Jerzego udało się dotrzeć do ważnego gestapowca. Przekupiła go, oddając całą biżuterię, i wydostała z obozowego piekła obu uwięzionych.

W czasie wojny pracował jako kelner w warszawskich barach. Szybko też dołączył do Armii Krajowej i związał się z konspiracyjnym teatrem Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej. Po przegranym powstaniu warszawskim trafił do obozu jenieckiego na terenie Niemiec. Obóz Gross Born w 1945 roku ewakuowano i zaczęła się tułaczka więźniów.

Opowiedział również, w jakiej kondycji był wówczas Fijewski.

Zachwyt Chaplina

Po dramacie, jaki przeżył podczas wojny, wrócił do aktorstwa. Nie dopisywało mu już jednak zdrowie - wada serca się nasiliła i aktor musiał rozkładać siły. Wargi aktora przybierały barwę niebieską, siniały, oddech zawodził. Nie mógł odgrywać żadnych ról, które wymagałyby od niego gwałtownych ruchów lub znacznego wysiłku fizycznego.

Mimo to po wojnie zagrał w ponad 30 filmach i serialach, wykazując się wielkim kunsztem aktorskim. Najbardziej znany jest z roli Kuby Sochy w "Chłopach", subiekta Rzeckiego w "Lalce" oraz starego Czereśniaka w "Czterech pancernych i psie". Zasłynął również pogadanką antyalkoholową w "Wiosna, panie sierżancie". Epizod ten przeszedł do historii polskiego kina. 

Tadeusz Fijewski zachwycił także jedną z największych gwiazd kina niemego. Po obejrzeniu serii o przygodach pana Anatola hołd artystyczny złożył mu sam mistrz - Charlie Chaplin.

Tadeusz Fijewski do końca życia pozostał niezwykle ciepłym i skromnym człowiekiem, uwielbianym zarówno przez przyjaciół z branży, jak i widzów. Zmarł 12 listopada 1978 roku w swoim ukochanym mieście - w Warszawie. 

Fijewski i jego żona Helena Makowska, mimo usilnych starań, nie doczekali się dzieci. Po śmierci aktora wyszło na jaw, że w tajemnicy przed rodziną wspierał finansowo sieroty z domu dziecka.

"Był dla mnie autorytetem artystycznym. Miałam wielki szacunek dla jego pracowitości i niezwykle poważnego traktowania widza. Był bardzo bezpośredni i ciepły w obyciu. Kochał ludzi, a ludzie jego. Zresztą jego dobroć, ciepło, człowieczeństwo przebijało się przez role, które tworzył" - mówiła o nim siostrzenica, Barbara Dobrzyńska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tadeusz Fijewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama