Reklama

Szczepan Twardoch aktorem! Pisarz zagra jednego z bohaterów swojej książki

Szczepan Twardoch postanowił wcielić się w rolę jednego z bohaterów "Pokory" i w najbliższy weekend wystąpi w adaptacji scenicznej swojej powieści na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach. Spektakle z gościnnym udziałem autora odbędą się piątek i niedzielę.

 Szczepan Twardoch postanowił wcielić się w rolę jednego z bohaterów "Pokory" i w najbliższy weekend wystąpi w adaptacji scenicznej swojej powieści na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach. Spektakle z gościnnym udziałem autora odbędą się piątek i niedzielę.
Szczepan Twardoch (P) podczas próby medialnej spektaklu "Pokora" /LUCYNA NENOW / POLSKA PRESS /East News

"Kostium gotowy, rola nauczona, debiut 6 i 8 sierpnia. Nie robił tego nigdy wcześniej i jak sam często pisze: 'Przecież ja nawet nie lubię teatru!'. Ale produkcja 'Pokory' w reż. Roberta Talarczyka pochłonęła go na tyle, że postanowił w pełni zanurzyć się w teatralnym świecie i w dwa sierpniowe wieczory Szczepan Twardoch wejdzie gościnnie w obsadę i pojawi się w jednej z ról na scenie" - podała w poniedziałek rzeczniczka Teatru Śląskiego im. St. Wyspiańskiego w Katowicach Aleksandra Czapla-Oslislo.

Prapremiera "Pokory" na podstawie ostatniej powieści Twardocha i w jego adaptacji odbyła się w czerwcu. To już trzecia inscenizacja prozy tego autora na katowickiej scenie. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich ("Morfina" w reż. Eweliny Marciniak, 2014 r. i "Drach" w reż. Roberta Talarczyka, 2018 r.) tym razem pisarz był mocno zaangażowany w pracę nad spektaklem. Po raz pierwszy zdecydował się na napisanie adaptacji scenicznej własnej powieści i uczestniczył intensywnie w próbach "Pokory" aż do dnia premiery.

Reklama


"'Pokora' zupełnie niespodziewanie wyjęła mi z życia dwa miesiące. Nie pamiętam, co sobie myślałem, kiedy Robert Talarczyk zapytał czy przyjdę na próby, być może jak zwykle nie myślałem wcale, tylko posłuchałem dajmoniona i po prostu przyszedłem, a potem ta robota wciągnęła mnie jak wir, jakbym nagle stracił poczucie czasu, obowiązku, przecież miałem robić coś innego, mam przecież jakieś zobowiązania, więc co ja robię z tym kubkiem stygnącej kawy, maszerując dzień za dniem do teatru? Przecież ja nawet nie lubię teatru!" - pisał Twardoch na Facebooku po premierze "Pokory".

Czytaj więcej: Ten wpis Szczepana Twarodcha narobił zamieszania!

Szczepan Twardoch wystąpi gościnnie w inscenizacji książki "Pokora"

Teraz autor zdecydował się na kolejny krok i 6 i 8 sierpnia wystąpi gościnnie w jednej z ról - stanie u boku aktorów Teatru Śląskiego oraz Henryka Simona, odtwórcy głównej roli spektaklu. Jak podają przedstawiciele Teatru, przedstawienie cieszy się taką popularnością, że dodano do repertuaru dodatkowe sierpniowe pokazy.

Akcja "Pokory" zaczyna się 11 listopada 1918 r. wraz z końcem starego świata. Porucznik Alois Pokora - pochodzący z wielodzietnej rodziny syn górnika z Górnego Śląska, wychodzi ze szpitala na ulice zrewolotowanego Berlina. Alois jako jedyny z rodzeństwa dostał szansę na zdobycie wykształcenia, ponieważ jego zdolności dostrzegł miejscowy ksiądz, który wspierał go na kolejnych szczeblach wykształcenia.

Droga Aloisa do lepszego życia wiedzie przez zintegrowanie się z kulturą niemiecką. Chłopiec z robotniczej rodziny, którego pierwszym językiem jest śląski, przechodzi w szkole piekło odrzucenia i prześladowania przez kolegów, zakochuje się w niemieckiej dziewczynie z mieszczańskiej rodziny z Gliwic. Jak zauważa wydawca powieści Twardocha, to historia o miłości, wojnie i rewolucji, o Niemcach i Polakach, o podziałach społecznych i etnicznych, ale także o pożądaniu, władzy, uległości i cenie, jaką płaci się w walce o godność.

Szczepana Twardocha mogliśmy już oglądać na ekranie w ekranizacji powieści "Król".

Nie jestem aktorem i nie ośmieliłbym się powiedzieć, że w naszym serialu zagrałem. Ja w nim tylko wystąpiłem w małym epizodzie, co sprawiło mi wielką frajdę. Moja postać to kierownik sali w restauracji u Simona i Steckiego. Pojawiam się też w retrospekcji z roku 1926 jako kelner, a więc moja postać ma nawet swój przebieg czasowy, co również mnie cieszy. Podobnie jak to, że w krótkiej rozmowie, jaką prowadzę z Jakubem Szapirą, Michał Żurawski improwizując, wręczył mi napiwek ze słowami 'dziękuję, panie Szczepanie', co jest jeszcze zabawniejsze. Takie puszczenie oka do widza" - pisarz mówił w rozmowie z PAP Life.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Szczepan Twardoch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy