Reklama

"Syn": Hugh Jackman potrzebował wsparcia terapeuty. "Byłem w rozsypce"

Rola w dramacie "Syn" przyniosła Hugh Jackmanowi nominację do Złotego Globu w kategorii najlepszy aktor w filmie dramatycznym. Gwiazdor przyznał właśnie, że w trakcie pracy na planie filmu zmagał się z problemami natury psychicznej. "Byłem w niezłej rozsypce" - zdradził w rozmowie z BBC, podkreślając, że temat dobrostanu psychicznego wciąż, w jego opinii, jest tematem wstydliwym i nie do końca rozumianym.

Rola w dramacie "Syn" przyniosła Hugh Jackmanowi nominację do Złotego Globu w kategorii najlepszy aktor w filmie dramatycznym. Gwiazdor przyznał właśnie, że w trakcie pracy na planie filmu zmagał się z problemami natury psychicznej. "Byłem w niezłej rozsypce" - zdradził w rozmowie z BBC, podkreślając, że temat dobrostanu psychicznego wciąż, w jego opinii, jest tematem wstydliwym i nie do końca rozumianym.
Hugh Jackman /John Lamparski /Getty Images

W filmie "Syn" Floriana Zellera Hugh Jackmanowi powierzono rolę Petera - odnoszącego sukcesy prawnika, w którego uporządkowane życie z nową partnerką i niemowlęciem u boku, zamęt wprowadza pojawienie się byłej żony i nastoletniego syna zmagającego się z depresją. Zeller ponownie w swojej twórczości, sięgnął po temat skomplikowanych relacji rodzinnych - poczucia straty, pretensji, żalu i potrzeby naprawienia zerwanych więzi.

Reklama

Spotkało się to z mieszanymi opiniami krytyków. Dla jednych to przygnębiający obraz traktujący o depresji i wnikliwy dramat, inni dostrzegli w filmie dość przewidywalny scenariusz. Niemniej dla Jackmana był jednym z trudniejszych w karierze. Aktor z nieskrywanym zaskoczeniem odkrył, że emocje bohaterów są mu bliższe, niż mógłby się spodziewać.

Hugh Jackman: Byłem w rozsypce

"Podczas pracy na planie zdałem sobie sprawę, że byłem w niezłej rozsypce. Uzmysłowiłem sobie, jak bardzo jestem wrażliwy i bezbronny" - przyznał w rozmowie z BBC. Omawiając powody tego przygnębienia, gwiazdor wyjaśnił, że temat filmu okazał się dla niego trudny i wymagający. Złe samopoczucie pogłębiała presja związana z powrotem do pracy po pandemii, co, jak przyznał Jackman, budziło jego niepokój. Na domiar złego w trakcie zdjęć zmarł ojciec aktora.

"Jestem jedną z ostatnich osób które znam, o których mógłbym powiedzieć, że sobie nie radzą, że są w rozsypce, ale taki właśnie byłem w trakcie pracy nad tym filmem" - wyznał. Na szczęście producenci filmu zadbali o to, aby na planie obecni byli terapeuci, którzy służyli wsparciem tym członkom ekipy, dla których filmowy materiał okazał się zbyt przytłaczający.

"Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim na planie i muszę powiedzieć, że ludzie korzystali z tej pomocy, okazała się ona konieczna" - przyznał Jackman, który sam sięgnął po to wsparcie i do dziś korzysta z usług terapeuty, z którym pracował na planie.

Ten gest producentów w jego opinii był znamienny i aktor opowiada się za tym, aby taka praktyka stała się normą. "To byłby sygnał od pracodawcy, że zdajemy sobie sprawę z tego, że dbanie o pracownika, nie polega wyłącznie na wypłacaniu mu należnej pensji, ale także trosce o jego dobrostan. To naprawdę bardzo ważne" - podkreślił gwiazdor, sugerując, że takie wsparcie konieczne jest nie tylko w wymagającej branży filmowej.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Hugh Jackman | Syn (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy