Reklama

Stuhr: Styl życia, nie chwilowa przygoda

Maciej Stuhr kończy dziesięciomiesięczne przygotowania do startu w Herbalife Triathlon Gdynia 2013. Jak przyznał 37-letni krakowianin, aktor filmowy i teatralny, decyzja o uprawianiu tej dyscypliny jest jednym z lepszych pomysłów w jego życiu.

Impreza, z cyklu Ironman 70.3 Series, to zawody na dystansach: 1,9 km (1,2 mili) pływania, 90 km (56 mil) jazdy na rowerze i 21,1 km (13,1 mili) biegu (stąd w nazwie 70.3). Wiedział pan na co się porywa?

Maciej Stuhr: - Zdawałem sobie sprawę, z czym to się wiąże. Z każdym dniem wchodziłem głębiej w las i widziałem więcej drzew. Ale mówiłem sobie - nie panikuj. Dziś wiem, że to była świetna decyzja.

Ale ludziom Maciej Stuhr ze sportem się nie kojarzy...

- Może po triathlonie w Gdyni to się zmieni, choć ja zawsze byłem typem sportowca. Tydzień bez aktywności fizycznej to tydzień stracony. Dlatego myślę, że jeśli chodzi o poziom wytrenowania to jestem powyżej średniej krajowej w mojej grupie wiekowej. Teraz, 'na starość', przyszedł czas na usystematyzowanie dotychczasowej aktywności, bo do tej pory trenowałem 'od Sasa do lasa'.

Reklama

Będąc uczniem podstawówki, zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego chyba pan nie brał?

- Oczywiście, że nie brałem. Cała podstawówka to była piłka nożna. Moje dorastanie w Krakowie oznaczało futbol i codzienne zdzieranie pięt na betonowym boisku. Potem, w trakcie studiów na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego i aktorskich w PWST, wynajmowaliśmy ze znajomymi sale i boiska, aby grać. Jak przeprowadziłem się do Warszawy, to dość ciężko było zebrać drużynę, więc zacząłem grać w tenisa. Przez ostatnie parę lat moją aktywnością fizyczną był tenis, ale także bieganie, rower i siłownia.

Do triathlonu potrzebne jest jeszcze pływanie.

- Ono było dla mnie typową rekreacją - wolałem nurkować i taplać się w wodzie niż pokonywać kolejne dystanse. Podczas przygotowań do startu w triathlonie, z tych trzech dyscyplin miałem najwięcej w pływaniu do nadrobienia.

Co było najtrudniejsze w tych dziesięciomiesięcznych przygotowaniach?

- Przestawienie 'klapki' w głowie. Po prostu. Żadnych innych wyrzeczeń przez miesiące ciężkich treningów nie poniosłem. Jedna 'klapka' w głowie i... rewolucja w życiu. Ludzie przylatują na przykład na Majorkę by się relaksować, opalać, a ja pojechałem w marcu na 10 dni z grupą Akademii Triathlonu do ośrodka Beach Club Font de sa Cala w zupełnie innym celu.

Mówi się, że sport wciąga jak narkotyk. Nie boi się pan, że triathlon tak pana pochłonie, że będzie go ciężko pogodzić z pracą zawodową?

- Mam nadzieję, że nie jest to chwilowa przygoda, ale styl życia. Wierzę, że starczy mi wytrwałości i determinacji na dłużej. Jestem otoczony opieką trenerów, dietetyków, trochę jak dziecko prowadzone za rękę. Ale tak już musi być, jeśli chce się coś osiągnąć. Ostatnio trochę plany treningowe pokrzyżował mi wyjazd do Francji i Moskwy, ale... slipy do pływania miałem, rower również.

A co będzie po wydarzeniu w Gdyni?

- Trudno mi teraz powiedzieć. Obserwuję moich poprzedników, którzy wystartowali w ubiegłorocznej edycji zawodów - Maćka Dowbora, Tomka Karolaka i innych. Wiem, że po tym starcie coś zmieniło się w ich życiu.

W sobotnim aquathlonie (pływanie i bieg) i niedzielnym triahlonie udział weźmie ok. dwóch tysięcy zawodników z 15 krajów. To największa tego typu impreza w Polsce. Do pomocy w organizacji zawodów szykuje się 700 osób, w tym 500 wolontariuszy. Nad bezpieczeństwem pływających czuwać będzie 60 ratowników. Strefa zmian na Skwerze Kościuszki ma 320 metrów długości. Musi się w niej zmieścić aż 1500 rowerów.

Honorowy patronat nad tym przedsięwzięciem objęła minister sportu i turystyki Joanna Mucha oraz prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.

Rozmawiała Anna Maria Kalinowska (PAP).

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy