Strajkują pracownicy branży dubbingu. Widzowie nie chcą filmów z napisami?
We Włoszech od ponad dwóch tygodni trwa strajk pracowników dubbingu, którzy protestują przeciwko złym warunkom pracy i słabym płacom. Ta potężna branża w kraju, w którym dubbingowane są wszystkie zagraniczne filmy w kinie, telewizji i na platformach filmowych, domaga się odnowienia układu zbiorowego. Wygasł on... 15 lat temu.
Akcję strajkową osób użyczających głosu zagranicznym aktorom, autorów list dialogowych, reżyserów nagrań i pracowników pionu technicznego ogłosiły branżowe związki z największych włoskich central.
We wtorek zapadła decyzja o przedłużeniu strajku o kolejny tydzień. Popiera go krajowe stowarzyszenie aktorów dubbingowych - Anad. Podkreśliło ono, że nie zapewnia się należytej ochrony pracownikom branży, uważanej za jedną z "włoskich doskonałości". Według stowarzyszenia istnieje realne zagrożenie ze strony takich technologii, jak sztuczna inteligencja.
"Włoskie głosy wielu znanych zagranicznych aktorów, takich jak Julii Roberts czy Leonardo DiCaprio mogą przy wykorzystaniu technologii cyfrowej zostać powielone w innych produkcjach" - stwierdził prezes stowarzyszenia reżyserów dubbingu Rodolfo Bianchi.
"Pracujemy za dużo, w złych warunkach, a widzowie to słyszą" - powiedział Flavio Aquilone, użyczający głosu odtwórcy roli Harry’ego Pottera - Danielowi Radcliffe’owi.
Jednym z postulatów jest unormowanie czasu pracy.
Z powodu strajku nie powstała włoska wersja siódmego odcinka popularnego amerykańskiego serialu "The Last of Us". Media zauważają, że mogą opóźnić się we Włoszech premiery także wielu innych filmów i seriali.
Prasa odnotowuje jednocześnie, że według sondaży 85 procent włoskich widzów woli dubbing od oryginalnej wersji filmu z napisami. Od lat trwa jednak dyskusja nad sensem dubbingowania wszystkich filmów i seriali.
We Włoszech podkładanie głosów ma swe początki w latach 30. ubiegłego wieku. Praktyka ta rozpoczęła się wraz z wielkim napływem amerykańskich produkcji filmowych do włoskich kin. W ten sposób chciano zdobyć jak najwięcej widzów.
Podkładanie głosu uznano wtedy wręcz za konieczne. Napisy były wykluczone z powodu wysokiego wskaźnika analfabetyzmu. W krótkim czasie Rzym stał się kolebką dubbingu i szczyci się tym do tej pory. Włosi z dumą mówią wręcz o rzymskiej szkole, którą wyróżnia perfekcja i doskonale zazwyczaj dobrane i nałożone głosy. To nie tylko szkoła, ale i niekiedy tradycyjna rodzinna. Wiele rodzin od kilku pokoleń pracuje w tej branży.
Z takiej "dynastii" pochodzi aktor Luca Ward, uważany za jedną z najważniejszych osób w tej branży. Jest "głosem" Russela Crowe’a, Samuela L.Jacksona i Antonio Banderasa. Jego dziadek czytał dialogi Jerry’ego Lewisa, a jego ojciec - Jamesa Coburna.
Nie brak zarazem narzekań, że trudno zobaczyć w kinie czy w telewizji film w oryginalnym języku.