Steven Spielberg: Mag kina
Jest jednym z najlepszych reżyserów XX wieku, magiem ekranu, którego nazwisko przyciąga miliony widzów na filmy, w których on z równą łatwością pokazuje brutalną wojenną rzeczywistość, co kreuje futurystyczne wizje. Ich bohaterami czyni najczęściej jednostki, bliskie jemu samemu - wykraczające ponad czasy, w jakich przyszło im żyć.
Na jego produkcjach, realizowanych już od lat 60. XX wieku, wychowało się kilka pokoleń kinomanów. Ciekawe jest to, że podobnie jak zdecydowana większość z nich, on także nigdy nie uczył się reżyserii w żadnej z filmowych szkół. Spielberg to bowiem genialny samouk, który swój pierwszy amatorski obraz zrobił w wieku zaledwie 13 lat, a jednym z kolejnych potrafił zwrócić uwagę znanej wytwórni.
Zaproponowana mu przez nią praca w telewizji - głównie przy serialach (m.in. "Columbo") - dała młodemu reżyserowi podstawy techniczno-realizatorskie, które w krótkim czasie postanowił wykorzystać, realizując swój pełnometrażowy debiut kinowy - "Pojedynek na szosie" (1971). Obraz został bardzo ciepło przyjęty zarówno przez krytyków, jak i widzów. Jedni i drudzy szybko zorientowali się, że mają do czynienia z twórcą ponadprzeciętnym...
Od tamtego czasu minęło 40 lat, w czasie których Spielberg zachwycał nas wielokrotnie swoimi dziełami. Z okazji 65 urodzin reżysera, przypominamy te najważniejsze.
"Szczęki" (1975)
Niesamowite, że nawet w dzisiejszych czasach, w dobie efektów cyfrowych i 3D, dzieło Spielberga - zrealizowane przy użyciu pionierskich, jak na owe czasy metod (m.in. zdjęcia, montaż), z wykorzystaniem sztucznego rekina - nadal wzbudza ogromne emocje. Znam kilka osób, które gdy tylko zobaczą na ekranie wielką płetwę i usłyszą charakterystyczną muzykę Johna Williamsa, natychmiast zmieniają kanał ze strachem w oczach.
Najlepiej odzwierciedla to, jak dużej sztuki dokonał bardzo młody wówczas reżyser, dysponując budżetem wynoszącym 10 mln dolarów (wpływy z kin były wielokrotnie większe). Zresztą chyba nawet sam Spielberg nie spodziewał się, że przenosząc na ekran bestsellerową powieść Petera Benchleya, opowiadającą o trzech dzielnych mężczyznach w walce z żarłaczem ludojadem, odmieni losy swoje i całej kinematografii.
"Indiana Jones" (1981, 1984, 1989, 2008, 2016?)
Geniusz Spielberga zawsze korespondował z jego niesamowitym wyczuciem, dotyczącym tematów, które są warte kontynuowania, i tych które powinny zamknąć się w jednym filmie. Najlepiej odzwierciedla to fakt, że reżyser nie zdecydował się stanąć za kamerą kolejnych odsłon "Szczęk" (1978, 1983, 1987), lecz wolał skupić na innych, bardziej interesujących projektach - "Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia" (1977) i "1941" (1979). Pierwszemu z nich zawdzięcza debiutancką nominację do Oscara.
Gdy jednak na początku lat 80. przenosił na ekran "Poszukiwaczy zaginionej Arki", był pewien (nie tylko dlatego, że obraz okazał się najbardziej dochodowym filmem roku), że jest to materiał na całą serię. Już od pierwszej odsłony cyklu grany przez Harissona Forda Indiana Jones podbił bowiem światową widownię, stając się jednym z najlepiej rozpoznawalnych kinowych bohaterów. Kilka lat temu Spielberg nakręcił kolejną część jego przygód i niewykluczone, że niebawem zobaczymy jeszcze jedną (już piątą).
"E.T." (1982)
Zanim jednak na ekranach kin zadebiutował obraz "Indiana Jones i Świątynia Zagłady" (1984), amerykański reżyser - niemal mimochodem - nakręcił jeszcze jeden film, który przeszedł do historii kinematografii. Jest coś niesamowitego w tym, że w historii o przyjaźni samotnego chłopca, mieszkającego na jednym z kalifornijskich przedmieść, z sympatycznym przybyszem z obcej planety, który gubi się na Ziemi, Spielberg dostrzegł coś więcej niż materiał na kilkunastominutową opowiastkę dla najmłodszych.
Ci ostatni byli oczywiście zachwyceni "E.T.", ale produkcja w równym stopniu poruszyła także ich rodziców, stając się idealnym reprezentantem promowanego wówczas przez twórcę "Sugarland Express" (ale też np. George'a Lucasa) "kina nowej przygody". Obraz przyniósł Spielbergowi trzecią już nominację do nagrody Akademii dla najlepszego reżysera (drugą dostał za wspomnianych "Poszukiwaczy...") i był pierwszym dziełem, które wyszło spod jego ręki, a zostało nominowane także do najważniejszej z oscarowych kategorii (przegrało z "Gandhim" Richarda Attenborough).
"Kolor purpury" (1985)
To był pierwszy film Spielberga podejmujący naprawdę poważną tematykę, który zwrócił uwagę reżysera w stronę ambitnego, zajmującego się ważkimi problemami kina. Do momentu nakręcenia "Koloru purpury", prawie 40-letni twórca, który wówczas oficjalnie przyznawał się, że jeszcze nie wydoroślał, mówił, że interesuje go tylko rozrywka na ekranie.
Mimo tego postanowił zekranizować wyróżnioną nagrodą Pulitzera powieść Alice Walker, opowiadającą o młodej czarnej dziewczynie, dorastającej w dramatycznych warunkach (bitej i gwałconej m.in. przez własnego ojca) na początku XX wieku. Film odniósł sukces kasowy, pokazał, że także dramat jest gatunkiem, w którym może realizować się Spielberg, rozpoczął kariery Whoopi Goldberg i Oprah Winfrey, ale jednocześnie okazał się największą oscarową klęską reżysera (11 nominacji, ani jednej statuetki).
"Hook" (1991)
Wspaniała trawestacja klasycznej bajki o Piotrusiu Panie. Przy okazji fantastyczny film przygodowy, z gwiazdorską obsadą (Robin Williams, Dustin Hoffman, Julia Roberts, Bob Hoskins, Maggie Smith, Gwyneth Paltrow, Glenn Close) i pionierskimi efektami specjalnymi, w którym reżyser zawarł wszystkie najlepsze cechy kina rozrywkowego i familijnego.
"Hook" jest więc zabawny, wzruszający i wypełniony niesamowitą energią, a jednocześnie moralistyczny i pouczający, zwracający uwagę na najważniejsze rzeczy w życiu każdego człowieka. Jego główny bohater, wyrośnięty Piotruś Pan, który nosi teraz nazwisko Banning, dostaje prawdziwą lekcję życia, z jednej strony musząc ponownie stać się dzieckiem, z drugiej, dorosnąć do roli kochającego ojca i męża.
"Park Jurajski" (1993, 1997)
Swego rodzaju spełnienie marzeń każdego człowieka. Wszak dinozaury fascynują ludzkość od zawsze, ale to Spielberg jako pierwszy zdecydował się na taką skalę pokazać je na dużym ekranie. W swojej adaptacji książki Michaela Crichtona zawarł jednocześnie fascynację tymi prehistorycznymi gadami, ale też obawę przed ich siłą, ogromem i zwierzęcą agresją.
Mimo upływu niemal 20 lat jego "Park Jurajski" wciąż robi ogromne wrażenie. Efekty specjalne i komputerowo wygenerowane stworzenia po prostu olśniewają. Jak wtórnie by to więc nie zabrzmiało, ten nagrodzony trzema Oscarami (efekty specjalne, dźwięk i montaż) film, to kolejny dokonany przez reżysera przełom w dziejach kina ("Park..." doczekał się dwóch sequeli, ale tylko pierwszy z nich wyreżyserował Spielberg).
"Lista Schindlera" (1993)
12 nominacji i 5 Oscarów - w tym dwa: za najlepszą reżyserię i najlepszy film (już od końca lat 70. twórca "Imperium Słońca" zaczął produkować, nie tylko zresztą swoje, obrazy) dla Spielberga - to chyba najlepszy dowód na to, że rozdanie nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w 1994 roku zostało zdominowane przez fantastyczne dzieła genialnego Amerykanina.
O ile jednak "Park Jurajski" był reprezentantem kina typowo rozrywkowego, o tyle czarno-biała "Lista Schindlera" to dramat wojenny, w którym Spielberg sportretował tytułowego niemieckiego przemysłowca, który w trakcie II wojny światowej ocalił przed śmiercią w obozach koncentracyjnych ponad tysiąc ludzkich istnień. Podjęty temat zwrócił uwagę reżysera na ten jeden z najtragiczniejszych okresów w historii ludzkości do tego stopnia, że kilka swoich kolejnych produkcji postanowił poświęcić na przybliżenie go międzynarodowej publiczności.
"Szeregowiec Ryan" (1998)
Jedną z nich był nakręcony zaledwie pięć lat później "Szeregowiec Ryan", opowiadający o grupie amerykańskich rangersów, którzy w czerwcu 1944 roku muszą odnaleźć za linią frontu tytułowego żołnierza - na wojnie zginęła już trójka jego braci i dowództwo nie chce dopuścić do tego, by jego matka straciła kolejnego syna.
Podobnie jak w wypadku "Listy Schindlera" Spielberg i tym razem postawił na skrajny realizm w prezentowaniu ekranowych zdarzeń. O ile jednak we wcześniejszym filmie reżyser skupił się przede wszystkim na trudnych wyborach, do jakich zmusza ludzi wojna, o tyle "Szeregowiec Ryan" prezentuje konkretne sytuacje na polu walki i gotowych na wszystko, bo walczących o własne życie żołnierzy. Najlepiej widać to w wybitnej pod względem realizacyjnym sekwencji na plaży Omaha. "Szeregowiec..." przyniósł Spielbergowi trzecią i jak dotąd ostatnią statuetkę Akademii (łącznie film dostał 5 Oscarów na 11 nominacji).
"A.I. Sztuczna inteligencja" (2001)
W ciągu kilkudziesięciu lat swojej kariery Spielberg wielokrotnie stawiał na bardzo młodych i niezbyt doświadczonych przed kamerą aktorów, którym powierzał główne role w swoich filmach. To jemu należą się podziękowania za wprowadzenie do hollywoodzkiej elity Christiana Bale'a, Drew Barrymore czy Whopi Goldberg. W "A. I" postawił na niezwykle utalentowanego Haley'a Joela Osmenta ("Szósty zmysł").
I trzeba przyznać, że się nie zawiódł, bo 13-letni wówczas aktor wspaniale wcielił się w mającego uśmierzyć rodzicielski ból po stracie syna androida, który stara się udowodnić, że jest czymś więcej niż tylko maszyną. W "A.I" Spielberg skorzystał w pełni z rozwijającej się już wówczas bardzo dynamicznie innowacyjnej technologii, dzięki czemu stworzył na ekranie prekursorską i futurystyczną wizję tego, jak może wyglądać kiedyś świat. Rok później wciąż pasjonował go ten temat, co znalazło odzwierciedlenie w nakręconym wówczas "Raporcie mniejszości".
"Monachium" (2005)
W 2005 roku na ekrany kin weszły dwa filmy Spielberga: zupełnie nieudana "Wojna światów" z Tomem Cruise'em w roli głównej i wstrząsające "Monachium", nawiązujące do tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas Olimpiady w 1972 roku, odbywającej się w tytułowym niemieckim mieście. Punktem wyjścia tego wyróżnionego 5 nominacjami do Oscara (w tym dla reżysera) dzieła, był historyczny zamach na sportowców z Izraela przez palestyńskich terrorystów. Ważniejsze dla twórcy były jednak późniejsze zdarzenia, przede wszystkim losy agentów Mosadu, mających za zadanie pomścić swoich zabitych braci.
Znakomicie obsadzona (m.in. Eric Bana, Daniel Craig, Geoffrey Rush i Ciarán Hinds) produkcja, łączyła cechy thrillera, kryminału i filmu paradokumentalnego. Dzięki temu bardzo wiarygodnie prezentowała sytuację osób, które początkowo zachwycone możliwością zemsty, pod wpływem wyrzutów sumienia zaczynają wątpić w sens swoich działań. Film Spielberga okazał się też kolejnym interesującym spojrzeniem na historyczny konflikt żydowsko-palestyński.
Wy również macie swoje ulubione filmy, wyreżyserowane przez Stevena Spielberga?