Reklama

Steve Coogan królem skandali

31 maja na ekrany polskich kin trafi "Prawdziwa historia króla skandali" - najnowszy film Michaela Winterbottoma ze Stevem Cooganem w tytułowej roli. Obraz, będący opowieścią o "królu Soho"- Paulu Raymondzie - będzie można zobaczyć na przedpremierowych pokazach już w kwietniu ramach krakowskiego festiwalu Off Plus Camera.

Bohater filmu Winterbottoma - Paul Raymond - to postać autentyczna. Przedsiębiorca, impresario i "król Soho" po otwarciu pierwszego "klubu dżentelmeńskiego" stopniowo budował swoje imperium klubów i czasopism erotycznych, które przyniosło mu ogromne bogactwo i przez lata skutecznie obrażało brytyjską obyczajowość.

Hedonistyczny styl życia Paula Raymonda posłużyła reżyserowi Winterbottomowi do stworzenia olśniewającej historii człowieka, którego życie było naznaczone zarówno blichtrem i bogactwem, jak i skandalem oraz wielką tragedią.

Reklama

Przy okazji "Prawdziwej historii króla skandali" reżyser i główny aktor spotkali się na planie po raz czwarty. Współpraca tego duetu rozpoczęła się w roku 2002 filmem "24 Hour Party People", komediodramatem pokazującym chaotyczny rozkwit sceny muzycznej Manchesteru na przełomie lat 70. i 80. XX wieku. Potem przyszły dwoma kolejne projekty - "Tristram Shandy - Wielka ściema" (2005) oraz "The Trip" (2011). Obydwa wykorzystywały barwne aspekty wizerunku publicznego tego aktora. Coogan zdobył rozgłos jako aktor komediowy, wcielający się w role charakterystyczne. Wszyscy doskonale znają jego kultowego już bohatera, nierozgarniętego gwiazdora radia i telewizji Alana Partridge'a.

Chociaż wywodzą się z podobnych środowisk, pod wieloma względami Winterbottom stanowi przeciwieństwo Coogana. Po okresie pracy dla telewizji, reżyser zajął się filmem i w połowie lat 90. wypracował swobodny, wykorzystujący improwizację, realistyczny styl filmowania. Jego najdoskonalszym przykładem jest "Wonderland" z 1999 roku, rozgrywający się w Londynie dramat, który reżyser zrealizował z udziałem niewielkiej ekipy, kamer cyfrowych i maksymalnej ilości ujęć plenerowych.

"Kiedy pracowałem z Michaelem po raz pierwszy, było to dla mnie przełomowe doświadczenie"- mówi Coogan. "Praca z nim mnie wyzwoliła pod względem artystycznym, zwłaszcza, że mam doświadczenie komediowe. Po części chcę być traktowany serio, a z drugiej strony nie cierpię lekceważenia komedii, więc mam z nią nieco schizofreniczną relację. Kocham ją, ale czasem nie znoszę jej upraszczającego wszystko charakteru. Dla wielu osób, które wywodzą się z komediowego środowiska, kontrola ma bardzo duże znaczenie - gdyż komedia często zasadza się na szczegółach i precyzji. Jednak współpracując z Michaelem nauczyłem się rozluźniać i czuć swobodnie nie mając kontroli, nie będąc do końca pewnym tego co robię".

W poprzednim projekcie zrealizowanym z Michaelem Winterbottomem, serialu BBC "The Trip" z 2011 roku, który poza Wielką Brytanią był pokazywany jako film fabularny - Steve Coogan grał bohatera, który nazywał się Steve Coogan, celebrytę, który jest singlem, nieco przytłoczonym samotnością. Wraz ze starym przyjacielem Robem (aktor Rob Brydon, także wcielającym się w postać będącą interpretacją jego własnej osoby) wyruszają w podróż. W swojej kreacji Coogan swobodnie czerpał z doświadczeń początków własnej kariery, kiedy to jego życie prywatne często było tematem popołudniówek, wyśmiewając nieco swoją reputację szpanera i podrywacza, który uwielbia luksusowe życie. Być może nie dziwi więc fakt, iż aktor zainteresował się postacią Paula Raymonda, który faktycznie prowadził hedonistyczny styl życia, przypisywany przez brytyjską publikę Cooganowi.


Winterbottom wspomina: "Steve skontaktował się ze mną i oświadczył, że bardzo chciałby zagrać Paula Raymonda, po czym naprędce wcielił się w niego, robiąc na mnie duże wrażenie. Wyjaśniał też powody, dla których powinien zagrać tego bohatera, zwracając uwagę na to, że mają ze sobą wiele wspólnego - obydwaj pochodzą z północy Anglii, są katolikami, chodzili do katolickich podstawówek, po czym przeprowadzili się na południe kraju i zdobyli majątek. Pojawiły się też inne aspekty, dotyczące postrzegania ich przez opinię publiczną, jeśli chodzi o relacje z kobietami i tak dalej. Poza tym obaj mieli słabość do szybkich, luksusowych samochodów. Więc z pozoru wiele łączyło Steve'a, a raczej jego publiczny wizerunek z Paulem Raymondem".

Raymond był bowiem uosobieniem szyku playboya: nosił drogie, szyte na miarę ubrania, złotą i srebrną biżuterię, jeździł szybkimi samochodami, pił ekskluzywnego szampana - czasem wszystko jednocześnie - i rzadko fotografowano go z jedną piękną modelką, jeśli mógł uwieść dwie. Zarobione pieniądze mądrze inwestował; w połowie lat dziewięćdziesiątych stał się także magnatem nieruchomości i właścicielem tak wielu z nich na lukratywnym obecnie londyńskim West Endzie, że jego przezwisko - Król Soho - nabrało nowego znaczenia. W momencie śmierci w 2008 roku jego majątek oceniano na 650 milionów dolarów.

"Prawdziwą historię króla skandali" będzie można obejrzeć już w następnym tygodniu w ramach krakowskiego festiwalu Off Plus Camera, gdzie film Winterbottoma prezentowany będzie w sekcji "Odkrycia". Na ekrany polskich kin trafi 31 maja.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy