Reklama

Spowiedź dziecięcia wieku

W plebiscycie "Gazety Wyborczej" na najwybitniejszego Ślązaka XX wieku, uplasował się na pierwszym miejscu wśród żyjących Ślązaków. Bo też i Śląsk wiele mu zawdzięcza...

W 1969 roku pokazał "Sól ziemi czarnej" - pierwszą części słynnego tryptyku śląskiego, poświęconą drugiemu powstaniu śląskiemu. To właśnie "Sól", "Paciorki jednego różańca", "Perła w koronie" i swoiste uzupełnienie tryptyku, czyli "Śmierć jak kromka chleba" i "Zawrócony", pełniły w swoim czasie rolę edukacyjną.

"Dla pewnego pokolenia moje filmy śląskie były filmami ich młodości. Ci ludzie mówią o nich tak, jakby oglądali je zaledwie wczoraj i przyznają, że otworzyły im oczy na coś takiego jak Śląsk" - tłumaczy reżyser w wywiadzie dla magazynu "Kino". "Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek powróci podobne zainteresowanie tymi filmami" - dodaje.

Reklama

Film "Sól ziemi czarnej" przyjęto entuzjastycznie. Krzysztof Zanussi mówił, że po tym i następnych obrazach Kutza, każdy chciał być Ślązakiem.

"Przystępując do realizacji "Soli ziemi czarnej" dużo myślałem o tym, że nie może to być film tylko dla Ślązaków lub tylko dla reszty" - wspomina reżyser. "Próbując pogodzić jakoś wyobrażenie o potrzebach obu grup, chciałem nakręcić film jak najbardziej widowiskowy, który zachowując wierność realiom pierwszego powstania, wzniesie się na pewien uniwersalny poziom opowieści o daremnym wysiłku, który determinował życie wielu pokoleń Ślązaków" - wyznaje.

Po dwóch latach nakręcił kolejną część sagi, "Perłę w koronie". Akcja tego filmu toczy się w 1934 roku, a jego tematem jest strajk przeciwko niemieckim właścicielom fabryk.

Ostatnią część tryptyku, "Paciorki jednego różańca", Kutz nakręcił w 1979 roku. Tym razem opowiedział o losach emerytowanego górnika Habryki, który zostaje zmuszony do przeniesienia się ze swojego małego drewnianego domku do nowoczesnego blokowiska.

Za dopełnienie cyklu uważa się często poświęconą sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek" w pierwszych dniach stanu wojennego "Śmierć jak kromkę chleba" oraz "Zawróconego".

Kazimierz Kutz stworzył filmową opowieść o Śląsku, podczas gdy Wiesław Zdort stworzył jego filmowy obraz. Z operatorem tym Kutz współpracował niemalże od samego początku swojej kariery. W 2005 roku otrzymali nagrodę dla polskiego duetu reżyser - operator na XIII Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych "Camerimage" w Łodzi. To w dużej mierze jego reporterskiemu realizmowi i wrażliwości interpretacyjnej wiele zawdzięczają kolejne filmy z tryptyku śląskiego.

Aleksander Jackiewicz pisząc o "Soli ziemi czarnej", stwierdził: "Kadry przypominają płótna średniowiecznych malarzy. Świat nie kusi oczu barwami, jest poważny i konkretny, czasem groźny. Dominują kolory ciemnoczerwone, sepiowe. Rzeczy są pokryte patyną. Barwy nie są na powierzchni, raczej stanowią ich część immanentną. Tak kiedyś malowano. Stąd autentyzm pleneru i przedmiotów, a zarazem jest to smaczne, nieukrywane malarstwo".

Bohater Kutza w tryptyku śląskim jest częścią większej społeczności, wspólnego życia determinowanego przez wspólnie wyznawane wartości.

Jak zakończy się śląska saga i czy zakończy w ogóle? Dwa lata temu Kazimierz Kutz ogłosił, że interesuje go realizacja znanej śląskiej powieści "Cholonek, czyli Pan Bóg z gliny" Janoscha. Dziś sam reżyser twierdzi, że brakuje mu na to czasu i ochoty, by dopominać się i walczyć o pieniądze na produkcję.

Saga śląska może mieć jednak swoje piękne, choć niefilmowe zakończenie... "Kończę książkę, którą piszę już kilkanaście lat" - mówi w wywiadzie Kutz. "Opisałem kompleks śląski z pozycji mojej generacji. To będzie moja - jak to się kiedyś mówiło - spowiedź dziecięcia wieku. Nikt podobnej książki nie napisał i już nie napisze, dlatego jej wydanie jest dla mnie tak cholernie ważne".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kazimierz Kutz | Śląsk | film | sól | Ziemia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy