Sebastian Fabijański przegrał walkę po 35 sekundach. Wróci do MMA?
Sebastian Fabijański zagrał w wielu popularnych produkcjach filmowych. Jednak w ostatnim czasie było o nim głośno z całkiem innego powodu. Aktor zadebiutował bowiem na gali Fame MMA. Jego walka nie trwała jednak zbyt długo. Czy po tej porażce znowu "podniesie rękawicę"?
Sebastian Fabijański to polski aktor, który zagrał w wielu hitach kinowych. Wśród nich można wymienić: "Pitbull. Niebezpieczne kobiet", "Botoks", "Kobiety Mafii" czy "Miasto 44". W ostatnim czasie zrobiło się wokół jego osoby bardzo głośno i to nie za sprawą nowych ról filmowych. Chodzi tu o były związek aktora z znaną influencerką Maffashion, z którą ma dziecko oraz udział w walkach FAME MMA.
Jesienią ubiegłego roku aktor ogłosił wycofanie się z show-biznesu i social mediów. Tym bardziej zdziwiło jedo pojawienie się na 15. gali Fame MMA 5 listopada. Fabijański przemówił tuż przed walką wieczoru, zdradzając, że dołączył do federacji. Walczyć będzie jednak nie on, a jego aktorskie alter ego.
"To chęć wykroczenia poza kolejny próg artystycznej kreacji i wejścia z postacią, która nie jest mną. Od razu zaznaczam, że Sebastiana Fabijańskiego w tym oktagonie już nigdy nie zobaczycie. (...) To będzie nawiązanie do filmowej klasyki" - zakomunikował.
W ubiegły weekend Sebastian Fabijański i Wacław Osieck stanęli naprzeciwko siebie w walce. Walka skończyła się po 35 sekundach niekwestionowanym zwycięstwem Osieckiego. "Jestem zupełnie z innej gliny, z innego świata. Nie chce mi się walczyć o uznanie w rapie. Pi****lę to. Przyjąłem taką narrację, że się będę tutaj z każdym przepychał. Dostałem po ryju. Nie jest to kompletnie moja bajka. Nie jest to mój świat. Odbiłem się od ściany. Nie chcę kozaczyć" - mówił aktor w rozmowie z dziennikarzami.
Po walce Sebastian Fabijański zamieścił również kilka postów na Instagramie, w których tłumaczył się z przegranej. W pierwszym z nich napisał również, że ze względu na wykonywany zawód musiał szczególnie ochraniać twarz. "Wracając do oktagonu, to wiem co potrafię i czego się nauczyłem, ale niestety emocje plus duża różnica w wadze między mna a przeciwnikiem sprawiły, że nie byłem w stanie pokazać nic ciekawego i przegrałem. Niestety za mało zrobiłem sparingów w trakcie przygotowań, przez zobowiązania zawodowe, bo nie mogłem uszkodzić twarzy etc, co z kolei sprawiło, że nie przyzwyczaiłem głowy do uderzeń i po mocniejszym ciosie odcięło mi prąd".
"Minęły 44 godziny wstydu i bólu po porażce w debiucie w Fame MMA. Wystarczy. Wrócę tam i zrobię to, czego nie udało się zrobić za pierwszym razem! A tych, którzy się cieszą z mojej porażki... Pozdrawiam. Bez odbioru.". Pod wpisem aktora pojawiło się wiele słów otuchy, lecz także wątpliwości, czy nie powinien jednak sobie odpuścić sportowej kariery. Do zaniepokojonych Fabijański skierował krótkie, lecz pokrzepiające zapewnienie: "Jestem w terapii. Dzięki za troskę".
Kinowym debiutem Sebastiana Fabijańskiego była rola aspiranta Marca w niezależnym thrillerze "Jeziorak" (2014) w reżyserii Michała Otłowskiego. W tym samym roku mogliśmy go również zobaczyć w "Mieście 44" Jana Komasy ("Sagan"). Kreacje te przyniosły Fabijańskiemu nagrodę za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Przełomem w jego karierze okazała się rola gangstera o pseudonimie "Cukier" w filmie Patryka Vegi "Pitbull. Niebezpieczne kobiety".
Po kilku niezwykle pracowitych latach aktor nieco przystopował. W ostatnim czasie oglądaliśmy go głównie w rolach drugoplanowych, co nie znaczy, że nie były to niezwykle wyraziste kreacje. Fabijański wystąpił w trzeciej części kultowych "Psów" Władysława Pasikowskiego o podtytule "W imię zasad" (2020), zagrał Jezusa, narratora historii zaprezentowanej w licznie nagradzanych "Innych ludziach" Aleksandry Terpińskiej (2021), czy gangstera "Silvio" w sensacyjnej produkcji Netfliksa "Jak pokochałam gangstera" (2022) Macieja Kawulskiego.