Reklama

Scenarzysta "Bożego Ciała" debiutuje jako reżyser

"Team building" - taki tytuł nosił będzie debiut reżyserski Mateusza Pacewicza. Autor scenariuszy do filmów "Boże Ciało" i "Sala samobójców. Hejter" ma nadzieję na to, że jesienią uda mu się wejść na plan z ekipą, którą stanowią twórcy, jakich miał okazję poznać współpracując przy produkcji filmów Jana Komasy.

"Team building" - taki tytuł nosił będzie debiut reżyserski Mateusza Pacewicza. Autor scenariuszy do filmów "Boże Ciało" i "Sala samobójców. Hejter" ma nadzieję na to, że jesienią uda mu się wejść na plan z ekipą, którą stanowią twórcy, jakich miał okazję poznać współpracując przy produkcji filmów Jana Komasy.
Mateusz Pacewicz /Bartosz Krupa /East News

Dzięki scenariuszom do filmów Jana Komasy, Mateusz Pacewicz stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych scenarzystów nie tylko w Polsce, ale też na świecie. W parze z sukcesem tych produkcji przyszły nagrody dla zdolnego twórcy. Scenariusz "Bożego Ciała" nagrodzono Złotym Lwem oraz Orłem, a sam Pacewicz otrzymał też Orła w kategorii "Odkrycie roku". Film "Sala samobójców. Hejter" wygrał z kolei konkurs dla filmów międzynarodowych na prestiżowym Tribeca Film Festival w Nowym Jorku.

Mateusz Pacewicz, co sam przyznał w wywiadzie dla radiowej "Trójki", odmówił kilku ciekawym propozycjom, by w trakcie pandemii skupić się na pracy nad swoim debiutem reżyserskim. W przygotowaniu jest 30-minutowy film krótkometrażowy zatytułowany "Team building", do którego Pacewicz napisał też scenariusz. Aktualnie projekt znajduje się w fazie preprodukcji i zbierania funduszy. Pierwsza wersja jego scenariusza została napisana ponad rok temu, gdy film nosił jeszcze roboczy tytuł "Najlepsze życzenia dla najlepszego szefa".

Reklama

"Team building to pojęcie z żargonu korporacyjnego, z działu HR, które jest wspólnym słowem na wszystkie aktywności mające na celu budowanie ducha drużyny, ducha danego działu i wzmacnianie relacji pomiędzy pracownikami. Wszystko zaczęło się od tego, że natrafiłem na ścieżkę audio do pożegnalnego wideo dla szefa korporacji. To duży dział w warszawskiej korporacji, gdzie panowały bliskie, wręcz intymne relacje między pracownikami. Nie było tam podtekstu erotycznego, ale atmosfera tego nagrania była bliska, rodzinna, wręcz nieco toksyczna. To mnie szalenie zaintrygowało" - tłumaczy Pacewicz.

Zdjęcia do filmu "Team building" zaplanowano na jesień, jednak nie wiadomo, czy pandemia pozwoli zrealizować ten plan. Oprócz konieczności zachowania zasad bezpieczeństwa związanego na przeszkodzie może stanąć jeszcze jedna rzecz. "Film kończy się sceną bardzo dużej orgii na trzydzieści osób. Takiej orgii malarskiej, rzeźbiarskiej, bo dochodzi do tego, że tworzy się wieża z ludzi. Tytułowy "team building" jest perwersyjną, surrealistyczną, trochę mroczną, a trochę komiczną figurą przyjemności kapitalistycznej. Nie jest to scena pornograficzna" - zapewnia scenarzysta.

Oprócz Pacewicza nad filmem "Team building" pracować będą też operator Radosław Ładczuk, Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński, czyli duet scenografów, który wcześniej pracował m.in. przy filmach "Ida" i "Zimna wojna" oraz montażysta Przemysław Chruścielewski. Jan Komasa będzie pełnił funkcję konsultanta i kreatywnego producenta. Nie będzie to pierwsze doświadczenie reżyserskie Pacewicza, który w 2016 roku wspólnie z Agatą Trzebuchowską przygotował short zatytułowany "Skwar".

"Team building" nie jest jedynym projektem, nad którym pracuje obecnie Pacewicz. "Mam dwa projekty, o których jeszcze nie mogę mówić, przy których jestem zarówno scenarzystą jak i producentem w Stanach. I to są potencjalnie bardzo, bardzo fajne rzeczy" - wyznał Pacewicz.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Mateusz Pacewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy