"Sami swoi": Powstanie prequel kultowego filmu? Za kamerą Artur Żmijewski
W sieci właśnie pojawiła się informacja o tym, że Artur Żmijewski zamierza zrealizować... prequel filmu "Sami swoi". Co wiadomo o jego projekcie?
Jak donosi portal naEKRANIE.pl na Kielecczyźnie, w Parku Etnograficznym w Tokarni, ruszyły zdjęcia do prequela kultowej komedii Sylwestra Chęcińskiego - "Sami swoi". Autorem scenariusza nowej produkcji jest Andrzej Mularczyk. Film będzie ekranizacją jego powieści - "Czyim ja życiem żyłem" i opowie o losach rodziny Kargulów i Pawlaków do momentu, kiedy udają się z dawnych Kresów na tak zwane Ziemie Odzyskane.
Z informacji zamieszczonych przez serwis wynika, że za kamerą stanie Artur Żmijewski. Dla lubianego aktora, znanego m.in. z "Na dobre i na złe" i "Ojca Mateusza" będzie to reżyserski debiut. Póki co, nie ma jeszcze informacji na temat aktorów, którzy wcielą się w Kargula i Pawlaka. Wiadomo natomiast, że w obsadzie zobaczymy m.in. Annę Dymną. Aktorka wiele lat temu wcielała się we wnuczkę bohaterów - Anię.
Zdjęcia potrwają do czerwca. Film ma trafić na ekrany w przyszłym roku.
Kiedy Sylwester Chęciński realizował w 1967 roku "Samych swoich", nikt nie przypuszczał, że powstaje jedna z najbardziej lubianych przez widzów komedii w historii polskiego kina.
Pomysł na opowieść o repatriantach zza Buga Andrzej Mularczyk, pisarz i dziennikarz, zaczerpnął ze wspomnień rodzinnych. Jego stryj, Jan Mularczyk - pierwowzór Kazimierza Pawlaka, był sołtysem we wsi Boryczówka pod Trembowlą. Podczas wysiedlania Polaków na Ziemie Odzyskane stryj pojechał transportem z inną wsią. Wyboru nowego miejsca do zamieszkania dokonał, gdy pociąg zatrzymał się w okolicach Tymowej, między Lubinem i Ścinawą. Jan Mularczyk zobaczył tam krowę z ułamanym rogiem - własność nielubianego sąsiada. I tak to się zaczęło...
Kluczem do sukcesu okazali się aktorzy - Władysław Hańcza (Kargul) i Wacław Kowalski (Pawlak). "Hańcza był przeciwwagą dla szalejącego na planie Kowalskiego. To Wacek Kowalski przekonał nas do dialektu. On, niegdyś nauczyciel na Kresach, świetnie znał tamten język, jego muzykę i zaśpiewy. Władysław Hańcza nie mógł opanować tego w czasie kręcenia 'Samych swoich'. Nie wiedziałem, jak mu powiedzieć, że będę musiał podłożyć cudzy głos, bo nie chciałem go urazić. Gdy nagrywaliśmy podsynchrony Hańcza się rozchorował. Dialogi Kargula przejął nieżyjący już dziś Bolesław Płotnicki" - przyznał w jednym z wywiadów Chęciński.
Twórca filmu przyznał po latach, że nigdy nie spodziewał się takiego sukcesu. "Bardzo chciałem, aby to było śmieszne. Humor w tym filmie polegał na prawdzie. Ludzi, sytuacji, rozmów, zachowań. (...) Zaczęto mnie pytać, dlaczego nie robię drugiej części" - mówił Chęciński. Na kontynuację losów Kargulów i Pawlaków reżyser zdecydował się dopiero po siedmiu latach. Postawił jednak warunek, że będzie i trzeci film, rewizyta bohaterów w USA, gdzie zawsze bardzo chciał pojechać. "Liczyłem, że wizja kosztów takiego filmu przerazi mocodawców i dadzą mi spokój. Powiedziałem: 'Albo jeszcze dwa, albo żaden'. A oni się - o dziwo - zgodzili, więc powstały 'Nie ma mocnych' (1974) i 'Kochaj albo rzuć' (1977)" - opowiadał reżyser.
Zobacz również:
Teresa Iżewska: Tragiczne losy "Stokrotki" z "Kanału". Mogła być wielką gwiazdą polskiego kina