Reklama

Rzymski triumf? Obiecujący weekend otwarcia nowego "Gladiatora"

Chociaż współczesny klimat filmu różni się znacznie od tego z czasów premiery oryginału, "Gladiator II" zdaje się mieć po swojej stronie ogromne zainteresowanie. Czy widzowie ruszą do kin? Film ma potencjał, by stać się wydarzeniem kinowym tej jesieni.

"Gladiator II": wielki powrót legendy kina po 24 latach

Dwadzieścia cztery lata temu "Gladiator" Ridleya Scotta zrewolucjonizował gatunek filmów historycznych, zgarniając Oscara za najlepszy film i na zawsze zapisując się w historii kina. Teraz, po ponad dwóch dekadach, jego kontynuacja wreszcie wchodzi na światowe ekrany, budząc ogromne emocje zarówno wśród fanów, jak i krytyków. Czy "Gladiator II" powtórzy sukces swojego poprzednika? Wygląda na to, że szanse są spore.

Paramount rozpoczął w środę dystrybucję filmu na 63 rynkach międzynarodowych (z wyjątkiem Chin, które dołączą 22 listopada). Prognozy wskazują na obiecujące otwarcie w granicach 80-90 milionów dolarów, z możliwością dalszego wzrostu. W środę film zadebiutował na szczycie box office w Korei, a pierwsze reakcje z Francji wskazują, że publiczność jest gotowa na powrót do starożytnego Rzymu.

Reklama

Plejada gwiazd na ekranie i na premierze

Obsada "Gladiatora II" to mieszanka talentów, które przyciągną zarówno młodszych widzów, jak i wiernych fanów oryginału. Paul Mescal wciela się w główną rolę, a towarzyszą mu Pedro Pascal, Denzel Washington oraz Connie Nielsen, która powraca jako Lucilla. Globalna trasa promocyjna była równie epicka jak sam film — gwiazdy odwiedziły siedem krajów na czterech kontynentach, od Sydney po Londyn, od Tokio po Dublin. 

W Londynie, podczas królewskiej premiery filmu, obecni byli nie tylko aktorzy i twórcy, ale także król Karol III oraz plejada gwiazd, w tym Chloe Zhao i Idris Elba. W Australii na premierze w Darling Harbor publiczność powitała 40-osobowa orkiestra, a w Tokio czerwony dywan w Ariake Coliseum błyszczał od fleszy. 

Rzymski triumf czy hollywoodzki flop?

"Gladiator II" już teraz wzbudza ogromne emocje. To nie tylko powrót do starożytnego Rzymu, ale także szansa na odświeżenie legendy i dostarczenie nowego wymiaru opowieści, która 24 lata temu podbiła serca widzów. Ridley Scott, jak na doświadczonego reżysera przystało, zdaje się być gotów udowodnić, że nadal potrafi stworzyć spektakularne widowisko.

Zobacz też: Kevin Smith pracuje nad sequelem swojego najbardziej kontrowersyjnego filmu

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy